Konto usunięte pisze:
We wszystkim tym chodzi o to jakie samochody będą kupować ośrodki szkoleniowe. Teraz będą kupować skody, a kupowałyby suzuki. Wszystko fajnie, tyle tylko, że ja wolę, żeby z publicznych pieniędzy szło na to mniej. Po kiego płacić 200zł za skodę, skoro można płacić 1zł za suzuki?
A znasz całą ofertę czy tylko to co napisali w gazecie? Może serwis gwarancyjny droższy? Może droższe ewentualne naprawy (sprzęgła np
)
Wkurza mnie to, że w naszym kraju przetargi wygrywają zazwyczaj najtańsze oferty. Widać po nowo budowanych/remontowanych drogach jakie są efekty najtańszych ofert.
Z mojego podwórka: Moje miasto od jakichś trzech lat jest permanentnie rozkopane. Remontowane są drogi. U mnie pod firmą zaczęli grzebać w lipcu 2010 roku. Jednym z podwykonawców jest nasz klient - przetarg wygrała lokalna firma która wygrywa WSZYSTKIE przetargi na tym terenie. No i co? Remontowany kawałek pod moją bramą ma ok 200 metrów, dochodzi do skrzyżowania i dalej inwestycja jest już na ok 2 kilometrach.
Kawałek pod naszą bramą praktycznie od września był na etapie "teraz tylko układać asfalt". Oczywiście nie położyli asfaltu przed zimą bo wykonawca nie ma swojej maszyny tylko musi wypożyczać, a wypożyczy w momencie gdy cały kawałek (czyli jakieś 2,5km) będzie skończony. Praca przy remoncie oczywiście wre od 8 do 14.
Efekt? Od połowy lipca dojazd do mnie jest tylko dla odważnych. Dla kogoś kto nie zna miasta dojazd jest wręcz niemożliwy bo po obu stronach JEDYNEJ drogi dojazdowej do mnie stoją znaki "zakaz ruchu wszelkich pojazdów". Odważni znaki łamią i jadą po czymś czego nie można nazwać drogą - raczej poligonem z brodami wodnymi (jak było ciepło) lub totalnym dziurawym lodowiskiem z niewidocznymi spod śniegu studzienkami (jednego dnia zasłoniętymi innego nie). Jeszcze odważniejsi jadą po NOWYM chodniku który już miejscami się zapada i wypadają nowo położone krawężniki więc po tym jak śniegi znikną to od razu będzie trzeba je na nowo układać. Po chodniku jeżdżą busy kurierów, a raz nawet jechał załadowany TIR z naczepą którego znak zakaz ruchu zaskoczył i nie miał jak zawrócić.
Teraz jest jeszcze pół biedy bo jest mróz. Ale jak przyjdą roztopy to będzie jezioro. Będę musiał kurwa (przepraszam ale ciśnienie już mi się podnosi) wynająć prom żeby klientów do siebie przeprawiać.
I jeszcze żeby było śmieszniej Urząd Miasta na ten rok przewidział nową wycenę działek i mamy wzrost kosztów dzierżawy o 2000%
Firma rok skończyła na grubym minusie, nowy rok zapowiada się równie dobrze. Remont pewnie ruszy ponownie w kwietniu czyli jak dobrze pójdzie to asfalt będę miał pod bramą pod koniec października... Fajnie, może wtedy komuś budynek wynajmiemy bo firma do tego czasu chyba nie przetrwa...
Najlepsze, że inwestycja drogowa miała się skończyć do 31 grudnia 2010 roku. Ten wykonawca NIGDY nie dotrzymuje terminów, a inwestor (miasto czy gmina) jeszcze nigdy żadnych konsekwencji za niedotrzymanie terminu nie wyciągnęła.
Oczywiście mogę startować o odszkodowanie z powództwa cywilnego. Już kilka firm w naszym mieście będących w podobnej sytuacji próbowało. Udało się jednej. PKN Orlen bo stacja miała utrudniony dojazd przez jakieś 3 miechy.
Ja takich prawników nie mam.
Tak wygląda najtańsza oferta na remontowanie dróg w moim mieście.