zofija pisze:
barbie, bo Ty ich po prostu nie dogrzałaś. Trza było przed wyjazdem z garażu zarzucić koce grzewcze, albo pójść ze trzy razy slajdem po najbliższym rąąąądzie i trzymałyby jak ta lala
to dlatego ja uważam, że jednak na suchym poniżej zera dla większości jeżdżących, w tym takich trochę odrobinę mniej przepisowo lepsza będzie jednak zimówka, która jest miękka. Tym bardziej, że warunki mogą się bardzo szybko zmieniać i wtedy klops.
A do zapitalania oczywiście na suchym letni kapeć, pewno odpowiednio rozgrzany.
Moje Re50 były zauważalnie gorsze (bez rozgrzewania) im bliżej zera.
Jak jest śnieg to nie ma gadania. W Bielawie, w zimie, co chwilę trzeba było kogoś wyciągać, bo główna czarna, a jak zjechał po pety do kiosku to dramat.
I nie powiem, bywały czasy, kiedy całą zimę na letnich musiałem latać, tylko po co się tak katować.