ja wprawdzie nie jestem "domestic citizen", ale trochę z ich tajnościami miałem do czynienia (nie, nie, nie.... żadne 007
) i z obserwacji wyszło mi, że system jest ustawiony w piramidkę:
1. najszersza podstawa, to właśnie uczelnie, cywilne "think takns"i różne takie, które mają za zadanie robić coś na kształt badań podstawowych (prerekwizytów dla dalszych prac) oraz... rzucać pomysły. w zasadzie każdy (a raczej każda instytucja), kto ma ciekawy pomysł i jest w stanie przedstawić jego działanie (najchętniej pierwsze implementacje) może się stawić przed komisją i żebrać.
2. środek, to firmy, które rozwijają wskazane pomysły z 1 już pod kątem konkretnych zastosowań. te firmy muszą mieć cały zestaw certyfikatów, exports control, "stopnie dopuszczenia" itp.
3. wojskowe, tajne, ośrodki badawcze. te (chyba) zajmują się tymi z pomysłów, które są prawie gotowe do zastosowania "na prawdę" bądź zabawkami, którym cywilom w żadnym razie bawić się nie wolno (jak na przykład udoskonalanie urządzeń, której już są utajnione, albo broń ABC, z naciskiem na BC)
oczywiście podział nie jest absolutnie sztywny i nieprzepuszczalny. zwłaszcza pomiędzy 1 a 2.
a pieniądze są niemałe i w dodatku nie są tak bardzo ściśle kontrolowane...