narobiłem rabanu, żeby coś kupić... no i nie kupiłem. Na wyjazd wziąłem na wszelki wypadek laptopa, który spędził całą drogę bezpiecznie w plecaku na dnie bagażnika.
Chłopaki dzielnie dawali radę, a droga trwała trochę: najpierw prawie 10 godzin, po tygodniu 12 godzin i po następnym 26


Jako entertainer w drodze chyba się nie sprawdziłem bo ulubionym zajęciem chłopaków było.. spanie. Melodię do tego mieli aż miło. W przerwach między kimą zazwyczaj się napieprzali o coś (najczęściej o prawo położenia głowy/łokcia/nogi na podłokietniku pomiędzy nimi). Chwilami pióra leciały co znakomicie podnosiło mi ciśnienie i usuwało zmęczenie.
Tak więc polecić nic nie mogę poza: zagadkami, wierszykami, piosenkami (tu głos oddawałem żonie bo jak ja zaśpiewam to lepiej wycieraczki po suchym puścić), wpuszczaniem dzieciaki w maliny: "widziaaałeeś? ooo, o tam ucieka..." i takie tam. I jazdę w nocy (wtedy spali cały czas).
Zdecydowanie nie polecam: audiobooka do forestera - bo i tak g..no słychać, za głośno w aucie. Radio też się nie sprawdza.