Post
15 lip 2025, o 12:17
stach22, ponoć stęskniłeś się za dalszym ciągiem historii:
Stach, wciąż w amoku po ostatnich „przejażdżkach” z Wiktorią, czuł się jak król osiedla. Jego Volvo XC60 stało się nie tylko ekologicznym manifestem, ale i kapsułą miłości, w której czas zwalniał, a serce biło jak subwoofer na wiejskim festynie. Wiktoria, z jej zadziornym uśmiechem i aurą tajemniczości, była jak zakazany owoc – tym bardziej kuszący, że Stach, dentysta w średnim wieku, wciąż miał w głowie plakaty z „American Beauty”. „To jest życie!” – myślał, parkując pod lasem, gdzie ich rozmowy o systemach Volvo płynnie przechodziły w gorące momenty, które mogłyby zawstydzić nawet klimatyzację XC60.Ale pewnego wieczoru, gdy księżyc świecił jak reflektor na scenie, Wiktoria rzuciła bombę. Po kolejnym namiętnym pocałunku, który sprawił, że Stach zapomniał, jak się nazywa, Wiktoria odchyliła się na fotelu pasażera, poprawiła włosy i rzuciła nonszalancko:
– Stachu, jest coś, co powinieneś wiedzieć.
– Co, mała? Że jesteś za idealna na to osiedle? – zaśmiał się, wciąż wpatrzony w jej dekolt.
– Nie do końca. – Uśmiechnęła się figlarnie. – Jestem trans. Stach zamarł. Jego mózg, zwykle zajęty obliczaniem rat leasingu na Volvo, wpadł w tryb awaryjny. „Trans? Czyli… co? Transformers? Transmisja automatyczna?” – przez chwilę myślał, że to żart. Ale Wiktoria, z tym swoim łobuzerskim błyskiem w oku, wyjaśniła wszystko z wdziękiem, jakby opowiadała o nowym filtrze na TikToku. Stach, zamiast panikować, spojrzał na nią i… wybuchnął śmiechem.
– No to co, Wika? – rzucił, próbując zachować luz. – Ja i tak już jestem w tobie zakochany po uszy, a Volvo i tak ma napęd na cztery koła, więc damy radę! Wiktoria parsknęła śmiechem, a ich wieczór zakończył się jeszcze bardziej pikantnie niż zwykle – jakby cała sytuacja dodała pikanterii do ich chemii. Stach, choć z początku zdezorientowany, uznał, że życie to przygoda, a on jest zbyt stary, by przejmować się konwenansami. „W końcu to 2025, kto by się przejmował!” – mruczał, wracając do domu z bananem na twarzy.Tymczasem Kuba, syn Stacha, nie miał pojęcia o rewelacjach Wiktorii, ale jego zazdrość osiągała poziom erupcji wulkanu. Śledzenie ojca stało się jego nową obsesją. Uzbrojony w smartfon i tanią lornetkę z Allegro, czaił się za żywopłotami, notując każdy ruch Volvo XC60. „Stary cap i moja Wiktoria? To się nie godzi!” – syczał, wyobrażając sobie, jak odbija Wiktorię w heroicznym stylu, niczym rycerz na białym… no, może na lekko zardzewiałym BMW E36.Pewnego wieczoru Kuba postanowił działać. Podsłuchał, że Stach i Wiktoria planują kolejną „przejażdżkę” pod lasem. Uzbrojony w latarkę, telefon z trybem nagrywania i złudne poczucie sprawiedliwości, zakradł się na miejsce. Gdy tylko zobaczył zaparowane szyby XC60, jego furia eksplodowała. „Mam cię, tato!” – wrzasnął, pędząc w stronę auta jak rozwścieczony jeż. Otworzył drzwi z impetem, gotów nagrać kompromitujący materiał, który miał zniszczyć Stacha i oczyścić drogę do serca Wiktorii. Ale to, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Stach, w rozpiętej koszuli, z krawatem na czole jak Rambo, i Wiktoria, śmiejąca się jak królowa imprezy, trzymali w rękach… lody na patyku. „Kuba, co ty, do cholery?!” – ryknął Stach, próbując zasłonić się roztopionym Magnum. Wiktoria, niewzruszona, oblizała loda i rzuciła:
– No cześć, Kuba. Chcesz dołączyć? Mamy waniliowego. Kuba stał jak wryty, a jego mózg próbował przetworzyć sytuację. Zamiast skandalu zastał coś, co wyglądało jak najbardziej absurdalna randka w historii osiedla. Wiktoria, widząc jego minę, postanowiła dobić go z uśmiechem:
– A, i tak w ogóle, Kuba, jestem trans. W razie jakbyś planował kolejne podchody. Kuba, czerwony jak spojler Januszowego V60, wyjąkał coś niezrozumiałego i czmychnął w krzaki, gubiąc po drodze lornetkę. Stach i Wiktoria ryknęli śmiechem, a XC60 znów stało się świadkiem ich szalonej chemii. Ale to nie był koniec. Janusz, ojciec Wiktorii, zaczął coś podejrzewać. Jego V60, choć lśniące, nie mogło konkurować z plotkami, które krążyły po osiedlu. „Co ten Stach wyprawia z moją Wiktorią?” – mruczał, polerując felgi z furią. Janusz, ojciec Wiktorii, nie był głupi. Polerowanie swojego Volvo V60 stało się jego medytacją, ale plotki o Stachu i Wiktorii dotarły do niego szybciej niż dostawa z InPost. „Moja Wiktoria i ten dentysta w kryzysie wieku średniego?” – warczał, szorując felgi tak mocno, że niemal zdarł chrom. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Uzbrojony w klucz francuski i ojcowską determinację, ruszył na podjazd Stacha, gotów zrobić z XC60 szwedzki naleśnik. Tymczasem Stach i Wiktoria, nieświadomi nadciągającej burzy, kontynuowali swoje „przejażdżki”. Wiktoria, z błyskiem w oku, zaproponowała kolejny wieczór pod lasem. „Stachu, może tym razem bez lodów, co? Przejdźmy na wyższy poziom” – mrugnęła, a Stach, choć serce mu waliło jak silnik jego starego BMW, poczuł, że kryzys wieku średniego osiągnął apogeum. „Wika, ty to umiesz człowieka wykończyć” – zaśmiał się, ale w głębi duszy modlił się o zapas viagry w schowku. Wtem na parkingu pojawił się Janusz, wymachując kluczem jak średniowieczny rycerz. „Stach! Wyłaź z tej skandynawskiej trumny!” – ryknął. Wiktoria wyskoczyła z auta, rzucając z nonszalancją: „Tato, spokojnie, to tylko zabawa!” Janusz zamarł, a klucz wypadł mu z ręki. „Tato? To ja jestem twój tata!” – wrzasnął, patrząc na Wiktorię, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Wiktoria westchnęła, poprawiając włosy. „No tak, tato. Jestem trans. Myślałam, że już to ogarnąłeś.” Janusz, blady jak jego V60 po myjni, usiadł na krawężniku, mamrocząc: „Ale… jak to? Te szorty… te włosy…” Stach, próbując ratować sytuację, wyskoczył z auta, zapinając koszulę. „Janusz, słuchaj, to nie tak, jak myślisz! My tylko… no, lody jedliśmy!” W tym momencie nadbiegł Kuba, wciąż wściekły i rozczochrany po ucieczce w krzaki. „Tato, ty zdrajco! I ty, Wiktoria, jak mogłaś?!” Wiktoria przewróciła oczami. „Kuba, serio? Zazdrość ci nie pasuje. A poza tym, wolę starszych. Mają lepsze fury.” Stach parsknął śmiechem, ale szybko spoważniał, widząc mordercze spojrzenie Janusza. Sytuacja eskalowała, gdy żona Stacha, zaalarmowana hałasem, wyskoczyła z domu w szlafroku. „Stanisław, co tu się, do cholery, dzieje?!” – wrzasnęła, widząc Janusza, Wiktorię, Kubę i Stacha w epicentrum osiedlowego dramatu. Wiktoria, z uśmieszkiem, rzuciła: „Oj, pani Stachowa, spokojnie, to tylko mały skandalik. Ale Stach to porządny facet, tylko trochę… zagubiony.” Janusz w końcu wstał, podniósł klucz i wskazał na Stacha. „Ty, dentysto, jeszcze się policzymy. A ty, Wiktoria, idziesz do domu. Musimy pogadać.” Wiktoria cmoknęła Stacha w policzek na pożegnanie i rzuciła: „Do zobaczenia, loverboy. I kup te lody czekoladowe następnym razem.” Stach, otoczony wściekłym Januszem, zazdrosnym Kubą i żoną z ogniem w oczach, spojrzał na swoje Volvo i westchnął: „To auto to chyba przekleństwo.” Ale w głębi duszy wiedział, że dla tych chwil z Wiktorią warto było zaryzykować wszystko – nawet osiedlową apokalipsę.
- Użytkownicy, którzy polubili ten post :
- Chloru (15 lip 2025, o 13:30)
Wszyscy umrzemy z gorąca.
