Chloru pisze: ↑dzisiaj, o 10:24
Tutaj sie nie zgadzam. Samochód elektryczny ładujesz pod domem.
[...]
Trzeba dopasować środek transportu do swojego stylu zycia, ot co.
Ty masz taką możliwość. Większość ludzi mieszka w blokach, nie ma fotowoltaiki itd. Więc posiadanie elektryka pozostanie dla nich fanaberią
Używaliśmy elektryka przez około 2 tygodnie jako auta zastępczego. Dokładnie rozumiem o czym pisze
jarmaj. Codziennie z tyłu głowy myśl - ile % baterii zostało, gdzie pojechać, jaką trasą (czyt. czy mam ładowarki po drodze). Daniel pisze, że koszt 100km to ok 13zł - ciekawe gdzie? Chyba jak masz foto na dachu i tankujesz pod domem. My korzystaliśmy z ładowarek komercyjnych (na szczęście firma płaciła). Więc koszt 2-3 zł za kWh x 17-19 kWh/100km - to koszt zdecydowanie dla mnie wyższy niż 13 zł.
Tak, trzeba dopasować środek transportu do swojego stylu życia - nie mam elektrowni w domu, zasięg 200-300km na jednym ładowaniu jest dla mnie porażką (deklarowane 400-500km powoduje, że nie możesz używać ogrzewania, radia, klimy itd, bo zasięg spada do 200-250km). Oczywiście w ciągu dnia zrobię mniej niż 200km, ale to nadal powoduje ciągłe myślenie kiedy ładować jak ciągle się gdzieś spieszysz i pewnego dnia, gdy nagle potrzebujesz przejechac 50km masz 15% baterii i tam dokąd jedziesz nie ma ładowarki...
Ja tak jak Jarek, nie chcę podporządkowywać swojego życia pod auto.
Gdybym mieszkał w domu z foto na dachu - może bym to rozważył, bo wtedy faktycznie auto zawsze ma 100%. Tyle że w trasę nie pojadę gdzieś daleko - bo ładowarki nie zawsze na stacjach działają, a płacenie 60zł za 100km + dodatkowy koszt postoju w czasie (czyli trzeba iść coś zjeść, kupić na stacji żeby zabić czas)
Jak dla mnie - elektryki to eko bełkot. Dyskutowaliśmy swego czasu o tym, że prąd z wiatraków jest opłacalny tylko dzięki dotacjom. Bez tego się nie kalkuluje. Z autami elektrycznymi jest to samo