
Nie, żebym żałował - tak jak jest, jest duzo lepiej


Znaczy, Alleluja i do przodu, auto się naprawi, a przestroga może komuś uratuje życie?
Sam mam traumatyczne doświadczenie z dużym białym psem - kilkanascie lat temu, gdzieś na siódemce między Miechowem a Jędrzejowem, wieczór, deszcz, duzy ruch... gdy już kończyłem manewr wyprzedzania, wracajac na swój pas zauważyłem takie bydlę stojące sobie spokojnie na środku tegoż pasa. Z tym, że ja wtedy - odruchowo - zdążylem nacisnąć hamulec i szarpnąć kierownicę. Psa chyba uratowałem (nie wiem jakim cudem - w każdym razie śladów na aucie po nim nie było), ale jakim jeszcze większym cudem zdołałem wyjść z taaakiej rybki, która potem nastąpiła, nie wpadając ani pod ciężarówkę jadącą akurat z przeciwka, ani pod tę którą przed momentem wyprzedziłem, to tym bardziej do dzisiaj nie wiem. Żona, siedząca wtedy na prawym, wskutek tej parosekundowej jazdy bokami pomiędzy napierającymi zewsząd światłami innych aut, na ładnych parę lat nabawiła się wówczas samochodowych lękow.
Z tymi bialymi psami, pojawiającymi się nagle i znikającymi tajemniczo, to jest jakaś dziwna historia...
