Ja jestem oczywiście
teoretykiem i praktycy od technologii żywienia wiedzą pewnie znacznie więcej, nie zamierzam zatem podważać tego co mówią. Szczególnie, że ja się zajmuję wyłącznie zwierzętami, a to tylko część żywności ludzi. Co nie zmienia faktu, że duża część przetwarzania to konserwowanie żywności, a nie jej podrasowywanie. I traktowanie tego jako z zasady szkodliwe jest przesadzone.
FUX pisze:barbie,
Właśnie dlatego tyle ten ekologiczny drob kosztuje, ponieważ skladniki, którymi sie żywi, są w ekologiczny sposób wytwarzane...
Przyjeżdża ekipa, robi badania, etc. Oglądałem kiedyć program na Discovery, który takie procedury we Francji przekazywal.
Jeżeli rolnik naciąga, to praktycznie znika z rynku. Na Zachodzie...
W RP przejdzie wszystko. Daj Bóg, abym się mylil.
P.S. Nie jadam drobiu ekologicznego, ale mixełek i innych wynalazków również...
Ja to oglądałam w praktyce. W Polsce działa to dokładnie tak samo, obowiązują nas normy unijne. Hodowla i chów ekologiczny oczywiście sprowadza się do tego, że ów "ekologiczny" drób karmiony jest "ekologicznymi" paszami. Pytanie o ekologiczność zbóż zadałam celowo, bo nie wiem czy świadomość na czym polega owa ekologiczność jest powszechna.
Wytwarzanie zbóż ekologicznych polega na nawożeniu ziemi naturalnym nawozem (obornik - tu trzeba pamiętać, żeby krowy żywić naturalnie!), na zakazie stosowania jakiejkolwiek chemii (pestycydy, herbicydy, fungicydy itp.), stosowaniu czystego i naturalnego materiału siewnego oraz zachowaniu czystości owych zbóż. I tu jest pies pogrzebany, bo czystość zbóż jest abstrakcją. Jeżeli przykładowy Kowalski prowadzi gospodarstwo ekologiczne, a jego sąsiad zza miedzy nie to... wytłumacz owadom oraz wiatrom żeby nie przenosiły pyłku z tych modyfikowanych, szczepionych i nawożonych na naturalne. Uznaje się że bezpieczna jest odległość kilku km od nieekologicznych zasiewów, ale... pszczoła potrafi lecieć po pożytek i kilkanaście kilometrów, a pyłek rzepaku roznosi się w promieniu 8km. Więc niby jak?
Dodatkowo - niech ów sąsiad urządzi sobie na swoim poletku plantację orzechów. Wytłumacz swoim roślinom żeby przeżyły bez wspomagaczy. Powodzenia

Przy aktualnym poziomie uprzemysłowienia produkcji żywności to jest naprawdę mało realne.
Gal pisze:barbie pisze:
Ale też bez przesady, nie wszystko ma E666 i inne identyczne z naturalnym. Owszem, bardzo dużo jest żywności "wysoko przetworzonej", ale o normalną nie jest aż tak trudno. A klientów coraz więcej.
Z rozmów z kilkunastoma
praktykami (naprawdę) w dziedzinie technologii żywności, mam wrażenie, że "normalną" to można sobie zrobić.
I tyle.
Można. W szklarni koło domu prowadząc hodowlę biedronek, które będą zeżerały mszyce, które zechcą Ci zeżreć Twoje pomodory. Trzymam kciuki i wpraszam się na pomodorówkę
inquiz pisze:Co do zielonej szybki to gruba przesada, domowe wędliny to taka domowa tradycja i uwierz mi iż dobrze zrobiona domowo szynka przetrwa znacznie dłużej niż produkt sklepowy który na 3 dzień sam się z ręki wyślizguje. Ale taka szynka to traci w wędzarni prawie połowę wagi a nie zyskuje czterokrotnie.
Ale za to ludzie często są tak przyzwyczajeni że nawet nie wiedzą jak prawdziwa wędlina smakuje, a szynka która nie jest różowa to już jakaś fanaberia
Co prawda trudno jest zdobyć dobre mięso nie z tuczarni ale nawet to ze sklepu będzie lepsze samodzielnie zrobione, zrobić karkówkę w soli czy mięso kiełbasiane w wekach nie wymaga jakoś specjalnie dużo pracy a efekt jest doskonały.
Ja na razie czasem korzystam ze sklepu ale gdybym się rozmnożył to nie karmiłbym przynajmniej dzieci świństwem ze sklepu.
Ja zupełnie nie neguję domowej produkcji żywności i wędlin. Ale domowe wędliny również są peklowane, bo inaczej będą zielone. I nie ma zmiłuj.
Produkt sklepowy wyślizguje się z ręki, bo jest pompowany wodą, nie przeczę. A że zdolność wiązania wody przez mięso jest ograniczona, to woda ta po krótkim czasie zaczyna uciekać. Efektem jest obślizgłość wędlin. Fakt, jest to oszustwo zakładów mięsnych, ale to jeszcze nie musi znaczyć że ma w środku E-cośtam.