Zakochana to ona jest od dłuższego czasu, jeszcze zanim się zaczął spadek. Zmęczona? Pewnie tak. Nie od miesiąca czy pół roku. Gra już sporo lat. Natomiast oglądam mecze. I widzę zmianę taktyki i sposobu jej gry. Aga próbuje grać bardziej jak inne dziewczyny, czyli trzymać piłkę z końca linii i możliwie siłowo. Tylko w jej wykonaniu wygląda to całkiem byle jak. A co najgorsze, zatraciła przy tym zupełnie w swoim tenisie jego największe dotychczasowe atuty - spryt, grę kombinacyjną, niesztampowość zagrań. Zresztą chyba takie samo zdanie ma ojciec Agi.
Trzeba poprowadzić Agnieszkę w ten sposób, by nie zatraciła tych cech, którymi zachwycała wcześniej: wspaniała defensywa, brak błędów, przebijanie najtrudniejszych piłek itd. Do tego dokładamy odważny atak na siatkę czy próby szybkiego kończenia piłek. Zachowujemy zatem tenis Agnieszki, który był, uruchamiamy go, gdy jest kryzys, a do tego robimy postęp w tych aspektach, które są słabsze, które wcześniej nie były wykorzystywane, jak np. ofensywny, agresywny tenis z pójściem do siatki i grą "serve and volley". Tymczasem to wszystko zostało zaburzone. Kiedyś Agnieszka robiła po cztery niewymuszone błędy, a teraz jest ich i po 40. To są naprawdę kuriozalne sprawy. Nie mogę już na to patrzeć, mam tego już naprawdę dość. Chciałbym tylko, by Agnieszka nie połapała się, że pociąg odjechał, gdy będzie już po trzydziestce. Jeszcze jest młoda, ma 26 lat, więc może jeszcze wiele zdziałać. Ale jeszcze chwila i będzie miała trójkę z przodu, a wtedy będzie po sprawie.