COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Rozmowy o Subaru i nie tylko. Dział pełen offtopicu i rozmów niemotoryzacyjnych.
hemi112
Awatar użytkownika
5 gwiazdek
Lokalizacja: a ze z Bolesławca
Auto: Były: Justy, szutrowy killer GF, jest perełeczka GC
Polubił: 0
Polubione posty: 13 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 9 sie 2015, o 14:22

Forum kropka .
Wrzuciłem ogłoszenie kolegi WRX ,a to forumowe,zdrowe,zadbane więc dla każdego z kropki,czy kreski zacny kąsek ,bo nie jest to mina.
Ale na kropce nie można czyis aut wystawiac,ten ktos musi miec własne konto i min.100 postów :wall: :wall:
Chłop dorosły, ma rodzine ,prace a po pracy siedzi na budowie i nie ma czasu na klepanie na forum,ale subaryta z niego pełną świńską gębą :) :)
To jakas paranoja :(

A żeby nie było tylko negatywnie ,to coś śmiesznego-nowa odsłona historii :)
Załączniki
ukrzyzowanie.jpg


kiedy człowiek naprawdę chce żyć,to medycyna jest bezsilna:)

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 9 sie 2015, o 15:24


cubikon
Awatar użytkownika
3 gwiazdki
Lokalizacja: WB
Auto: Subarek Legarek
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 13 sie 2015, o 08:49

dla rodziców (obecnych, przyszłych itd) :
http://www.sadistic.pl/dzielny-tata-vt373658.htm
"Choďte srát s vaším psem před váš dům"

Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 82 razy
Polubione posty: 6 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 13 sie 2015, o 09:29

Synowa dzwoni do teściowej i pyta:
- Mamusiu, jak się dziecko zesra, to przewija ojciec czy matka?
-Oczywiście, że matka odpowiada teściowa
-To mamusia się zbiera i przyjeżdża, bo synuś tak się nawalił, że nie trafił do kibla.

busik
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: SM
Auto: DS5
Polubił: 48 razy
Polubione posty: 117 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 17 sie 2015, o 11:16

:-)
Załączniki
1437588641_v9zibu_600.jpg
"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski

l_ewy
Awatar użytkownika
5 gwiazdek
Lokalizacja: Łódź
Auto: mat
Polubił: 0
Polubione posty: 1 raz

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 17 sie 2015, o 19:33

busik pisze::-)
:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 19 sie 2015, o 13:44

Obrazek

Alan, Alan, Alan!
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Auto: WiśniaNieWiśnia
Polubił: 130 razy
Polubione posty: 365 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 19 sie 2015, o 14:11

tolerancja w pozycji szczytowej :evilgrin:

Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 14 razy
Polubione posty: 19 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 19 sie 2015, o 14:27

Alan, Alan, Alan! pisze:tolerancja w pozycji szczytowej :evilgrin:
Eee, widziałem lepsze... to tylko przedwyborcze hejty

Obrazek

Rommel
Awatar użytkownika
4 gwiazdki
Lokalizacja: Uxbridge/Rzeszów
Auto: Outback 2006 2,5 , byl Forester 2010 2,5X
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 24 sie 2015, o 23:24

Kochani, w tylko nam znany sposób dotarliśmy do planu tygodniowych zajęć osoboprezydenta Dudy, kóry teraz UJAWNIAMY!!!!11111

Poniedziałek - wizyta w kościele, destabilizowanie gospodarki, chwianie kursem złotego, prowokowanie tąpnięć na giełdzie, hołd przed Kaczafim, wizyta w kościele.

Wtorek - niszczenie silnej pozycji tego kraju na arenie międzynarodowej, złamanie obietnic, hołd Kaczafiemu, wizyta w kościele, hołd Kaczafiemu.

Środa - skonfliktowanie tego kraju z Unią Europejską, prześladowania rządu, wtrącanie do więzień, rozliczanie, grzebanie w przeszłości, dzielenie polaków, wizyta w kościele, hołd Kaczafiemu.

Czwartek - wizyta w kościele, zepsucie Pendolino, blokowanie rządowych reform, konszachty z opozycją, kłanianie się biskupom, hołd Kaczafiemu, masowe aresztowania za in-vitro.

Piątek - wizyta w kościele, hołd kaczafiemu, ostentacyjne niejedzenie mięsa, robienie siary temu krajowi w zagranicznej prasie, dzielenie polaków.

Sobota - wizyta w kościele, grillowanie karkówki, kaszanki i kiełbasy, oglądanie filmu na polsacie, propagowanie polskości na Facebooku, udział w święcie cebuli i żuru. Nie ma hołdu Kaczafiemu, iż to sobota niepracująca xD

Niedziela - wizyta w kościele, pokłon biskupom, umocnienie państwa wyznaniowego, prześladowania innowierców, rozpalanie stosów, masowe wypędzenia środowisk LGBTQWERTY na zachodnie zmywaki.

Sami widzicie, że nie będziemy mieli lekko
"Non homo sed vero mentula magna minax."

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 25 sie 2015, o 08:18

:giggle:

inquiz
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Auto: pojazd wolnobieżny
Polubił: 421 razy
Polubione posty: 361 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 25 sie 2015, o 11:21

Rozumiem ze w pendolino psuje ten wspanialy mechanizm pozwalajacy na pochylanie sie pociagow, ktory to zamowil nasz wspanialy minister Nowak ? :-p
Misio widac ostro pracuje ;-)
Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!

busik
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: SM
Auto: DS5
Polubił: 48 razy
Polubione posty: 117 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 25 sie 2015, o 13:18

"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski

busik
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: SM
Auto: DS5
Polubił: 48 razy
Polubione posty: 117 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 25 sie 2015, o 15:55

jak pech to pech... 350 letni obraz wartości 1,5 mln $ i chłopaczek z napojem...

Link: https://www.youtube.com/watch?v=-FnUYpUaD0o
ponoć obraz był ubezpieczony i nie będą się domagali pokrycia szkód (dziura w obrazie)
:wall:
"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski

Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 82 razy
Polubione posty: 6 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 26 sie 2015, o 13:03

Rommel pisze:
Kochani, w tylko nam znany sposób dotarliśmy do planu tygodniowych zajęć osoboprezydenta Dudy, kóry teraz UJAWNIAMY!!!!11111

Poniedziałek - wizyta w kościele, destabilizowanie gospodarki, chwianie kursem złotego, prowokowanie tąpnięć na giełdzie, hołd przed Kaczafim, wizyta w kościele.

Wtorek - niszczenie silnej pozycji tego kraju na arenie międzynarodowej, złamanie obietnic, hołd Kaczafiemu, wizyta w kościele, hołd Kaczafiemu.

Środa - skonfliktowanie tego kraju z Unią Europejską, prześladowania rządu, wtrącanie do więzień, rozliczanie, grzebanie w przeszłości, dzielenie polaków, wizyta w kościele, hołd Kaczafiemu.

Czwartek - wizyta w kościele, zepsucie Pendolino, blokowanie rządowych reform, konszachty z opozycją, kłanianie się biskupom, hołd Kaczafiemu, masowe aresztowania za in-vitro.

Piątek - wizyta w kościele, hołd kaczafiemu, ostentacyjne niejedzenie mięsa, robienie siary temu krajowi w zagranicznej prasie, dzielenie polaków.

Sobota - wizyta w kościele, grillowanie karkówki, kaszanki i kiełbasy, oglądanie filmu na polsacie, propagowanie polskości na Facebooku, udział w święcie cebuli i żuru. Nie ma hołdu Kaczafiemu, iż to sobota niepracująca xD

Niedziela - wizyta w kościele, pokłon biskupom, umocnienie państwa wyznaniowego, prześladowania innowierców, rozpalanie stosów, masowe wypędzenia środowisk LGBTQWERTY na zachodnie zmywaki.

Sami widzicie, że nie będziemy mieli lekko

A w szkołach będzie tak....

Link: https://www.youtube.com/watch?v=flFR9dvYit8

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 27 sie 2015, o 22:58

Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i ?myśleć?. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż.

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie.
Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.


Konto usunięte
6 gwiazdek
Polubił: 82 razy
Polubione posty: 6 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 27 sie 2015, o 23:17

autor tego tekstu kiedys prowadził bloga.
Wszystko co popełnił było równie dobre.


BTW cudzysłów wskazany.

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 28 sie 2015, o 08:54


FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 28 sie 2015, o 16:42

http://uzyjwyobrazni.com/myjnia/


Parę lat temu pomagałem koledze w pracy przy wypożyczaniu samochodów luksusowych. Generalnie robota jak każda inna, tyle, że majtasz fajerą fajnych fur i podstawiasz je pod adresy. Dość szybko nauczyłem się kątem oka łapać załamania na lakierze, wszelkie odpryski, wgniotki i uszkodzenia parkingowe, bo likwidacja szkód z ubezpieczenia obejmowała 90% floty, czyli na przestrzeni roku prawie każdy wracał nie tego.
Zdarzało się, że w południe, pod znaną firmę informatyczną, podstawiałem dziesięć superaut w najbogatszych wersjach, by po kilku godzinach siedzieć, w środku nocy na Okęciu/Ursusie, na krawężniku i obserwować ubraną na biało betkę w empakiecie, z której strażacy wycinają jakiegoś muflona w okularach, bo pomylił życie z Grand Thief kurwa Auto. Nazajutrz firma informatyczna odkupowała wrak i zamawiała nowy. W papierach wszystko hulało. W muflonie nie hulało nic.
Bywało też, że namierzaliśmy własne samochody w zupełnie niespodziewanych konfiguracjach typu „pociągnę kajenem na haku betoniarkę pod wylewkę fundamentów w Busku-Zdroju” i zwijaliśmy je z parkingu atakowani przez pięć pojebanych dobermanów.
Raz w miesiącu robiłem sobie dzień techniczny i ogarniałem cały ten koniomechaniczny majdan wizualnie. Zamiast eleganckiego stroju wbijałem się w jakieś wytarte dżinsy, podartą koszulkę z rumcajsem-czy-czymś, adidasy i dawaj myć to blaszane tałatajstwo. Czyli po kolei wyjeżdżałem z firmy, turlałem się na myjnię, zamawiałem komplet – mycie wnętrza i zewnętrza – i wracałem do firmowego garażu po następny. W międzyczasie wymieniałem popękane ramki rejestracji czy jakieś pierdoły w środku. Te auta kosztowały po 200 klocków, były turboluksusowe, ale po piętnastym takim umytym i odpicowanym miałem na to wyjebane i patrzyłem na nie równie namiętnie, jak Karol Strasburger na rodzinę Ciopków z Biłgoraju. Łgoraja. No, koło Zamościa. Wyglądałem jak bezdomny, od ciągłego klęczenia przy tych cholernych ramkach miałem upaprane kolana, pachniałem choinkami zapachowymi wunderbaumvanilla i generalnie to bardziej-raczej robol niż tomaszkammel.
Pod koniec dnia złapałem się za fajerę Audi Q7 w es-lajnie, najbogatsza wersja, ze wszystkim, absolutnie ze wszystkim – przeszyte czerwoną nicią fotele, dziesiąciostrefowa klima, łopatki w kierownicy, felgi za stomilionów, światła-dyskoteka, kamer pięćset, składany Roger Federer z własnym kortem, replika Kaplicy Sykstyńskiej. Niemcy napchali w niego wszystko co tylko się dało, na koniec polali stukaratowym złotem i dumni zaprezentowali swoje dzieło światu. Coś jak dwulatek, gdy zrobi kupę. Ten samochód wart był prawie pół miliona i faktycznie przykuwał uwagę.
Podjechałem na myjnię, dałem chłopakom kluczyki i, mając dla siebie pół godzinki, wywaliłem się z książką na ławeczce. Po kilku minutach na myjnię wtarabanił się koleś w podobnym Q7. To znaczy model się zgadzał, ale w porównaniu z samolotem, który ja przywiozłem, ten wyglądał trochę jak ubogi krewny, wart maksymalnie ze 300 tysięcy, nie więcej. Czyli bida. Szczerze mnie to waliło, bo pewnie nigdy w życiu nie będę widział nawet z daleka takiej forsy, więc tylko profesjonalnym okiem rzuciłem czym koleś przyjechał, w jakiej wersji i wróciłem do swojej książki.
Tymczasem właściciel kusiódemki odwalał taniec godowy, wersja pro. Wysiadł ze swojej limuzyny odziany w Hugo Bossa, buty-wsuwki z klamerką i złoty zegarek wielkości Jowisza. Do ręki przypięty miał neseserek, na nosie okulary słoneczne pilota RAFu i w ogóle piękny był jak Dżordż Klunej. Prawie mi, kurwa, stanął.
Książę wielkopańskim gestem przywołał jednego z myjących chłopaków, wręczył mu kluczyki i zamówił sobie kawę, bo „chyba macie tutaj ekspres?”. Następnie strzepnął niewidzialny pyłek z ramienia i usiadł, z lekkim wyrazem obrzydzenia, obok mnie. Dobra tam, pomyślałem, każdy ma jakiś własny film, mam cię w dupie cudaku, dla mnie to możesz sobie nawet w jakuzzi siedzieć, bylebyś się do mnie nie odzywał. Wróciłem do książki. Po chwili Książę otrzymał swoją kawę i z laptopem na kolanach zbawiał świat analizując indeks DowJones, ułożywszy obok trzy cochwilapikające telefony.
Po kilkudziesięciu minutach z myjni wyjechało auto, którym przyjechałem. W Kluneja natychmiast coś wstąpiło – momentalnie stracił całą swoją klasę, kręcić się zaczął, spocił się, wstał, dwa kroki w przód, dwa w tył, kompletnie go rozwaliło. Oto zobaczył święty graal i w dupie tam z tymi pikającymi telefonami. Amok jakiś, kurwa.
Mareczek, chłopak z myjni, który samochodem wyjechał, wysiadł, zdjął folię z fotela, wyjął papiery i podszedł do mnie z kluczykami. Podnioslem się w tych poplamionych dżinsach i podartej koszulce, a Księcia jakby chuj strzelił. Dosłownie go wbiło w ziemię. Stał przyspawany do podłoża i nie panował nad mimiką. Patrzył to na mnie to na samolot i nic mu do siebie nie pasowało.
Podpisałem się na kwitku, przybiłem piątkę z Mareczkiem i siadłem za fajerą. Jeszcze pięć dzisiaj, pomyślałem, jeszcze pięć i fajrant. Wyjeżdżając spojrzałem na Księciunia. Drapał się w głowę, a ja prawie słyszałem jego myśli – „Gdzie popełniłem błąd?!”.




I myjnia w Etiopii.

Obrazek

busik
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: SM
Auto: DS5
Polubił: 48 razy
Polubione posty: 117 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 29 sie 2015, o 09:27

to już się robi coraz mniej śmieszne...
Kolejka do "złotego pociągu". Nikt nie zna zawartości wagonów, ukrytych gdzieś na Dolnym Śląsku, ale Światowy Kongres Żydów już zastrzega, że mogą to być rzeczy należące do Żydów.
W oświadczeniu wydanym w Nowym Jorku, szef organizacji Robert Singer podkreśla, że wartościowe przedmioty, które być może zostaną znalezione na terenie Polski, mogą pochodzić z grabieży żydowskiej własności. Powinny więc wrócić do swoich prawowitych właścicieli lub ich spadkobierców. - Mamy wielką nadzieję, że polskie władze podejmą właściwe kroki w tym zakresie - dodał Singer.

Wcześniej w rosyjskich mediach pojawiła się wypowiedź prawnika, który dowodził, że zawartość pociągu może należeć do Rosji - jako prawnego sukcesora Związku Radzieckiego, Według Michaiła Joffe, jeśli mienie znajdujące się w wagonach zostało wywiezione z terenów sowieckich, to powinno wrócić do Rosji.

Roszczeń do "złotego pociągu" nie zgłosiła na razie Deutsche Bahn...
:wall:

może lepiej żeby go nie odnaleziono, bo się awantura na pół świata zrobi...
"Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego" J.Piłsudski

l_ewy
Awatar użytkownika
5 gwiazdek
Lokalizacja: Łódź
Auto: mat
Polubił: 0
Polubione posty: 1 raz

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 29 sie 2015, o 09:51

Zastanówmy się lepiej, czy może to być powodem anektowania Dolnego Śląska? ;-)

j33mbo
5 gwiazdek
Polubił: 0
Polubione posty: 0

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 29 sie 2015, o 10:30

l_ewy pisze:Zastanówmy się lepiej, czy może to być powodem anektowania Dolnego Śląska? ;-)
Może wystarczyłby sam Wałbrzych? ;)

bojar
6 gwiazdek
Lokalizacja: warszawski-zachodni
Auto: forester 2,5XT,Q5
Polubił: 84 razy
Polubione posty: 234 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 29 sie 2015, o 12:03

To może wymienić na Tupolewa

FUX
Awatar użytkownika
6 gwiazdek
Lokalizacja: ze sofy.
Auto: jeżdżące
Polubił: 236 razy
Polubione posty: 350 razy

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

Post 29 sie 2015, o 12:07

Obrazek

ODPOWIEDZ