Przypominam, że awaria w Czarnobylu wydarzyła się w ZSRR. To podstawowy powód, dla którego nie dowiemy się całej prawdy o zdrowotnych skutkach tego wydarzenia. Po rozpadzie ZSRR, w Rosji i na Białorusi (na terenie której znajduję się większość silnie skażonych terenów) praktycznie to tej pory w dużej mierze temat też pozostaje utajniony. Inaczej na Ukrainie, gdzie ten temat jest bardzo zywo dyskutowany. Ale również tam brakuje rzetelnych badań i informacji, z trochę złożonych powodów zresztą.
W Związku Sowieckim życie człowieka zawsze było tanie. Przecież wcześniej niejednokrotnie nie umieli się doliczyć nawet milionów ludzi. Dlatego brak rzetelnego i uczciwego zbadania i ujawnienia skutków tej katastrofy, wprawdzie mnie smuci , ale nie dziwi.
Co jeszcze gorsze i bardziej przerażające to fakt, że de facto ręką w rękę z sowietami stało i nadal stoi całe globalne pro-atomowe lobby złożone z rządów światowych mocarstw z ich kompleksami przemysłowo-militarnymi i służbami specjalnymi, międzynarodowe instytucje i ośrodki zajmujące się atomistyką. Dysponują oni wszystkimi niezbędnymi środkami, aby prowadzić skuteczną dezinformację. I nie ma żadych instytucji anu organizacji, dysponującego równie potężnym poparciem, które mogłyby weryfikować "fakty" przedstawiane przez tapierwszę grupę.
Nawet jeśli teza przedstawiona tu przez Arno na temat ofiar Czernobyla wydaje się absurdalna, to faktycznie przyjmując ich (pro-atomowego lobby) punkt widzenia może być do obronienia.
No bo przecież jeśli ktoś nie przyjął od razy śmiertelnej dawki promieniowania i nie zmarł w krótkim czasie, tylko dopiero później pojawiły się u niego jakieś objawy chorobowe, które potencjalnie można by wiązać ze skutkami skażenia po katastrofie, to i tak nie ma 100% pewności co do przyczyny. A może to palenie papierosów? A może jeszcze jakieś inne czynniki? A może choroba rozwijała się u niego jeszcze wcześniej? Itd., itp. No a jeśli nie można ze 100% pewnością udowodnić tego, że skażenie z Czernobyla sporowowało śmierć tej czy innej osoby, to nie można tego udowodnić w ogóle. Taka to logika. Cyniczna, brutalna - ale logiczna.
Czyli ofiarami katastrofy w Czernobyli jest niewielka grupa ludzi z obsługi reaktora i strażaków, którzy pierwsi gasili pożar. I to wszystko.
Takie stanowisko zostało przedstawiona na przykład nie dawno (w roku 2006) w raporcie polskiego Instytutu Problemów Jądrowych. Oni kwestionują nawet uzgodnienia tak zwanego Forum Czernobyskiego (w skład którego wchodzili m.in. przedstawiciele Ukrainy Rosji i Białorusi), które to forum oszacował liczbę ofiar katastrofy na kilka tysięcy osób.
Polscy "naukowcy" forsują tezę, że było to tylko kikadziesiąt osób, w ZSRR niepotrzebnie przesiedlono setki tysięcy osób, w Polsce niepotrzebnie podano płyn lugola, a w ogóle to promieniowanie radioaktywne jest naturalne, zdrowe i cudowne ...
W ten sposób ci czynownicy przekonują o wyjątkowym bezpieczeństwie energetyki jądrowej, która po lekturze ich "raportu" mogła by się wydawać nawet bezpieczniejszym przedsięwzięciem niż wędkarstwo czy gra w bierki.
Ze skutkami katastrofy w Fukushimie będzie jednak jak sądzę inaczej. Wprawdzie tutaj też mamy do czynienia z utajnianiem, przemilczaniem, pomniejszaniem skutków, manipulowaniem przy danych, czyli podobnym zakłamywaniem rzeczywistości, jakie miało miejsce po Czernobylu. Ale jednak społeczeństwo japońskie to nie dokładnie to samo co społeczeństwo sowieckie, a ponadto teraz po 25 latach jest o wiele łatwiej przekazywać informacje. Jest Internet, są media społeczne, itd…
Dlatego jestem przekonany, że tym razem nie uda się stosunkowo niewielkim kosztem pozamiatać tego syfu pod dywan.
Jeszcze dwie sprawy dają mi do myślenia, gdy czytam o tych dwóch katastrofach.
Pierwszą jest postawa grupy pracowników każdej z tych elektrowni, która zminimalizowała skutki katastrofy.
- W Czernobylu była to obsługa reaktora nr 3 (sąsiadującego z rozwalonym nr 4 ), która łamiąc polecenia przestawiła reaktor w tryb jałowy. Okazało się, że gdyby tego nie zrobili, to ten reaktor także zostałby zniszczony, bo wodę z jego systemu chłodzenia użyto do chłodzenia bloku czwartego.
- W Fukushimie była to grupa kilkudziesięciu osób, która zdecydowała się pozostać na terenie elektrowni i kontynuować pracę, mimo, że właściciel elektrowni TEPCO zarządził ewakuację zakładu. Ci bohaterscy ludzie uratowali swój kraj przed jeszcze większą katastrofą nuklearną.
Druga sprawa to szczęście w nieszczęściu jakim były kierunki wiatrów w trakcie tych katastrof.
- Dzięki temu na Ukrainie główna chmura substancji promieniotwórczych poleciała w słabo zaludnionym północno-wschodnim kierunku, a nie nad Kijów.
- W Japonii, główna część skażenia kierowała się nad ocean, a nie w kierunku Tokio.
Czyli już dwukrotnie ogromne bohaterstwo garstki ludzi plus pomyślne zbiegi różnych okoliczności poważnie ograniczyły rozmiary tych katastrof.
Czy to doprowadzi ludzi do opamiętania się?
Zobaczymy.
Oby nie musiała tu sprawdzić się zasada: do trzech razy sztuka.
Ciekawy esej na temat katastrofy w Czernobylu napisał Tadeusz A. Olszański, politolog, pracownik Ośrodka Studiów Wschodnich:
"Od czarnobylskiego ognia spłonęło wielkie imperium"
http://7dni.wordpress.com/2006/05/02/od ... -imperium/
Olszański spogląda szerzej na skutki tej katastrofy.
Z kolei, spojrzenie oczami zwykłych konkretnych ludzi "z tamtąd" na to co się stało, można znaleźć w niedawno wznowionej w Polsce książce białoruskiej dziennikarki Swietłany Aleksijewicz "Czarnobysla modlitwa. Kronika przyszłości"
http://www.empik.com/czarnobylska-modli ... ,ksiazka-p