
Zagadki współczesności
Re: Zagadki współczesności
Wysłałem maila do Prof. Strupczewskiego o 23:20. Odpowiedź przyszła o 1:01. Profesor ma 75 lat. Żebym ja tak mógł w 2057 

-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: Zagadki współczesności
Pewnie ma internet komórkowy i po północy zaczyna mu się darmowy transferBergen pisze:Wysłałem maila do Prof. Strupczewskiego o 23:20. Odpowiedź przyszła o 1:01. Profesor ma 75 lat. Żebym ja tak mógł w 2057

Re: Zagadki współczesności
Moja koleżanka ostatnio z jednym profesorem korespondowała - ona maila do jego sekretarki, a profesor odpisywał na maszynie i wysyłał pocztą ;)
- rrosiak
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: W-wa, Kutno
- Auto: Duża Dacia :)
- Polubił: 129 razy
- Polubione posty: 198 razy
Re: Zagadki współczesności
Bergen pisze: Odpowiedź przyszła o 1:01. (...) Żebym ja tak mógł w 2057
Bezsenność to częsta przypadłość w podeszłym wieku

"Pan Macierewicz bardzo często mówi co wie, ale rzadko wie co mówi." - L.Miller - 
Z dwojga złego wolę, gdy krajem rządzą złodzieje zamiast kretynów.

Z dwojga złego wolę, gdy krajem rządzą złodzieje zamiast kretynów.

Re: Zagadki współczesności
Wątpię, to raczej przypadek taki jak mój stary.Konto usunięte pisze:Pewnie ma internet komórkowy i po północy zaczyna mu się darmowy transferBergen pisze:Wysłałem maila do Prof. Strupczewskiego o 23:20. Odpowiedź przyszła o 1:01. Profesor ma 75 lat. Żebym ja tak mógł w 2057
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 67 razy
- Polubione posty: 74 razy
Re: Coś niedobrego
http://interia360.pl/swiat/artykul/worl ... nr-7,51667
World Trade Center - tajemniczy budynek nr 7
Nie tak dawno minęło 10 lat od zamachów na World Trade Center. Pamiętam to wydarzenie, dość dokładnie, gdyż akurat wtedy zaczynałem pierwszy rok studiów. Wydarzenia w telewizji były dla mnie czymś niewyobrażalnym, a jednocześnie trochę ekscytującym.
My jako Polacy mogliśmy się czuć stosunkowo bezpiecznie, gdyż wszystko to działo się gdzieś tam za oceanem i nas za bardzo nie dotyczyło.
Po 10 latach możemy spojrzeć z większym dystansem na to wydarzenie. Nie budzi ono już tak wielkich emocji jak kiedyś. Nie ustają jednak kontrowersje odnośnie samego wydarzenia i jego przyczyn. Ciągle zbyt wiele jest niejasności, pojawiają się również fakty, które poddają w wątpliwość oficjalną wersję wydarzeń z dnia 11 września 2001 roku.
Jedna z najbardziej zapamiętanych rzeczy z tej katastrofy, to moment kiedy dwie potężne wieże kompleksu WTC walą się na ziemię jedna po drugiej. A później jeszcze runął trzeci wieżowiec – mało znany - budynek numer 7.
W Stanach Zjednoczonych kilka lat temu powstała organizacja "Architekci i Inżynierowie dla Prawdy o 9/11", która skupia już ponad 1500 członków. Mają oni wiele zastrzeżeń do oficjalnego raportu komisji MIST, który ich zdaniem nie jest wiarygodny. Szczególnie dotyczy to wspomnianego wyżej budynku nr. 7.
Eksperci z organizacji AE911Truth twierdzą, że budynek nr 7 nie mógł zawalić się - jak podaje oficjalny raport – z powodu pożaru, który przez kilka godzin trwał na kilku kondygnacjach tegoż budynku. Według nich sposób w jaki zawalił się ten budynek, a także inne dowody wskazują na to, że było to kontrolowane wyburzenie.
Można zadać sobie pytanie: jakie to ma teraz znaczenie i po co, po tylu latach powracać do tej tragedii i wyjaśniać coś, co zostało już tyle razy omówione i wyjaśnione? Cóż, myślę, że jeśli oficjalna wersja budzi tyle wątpliwości, to nie można mówić o dobrym wyjaśnieniu tej sprawy.
Oto jakie argumenty przedstawiają członkowie AE911Truth na poparcie swojej tezy:
1. Pożar nigdy w historii nie był przyczyną zawalenia się żadnego wieżowca na świecie, a były przypadki o wiele dłuższych i bardziej rozległych pożarów różnych wysokościowców. Eksperci z AET911Truth twierdzą, że tego typu pożar nie jest w stanie spowodować stopienia się stali, lub osłabienia konstrukcji budynku, co według oficjalnego raportu było przyczyną katastrofy. W budynku tym znajdowały się głównie biura, a był on przecież przygotowany na to, by wytrzymać o wiele wyższe temperatury, niż pożar biura. Dodatkowo sam pożar wypalił się na godzinę przed zawaleniem się budynku.
2. Sposób opadania budynku jest przykładem klasycznego kontrolowanego wyburzenia. Chodzi tutaj o brak oporu kondygnacji budynku podczas opadania - co powinno mieć miejsce, jeśli konstrukcja pięter budynku byłaby cała i nienaruszona. Czas opadania budynku trwał tylko ok 6,5 sek. Dodatkowo budynek zawalił się idealnie w swoja podstawę, zachowując przy tym symetrię opadania i nie wyrządzając praktycznie żadnych szkód okolicznym budynkom. Wielu ekspertów od wyburzania budynków jednoznacznie stwierdza, że była to robota wykonana przez zespół specjalistów.
3. Na nagraniach z miejsca katastrofy widać, że w czasie opadania głównych budynków WTC na niższych kondygnacjach, które były jeszcze całe, wstępują liczne wybuchy. Potwierdzają to też świadkowie. Wybuchy występowały również w piwnicach budynków. Co było ich przyczyną? Przecież opadanie budynku, o którym mówi NIST nie powinno mieć wpływu na kondygnacje położone o kilkanaście pięter niżej.
4. Istnieją nagrania pokazujące moment tuż przed zawaleniem się budynku WTC7, na których straż pożarna odsuwa ludzi od miejsca zdarzenia mówiąc, że budynek zaraz będzie "wysadzony". Dlaczego użyli słowa "wysadzony"? I skąd w ogóle wiedzieli, że budynek zaraz się zawali?
5. W gruzach wszystkich trzech budynków i w pyle znajdującym się na ulicach Manhattanu znaleziono substancję, która powszechnie używana jest do topienia stali. Jest to tzw. nano-termit. Przez kilka tygodni po tragedii nie można było zagasić pożarów w ruinach WTC. Występowała tam nawet ciekła stal, co potwierdzają strażacy, którzy gasili pożar. Tłumaczyłoby to występowanie tam nano-termit, który jest bardzo zapalnym materiałem i trudnym do ugaszenia. Wszyscy zgadzają się, że mogły występować tam liczne pożary, jednak wątpliwości budzi intensywność i temperatura tych pożarów, które były w stanie topić stal.
6. Wygląd ruin wszystkich trzech budynków jest bardzo nietypowy. Z budynków praktycznie nie pozostało nic poza drobnym gruzem i pyłem. Żadnych śladów sprzętów biurowych, monitorów, komputerów, mebli, nawet szczątków ludzkich. Żadnych większych kawałków. Strażacy, którzy przeszukiwali gruzy twierdzą, że jeszcze z czymś takim się nie spotkali. Wszystko zostało zamienione drobny gruz i pył. Czy mógł być to efekt jedynie swobodnego opadania konstrukcji?
Organizacja "Inżynierowie i Architekci dla prawdy o 9/11" stara się doprowadzić do wszczęcia ponownego, niezależnego śledztwa dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy w World Trade Center. Dowody wskazują na to, że oficjalny raport nie jest do końca wiarygodny, pomija kilka istotnych faktów i nie przedstawia wystarczająco przekonujących dowodów na poparcie swojej tezy o tym, ze pożar materiałów biurowych spowodował zawalenie się całej konstrukcji budynku nr 7.
i filmik
World Trade Center - tajemniczy budynek nr 7
Nie tak dawno minęło 10 lat od zamachów na World Trade Center. Pamiętam to wydarzenie, dość dokładnie, gdyż akurat wtedy zaczynałem pierwszy rok studiów. Wydarzenia w telewizji były dla mnie czymś niewyobrażalnym, a jednocześnie trochę ekscytującym.
My jako Polacy mogliśmy się czuć stosunkowo bezpiecznie, gdyż wszystko to działo się gdzieś tam za oceanem i nas za bardzo nie dotyczyło.
Po 10 latach możemy spojrzeć z większym dystansem na to wydarzenie. Nie budzi ono już tak wielkich emocji jak kiedyś. Nie ustają jednak kontrowersje odnośnie samego wydarzenia i jego przyczyn. Ciągle zbyt wiele jest niejasności, pojawiają się również fakty, które poddają w wątpliwość oficjalną wersję wydarzeń z dnia 11 września 2001 roku.
Jedna z najbardziej zapamiętanych rzeczy z tej katastrofy, to moment kiedy dwie potężne wieże kompleksu WTC walą się na ziemię jedna po drugiej. A później jeszcze runął trzeci wieżowiec – mało znany - budynek numer 7.
W Stanach Zjednoczonych kilka lat temu powstała organizacja "Architekci i Inżynierowie dla Prawdy o 9/11", która skupia już ponad 1500 członków. Mają oni wiele zastrzeżeń do oficjalnego raportu komisji MIST, który ich zdaniem nie jest wiarygodny. Szczególnie dotyczy to wspomnianego wyżej budynku nr. 7.
Eksperci z organizacji AE911Truth twierdzą, że budynek nr 7 nie mógł zawalić się - jak podaje oficjalny raport – z powodu pożaru, który przez kilka godzin trwał na kilku kondygnacjach tegoż budynku. Według nich sposób w jaki zawalił się ten budynek, a także inne dowody wskazują na to, że było to kontrolowane wyburzenie.
Można zadać sobie pytanie: jakie to ma teraz znaczenie i po co, po tylu latach powracać do tej tragedii i wyjaśniać coś, co zostało już tyle razy omówione i wyjaśnione? Cóż, myślę, że jeśli oficjalna wersja budzi tyle wątpliwości, to nie można mówić o dobrym wyjaśnieniu tej sprawy.
Oto jakie argumenty przedstawiają członkowie AE911Truth na poparcie swojej tezy:
1. Pożar nigdy w historii nie był przyczyną zawalenia się żadnego wieżowca na świecie, a były przypadki o wiele dłuższych i bardziej rozległych pożarów różnych wysokościowców. Eksperci z AET911Truth twierdzą, że tego typu pożar nie jest w stanie spowodować stopienia się stali, lub osłabienia konstrukcji budynku, co według oficjalnego raportu było przyczyną katastrofy. W budynku tym znajdowały się głównie biura, a był on przecież przygotowany na to, by wytrzymać o wiele wyższe temperatury, niż pożar biura. Dodatkowo sam pożar wypalił się na godzinę przed zawaleniem się budynku.
2. Sposób opadania budynku jest przykładem klasycznego kontrolowanego wyburzenia. Chodzi tutaj o brak oporu kondygnacji budynku podczas opadania - co powinno mieć miejsce, jeśli konstrukcja pięter budynku byłaby cała i nienaruszona. Czas opadania budynku trwał tylko ok 6,5 sek. Dodatkowo budynek zawalił się idealnie w swoja podstawę, zachowując przy tym symetrię opadania i nie wyrządzając praktycznie żadnych szkód okolicznym budynkom. Wielu ekspertów od wyburzania budynków jednoznacznie stwierdza, że była to robota wykonana przez zespół specjalistów.
3. Na nagraniach z miejsca katastrofy widać, że w czasie opadania głównych budynków WTC na niższych kondygnacjach, które były jeszcze całe, wstępują liczne wybuchy. Potwierdzają to też świadkowie. Wybuchy występowały również w piwnicach budynków. Co było ich przyczyną? Przecież opadanie budynku, o którym mówi NIST nie powinno mieć wpływu na kondygnacje położone o kilkanaście pięter niżej.
4. Istnieją nagrania pokazujące moment tuż przed zawaleniem się budynku WTC7, na których straż pożarna odsuwa ludzi od miejsca zdarzenia mówiąc, że budynek zaraz będzie "wysadzony". Dlaczego użyli słowa "wysadzony"? I skąd w ogóle wiedzieli, że budynek zaraz się zawali?
5. W gruzach wszystkich trzech budynków i w pyle znajdującym się na ulicach Manhattanu znaleziono substancję, która powszechnie używana jest do topienia stali. Jest to tzw. nano-termit. Przez kilka tygodni po tragedii nie można było zagasić pożarów w ruinach WTC. Występowała tam nawet ciekła stal, co potwierdzają strażacy, którzy gasili pożar. Tłumaczyłoby to występowanie tam nano-termit, który jest bardzo zapalnym materiałem i trudnym do ugaszenia. Wszyscy zgadzają się, że mogły występować tam liczne pożary, jednak wątpliwości budzi intensywność i temperatura tych pożarów, które były w stanie topić stal.
6. Wygląd ruin wszystkich trzech budynków jest bardzo nietypowy. Z budynków praktycznie nie pozostało nic poza drobnym gruzem i pyłem. Żadnych śladów sprzętów biurowych, monitorów, komputerów, mebli, nawet szczątków ludzkich. Żadnych większych kawałków. Strażacy, którzy przeszukiwali gruzy twierdzą, że jeszcze z czymś takim się nie spotkali. Wszystko zostało zamienione drobny gruz i pył. Czy mógł być to efekt jedynie swobodnego opadania konstrukcji?
Organizacja "Inżynierowie i Architekci dla prawdy o 9/11" stara się doprowadzić do wszczęcia ponownego, niezależnego śledztwa dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy w World Trade Center. Dowody wskazują na to, że oficjalny raport nie jest do końca wiarygodny, pomija kilka istotnych faktów i nie przedstawia wystarczająco przekonujących dowodów na poparcie swojej tezy o tym, ze pożar materiałów biurowych spowodował zawalenie się całej konstrukcji budynku nr 7.
i filmik
Re: Zagadki współczesności
Konto usunięte, pytanie tylko, o czym to wszystko może świadczyć?
bo tak ogólnie, to jest to podobny przykład do tego, co się dzieje u nas, w wiadomej sprawie. ostatnio też pojawił się pan nazywany ekspertem i pokazał symulacje (co ciekawe, pierwszy ekspert przyprowadzony przez pana M., którego pracy bym się przyjrzał).
no więc są fachowcy, którzy podważają niektóre tezy oficjalnego raportu z jakiegoś zdarzenia. i co z tym zrobić?
- uznać, że oficjalne raporty są sfabrykowane od początku do końca i rządy (rządzący) z premedytacją zabili setkę lub tysiące osób, żeby...
no właśnie. żeby co?
- uznać, że oficjalne ciała wyjaśniające działały pod olbrzymią presją dziennikarzy, polityków i CZASU, co doprowadziło do tego, że niektóre mniej istotne dla meritum (tak jest: mniej istotne dla meritum) kwestie potraktowali po macoszemu, ale samo sedno jest jakie jest?
- uznać, że oficjalne ciała wyjaśniające po prostu za bardzo się spieszyły, co sprawiło, że wstąpiły na jakże dobrze znaną ścieżkę: wiemy dlaczego, tylko teraz trzeba to udowodnić...
bo tak ogólnie, to jest to podobny przykład do tego, co się dzieje u nas, w wiadomej sprawie. ostatnio też pojawił się pan nazywany ekspertem i pokazał symulacje (co ciekawe, pierwszy ekspert przyprowadzony przez pana M., którego pracy bym się przyjrzał).
no więc są fachowcy, którzy podważają niektóre tezy oficjalnego raportu z jakiegoś zdarzenia. i co z tym zrobić?
- uznać, że oficjalne raporty są sfabrykowane od początku do końca i rządy (rządzący) z premedytacją zabili setkę lub tysiące osób, żeby...
no właśnie. żeby co?
- uznać, że oficjalne ciała wyjaśniające działały pod olbrzymią presją dziennikarzy, polityków i CZASU, co doprowadziło do tego, że niektóre mniej istotne dla meritum (tak jest: mniej istotne dla meritum) kwestie potraktowali po macoszemu, ale samo sedno jest jakie jest?
- uznać, że oficjalne ciała wyjaśniające po prostu za bardzo się spieszyły, co sprawiło, że wstąpiły na jakże dobrze znaną ścieżkę: wiemy dlaczego, tylko teraz trzeba to udowodnić...
Re: Zagadki współczesności
Z cyklu 'zboczenia moderatora'. Żebyście już objedzeni pod korek mogli trochę spalić glukozy w neuronach, czytając forum.
Słyszeliście kiedyś o hipotetycznych cząstkach zwanych anomalonami? Zapewne nie, bo nawet słownik korekcji pisowni w moim komputerze o nich nie słyszał.
Dawno temu, gdy badania nad cząstkami elementarnymi dopiero raczkowały, raczkowała też elektronika. Nie było nowoczesnych, wysoce skomplikowanych detektorów, jakie można zobaczyć na zdjęciach z CERN. Badania cząstek przeprowadzano wtedy w następujący sposób – rozpędzano cząstki jednego rodzaju w akceleratorze i zderzano je z odpowiednio dobranym materiałem (najczęściej pionową płytą z jakiegoś metalu). Tuż za płytą umieszczona była „podrasowana” emulsja fotograficzna. Cząstki przechodząc przez płytę zmieniały swoją naturę w określony, założony sposób a tor lotu „resztek” zostawiał ślad na kliszy.

Za wymyślenie takiej „podrasowanej” emulsji pan Cecil Powell (z taką śmieszną fryzurą) otrzymał nawet Nobla. Ale ja nie o tym.
W latach siedemdziesiątych inne, nowsze konstrukcje detektorów cząstek dopracowano na tyle, że nowo budowane akceleratory nie były już wyposażane w urządzenia z emulsją pana Powella. Stare „kliszowe” synchrotrony stały nieużywane. Zanim je rozmontowano, próbowano używać je do innych badań, na przykład takich które nie były związane z cząstkami elementarnymi, ale np. zderzeniami ciężkich cząstek, np. jonów gazów szlachetnych. Różnica polegała na tym, że przy zderzeniach ciężkich cząstek zostaje dużo więcej resztek niż przy zderzaniu cząstek elementarnych. I a nuż coś tam w tych resztkach się odkryje nowego.
I gdy już epoka akceleratorów robiących zdjęcia cząsteczkom chyliła się ku upadkowi, gdy powoli je rozmontowywano aby robić miejsce dla nowocześniejszych zderzaczy, ludzie którzy bardziej chyba z nudów lub z zepchnięcia na margines („nie ma co zrobić z doktorantem? to niech idzie tam sobie pozderza ciężkie cząstki, będzie spokój”) używali jeszcze tych starych urządzeń i starej metody gapienia się na fotografie śladów cząstek pod mikroskopem, zaczęli w tych „resztkach” zauważać pewne anomalie – ślady zostawione przez jakieś „dodatkowe” cząstki, cząstki które pojawiały się tylko na chwilę i zaraz znikały, mimo że energia używana w eksperymencie była tak duża, że każda „resztka” powinna przebić się przez płytę i lecieć w emulsji jeszcze dłuuugo, a nie pojawić się na chwilę i zniknąć. Uznano że anomalie te, wykryte tylko dzięki metodzie „fotograficznej” (nowoczesne detektory nie byłyby w stanie wykryć tak krótkiego epizodu) i zderzaniu ciężkich cząstek, to ślady jakiejś wyjątkowej, nowej cząstki, którą siłą rzeczy nazwano „anomalonem”.
Próbowano tłumaczyć czym są anomalony – czy są to elementy zupy kwarkowo-gluonowej? A może są to ślady brakujących elementów modelu standardowego? Potrzebne były dalsze gruntowne badania, a tu pojawiał się problem – otóż anomalony można było zaobserwować jedynie w starych fotograficznych detektorach będących częścią starych, przeszkadzających, zajmujących miejsce w uczelniach akceleratorów, których uczelnie sukcesywnie się pozbywały. Podnosiły się też głosy, że anomalony to tak naprawdę artefakty starej, prymitywnej metody – jednym słowem błędy pomiaru (znacie historię powstania „leku” oscillococcinum?). Władze krzywo patrzyły na badania z użyciem starych gratów, podczas gdy można było podnieść prestiż uczelni czy instytutu rozmontowując stare i stawiając nowe, lśniące, elektroniczne, śliczne, hamerykańskie synchrocyklotrony.
Badania nad anomalonami ustały. Gdzieś wcześniej, gdzieś później. Okazuje się że prowadzono je też za żelazną kurtyną, także w Polsce, na Uniwersytecie Łódzkim. Na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy nadeszło „nowe”, także u nas zaprzestano prac z detektorami Powella. Mimo że mogły spowodować kolejny przełom w fizyce, przestano badać anomalony, bo nie było czym ich badać. Ostatnim mohikaninem pozostał profesor Piyare Jain, dziarski hinduski starszy pan, który uparł się dalej gapić na kreski i kropki pod mikroskopem, mając do dyspozycji nawet cyklotrony w CERN. W 2006 roku w swoim artykule dowodził, że anomalony to poszukiwane od dziesiątków lat rzeczywiste ślady ciemnej materii. I wszystkim zrobiło się głupio bo badanie ciemnej materii to jedna z najbardziej trendy czynności wśród fizyków, ale co z tego, skoro 20 lat temu wszyscy uznali że badania nad anomalonami przynoszą wstyd i przestali się tym zajmować, likwidując nie tylko narzędzia, ale nawet wyniki badań.
Dla wszystkich, którzy doczytali do tego miejsca, gwóźdź programu. Zobaczcie co atomowy prowokator zdobył ze źródeł zbliżonych do zajączka wielkanocnego.


W związku z tym ogłaszam co następuje – kupię/przyjmę chętnie moduł pamięci taśmowej. W zamian obiecuję podzielić się nagrodą pieniężną którą mi dadzą w Filharmonii Sztokholmskiej
Słyszeliście kiedyś o hipotetycznych cząstkach zwanych anomalonami? Zapewne nie, bo nawet słownik korekcji pisowni w moim komputerze o nich nie słyszał.
Dawno temu, gdy badania nad cząstkami elementarnymi dopiero raczkowały, raczkowała też elektronika. Nie było nowoczesnych, wysoce skomplikowanych detektorów, jakie można zobaczyć na zdjęciach z CERN. Badania cząstek przeprowadzano wtedy w następujący sposób – rozpędzano cząstki jednego rodzaju w akceleratorze i zderzano je z odpowiednio dobranym materiałem (najczęściej pionową płytą z jakiegoś metalu). Tuż za płytą umieszczona była „podrasowana” emulsja fotograficzna. Cząstki przechodząc przez płytę zmieniały swoją naturę w określony, założony sposób a tor lotu „resztek” zostawiał ślad na kliszy.

Za wymyślenie takiej „podrasowanej” emulsji pan Cecil Powell (z taką śmieszną fryzurą) otrzymał nawet Nobla. Ale ja nie o tym.
W latach siedemdziesiątych inne, nowsze konstrukcje detektorów cząstek dopracowano na tyle, że nowo budowane akceleratory nie były już wyposażane w urządzenia z emulsją pana Powella. Stare „kliszowe” synchrotrony stały nieużywane. Zanim je rozmontowano, próbowano używać je do innych badań, na przykład takich które nie były związane z cząstkami elementarnymi, ale np. zderzeniami ciężkich cząstek, np. jonów gazów szlachetnych. Różnica polegała na tym, że przy zderzeniach ciężkich cząstek zostaje dużo więcej resztek niż przy zderzaniu cząstek elementarnych. I a nuż coś tam w tych resztkach się odkryje nowego.
I gdy już epoka akceleratorów robiących zdjęcia cząsteczkom chyliła się ku upadkowi, gdy powoli je rozmontowywano aby robić miejsce dla nowocześniejszych zderzaczy, ludzie którzy bardziej chyba z nudów lub z zepchnięcia na margines („nie ma co zrobić z doktorantem? to niech idzie tam sobie pozderza ciężkie cząstki, będzie spokój”) używali jeszcze tych starych urządzeń i starej metody gapienia się na fotografie śladów cząstek pod mikroskopem, zaczęli w tych „resztkach” zauważać pewne anomalie – ślady zostawione przez jakieś „dodatkowe” cząstki, cząstki które pojawiały się tylko na chwilę i zaraz znikały, mimo że energia używana w eksperymencie była tak duża, że każda „resztka” powinna przebić się przez płytę i lecieć w emulsji jeszcze dłuuugo, a nie pojawić się na chwilę i zniknąć. Uznano że anomalie te, wykryte tylko dzięki metodzie „fotograficznej” (nowoczesne detektory nie byłyby w stanie wykryć tak krótkiego epizodu) i zderzaniu ciężkich cząstek, to ślady jakiejś wyjątkowej, nowej cząstki, którą siłą rzeczy nazwano „anomalonem”.
Próbowano tłumaczyć czym są anomalony – czy są to elementy zupy kwarkowo-gluonowej? A może są to ślady brakujących elementów modelu standardowego? Potrzebne były dalsze gruntowne badania, a tu pojawiał się problem – otóż anomalony można było zaobserwować jedynie w starych fotograficznych detektorach będących częścią starych, przeszkadzających, zajmujących miejsce w uczelniach akceleratorów, których uczelnie sukcesywnie się pozbywały. Podnosiły się też głosy, że anomalony to tak naprawdę artefakty starej, prymitywnej metody – jednym słowem błędy pomiaru (znacie historię powstania „leku” oscillococcinum?). Władze krzywo patrzyły na badania z użyciem starych gratów, podczas gdy można było podnieść prestiż uczelni czy instytutu rozmontowując stare i stawiając nowe, lśniące, elektroniczne, śliczne, hamerykańskie synchrocyklotrony.
Badania nad anomalonami ustały. Gdzieś wcześniej, gdzieś później. Okazuje się że prowadzono je też za żelazną kurtyną, także w Polsce, na Uniwersytecie Łódzkim. Na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy nadeszło „nowe”, także u nas zaprzestano prac z detektorami Powella. Mimo że mogły spowodować kolejny przełom w fizyce, przestano badać anomalony, bo nie było czym ich badać. Ostatnim mohikaninem pozostał profesor Piyare Jain, dziarski hinduski starszy pan, który uparł się dalej gapić na kreski i kropki pod mikroskopem, mając do dyspozycji nawet cyklotrony w CERN. W 2006 roku w swoim artykule dowodził, że anomalony to poszukiwane od dziesiątków lat rzeczywiste ślady ciemnej materii. I wszystkim zrobiło się głupio bo badanie ciemnej materii to jedna z najbardziej trendy czynności wśród fizyków, ale co z tego, skoro 20 lat temu wszyscy uznali że badania nad anomalonami przynoszą wstyd i przestali się tym zajmować, likwidując nie tylko narzędzia, ale nawet wyniki badań.
Dla wszystkich, którzy doczytali do tego miejsca, gwóźdź programu. Zobaczcie co atomowy prowokator zdobył ze źródeł zbliżonych do zajączka wielkanocnego.


W związku z tym ogłaszam co następuje – kupię/przyjmę chętnie moduł pamięci taśmowej. W zamian obiecuję podzielić się nagrodą pieniężną którą mi dadzą w Filharmonii Sztokholmskiej

Re: Zagadki współczesności
Bergen, jesteś pozytywnie zakręconym krejzolem
Swoją drogą to stan tych taśm magnetycznych oraz ich opakowań jest MINT
, więc musiały być gdzieś schowane z pomysłem albo skubnąłeś je jakiemuś profesorowi 

Swoją drogą to stan tych taśm magnetycznych oraz ich opakowań jest MINT


"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Re: Zagadki współczesności
Widzialem kiedys cos w tym stylu w jednej z firm, dla ktorych kiedys pracowalem - w Krakowie. Ale nie wiem czy to by bylo kompatybilne, ani czy to w ogole jeszcze tam jest i dziala :)
Jacek "AMI" Rudowski
Re: Zagadki współczesności
AMI, zdecydowana większość pamięci taśmowych standardu IBM jest ze sobą kompatybilna (mimo że są używane w różnych systemach).
O ile firmą o której piszesz nie jest "PKP Informatyka". to jest bardzo duże prawdopodobieństwo że urządzenie to zostało już wyrzucone.
O ile firmą o której piszesz nie jest "PKP Informatyka". to jest bardzo duże prawdopodobieństwo że urządzenie to zostało już wyrzucone.
Re: Zagadki współczesności
No nie jest to PKP - ale jak chcesz, to moge Ci wyslac namiary, zapytaj :)
Jacek "AMI" Rudowski
Re: Zagadki współczesności
Bardzo ciekawe!Wiec juz duzo wczesniej mozna bylo rozwiazac problem ciemnej materii, gdyby trzymano sie urzadzen Powella? Obawiam sie tylko, ze w czasach ich istnienia, teoria ciemnej materii albo nie istniala, albo dopiero raczkowala. Problem braku masy w bilansie energetycznym wszechswiata pojawil sie chyba dopiero przed wojna.Bergen pisze:Z cyklu 'zboczenia moderatora'...
A moze ktos wie jak wyglada sprawa potwierdzenia eksperymentu CERN z neutrinami szybszymi od swiatla? Zapowiadali, ze powinno to zajac jakies 6 miesiecy, a tu ani widu, ani slychu. Powiem szczerze, ze ta informacja niesamowicie mna wtedy wstrzasnela! Kiedys bardzo sie interesowalem fizyka i astronomia na poziomie popularnonaukowym i cos mi jeszcze z tego zostalo. Wszystko przez literature SF (ta dobra, bo chlamu jest 99%), zrozumienie niektorych tekstow bez podstawowej wiedzy co to jest np. teoria nieoznaczonosci Heisenberga, kot Schrödingera i takie tam, byloby niemozliwe. Jakby ktos uwazal, ze takie popularnonaukowe ksiazki sa nudne, to polecam poczytac Michio Kaku ( np. “Hiperprzestrzen„ “Dalej niż Einstein„ “Wszechświaty równoległe„ “Fizyka Rzeczy Niemożliwych„) i przede wszystkim “Boska Czastka„ Leona Ledermana (usmialem sie jak nigdy!).
Jeśli to prawda, że Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, to nie mam o nim dobrego zdania.
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
Re: Zagadki współczesności
http://press.web.cern.ch/press/PressRel ... 9.11E.htmlkuzon pisze: A moze ktos wie jak wyglada sprawa potwierdzenia eksperymentu CERN z neutrinami szybszymi od swiatla? Zapowiadali, ze powinno to zajac jakies 6 miesiecy, a tu ani widu, ani slychu.
http://www.cbc.ca/news/technology/story ... rinos.html

Re: Zagadki współczesności
Bergen pisze:http://press.web.cern.ch/press/PressRel ... 9.11E.htmlkuzon pisze: A moze ktos wie jak wyglada sprawa potwierdzenia eksperymentu CERN z neutrinami szybszymi od swiatla? Zapowiadali, ze powinno to zajac jakies 6 miesiecy, a tu ani widu, ani slychu.
http://www.cbc.ca/news/technology/story ... rinos.html


No jeszcze nadzieja jest, ze to jednak nie jakis kabelek i wynik obliczen jest prawidlowy...baaardzo bym chcial.
Jeśli to prawda, że Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, to nie mam o nim dobrego zdania.
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
Re: Zagadki współczesności
Nie ma nadziei. Inne zespoły (w CERN i innych zakątkach świata) powtarzały eksperyment i neutrina zawsze miały prędkość światła.kuzon pisze: No jeszcze nadzieja jest, ze to jednak nie jakis kabelek i wynik obliczen jest prawidlowy...baaardzo bym chcial.
Re: Zagadki współczesności

Jeśli to prawda, że Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, to nie mam o nim dobrego zdania.
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- Maya Angelou
Re: Zagadki współczesności
Bergen, wprawdzie z wykładu o nienormalonach niewiele zrozumiałem, ale w sprawie tych taśm zapukałbym:
- UW (wydz. matematyki)
- Instytut Lotnictwa (chociaż tam, to marne szanse)
- Instytut Chemii Przemysłowej (na Rydygiera)
- okolice prof. Niezgódki, czyli NASK.
to w Warszawie.
Jeśli BARDZO Ci zależy mogę popytać różne chodzące skamieliny.
- UW (wydz. matematyki)
- Instytut Lotnictwa (chociaż tam, to marne szanse)
- Instytut Chemii Przemysłowej (na Rydygiera)
- okolice prof. Niezgódki, czyli NASK.
to w Warszawie.
Jeśli BARDZO Ci zależy mogę popytać różne chodzące skamieliny.
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy