Jak tak dalej pójdzie to będą odbierać dowody rejestracyjne za uszkodzone auta stojące w garażu, oczywiście dla naszego bezpieczeństwa

inquiz pisze: a teraz będziesz sobie siedział przy grillu z piwkiem i będzie trzeba auto na podwórzu przeparkować. jak będziesz miał kochającego i życzliwego sąsiada to cię zgarną za jazdę pod wpływem.
Tytuł: Pijany kierowca znów zabił
Był tak pijany, że cofając nie zauważył siedzących na ławce ludzi. Na własnym podwórku mężczyzna z powiatu kutnowskiego zabił kobietę i ranił dwie dziewczynki. Do wypadku doszło w poniedziałek w gminie Łanięta (woj. łódzkie). Według ustaleń policji, 59-letni mężczyzna podczas cofania osobowym wartburgiem na terenie swojej posesji najechał na ławkę, na której siedziało kilka osób.
Ciężko ranna została 48-letnia mieszkanka powiatu kutnowskiego, która zmarła w szpitalu. Do szpitala trafiły także dwie ranne dziewczynki – dwulatka z złamaną kością ramieniową, a pięciolatka – ze złamanym obojczykiem i urazem głowy.
Sprawca wypadku był pijany. Miał aż 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został natychmiast zatrzymany przez policję. Po wytrzeźwieniu zostanie przesłuchany. Za spowodowanie po pijanemu wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do 12 lat więzienia.
Więcej policjantów, więcej radiowozów i policyjnych motocykli na drogach, wszystkie fotoradary na masztach albo na trójnogach. Dziś zaczyna się trzydniowa akcja podkarpackiej Policji pod hasłem "Sierpniowy Weekend".
Morderca jest kim innym niż to opisują media
Janusz Osadziński
Jestem lekarzem, chirurgiem, pracuję w oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali klinicznych. Stołeczne szpitale rotacyjnie dyżurują w zakresie ostrych dyżurów urazowych. W jeden dzień tygodnia przez 24 godziny trafiają do nas ofiary wypadków komunikacyjnych z całego obszaru Warszawy i najbliższych okolic podwarszawskich, a nawet z dalszych odległości, jeśli pacjent jest w bardzo ciężkim stanie i wymaga specjalistycznego kompleksowego zaopatrzenia. Na tej podstawie czuję się upoważniony do wyrażenia własnych wniosków co do sytuacji na drogach.
Po pierwsze: media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości: wszyscy są zgodni i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza.
Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.
Co wynika z programów informacyjnych wszystkich kanałów telewizyjnych, szczególnie w długie weekendy, w dniu 1 listopada lub w wakacje?
Wszystkie media, policja i politycy kreują następujący obraz największego zagrożenia na polskich drogach:
Wg nich jest to młodzieniec lat 20-25, który będąc pod wpływem alkoholu lub amfetaminy, a najlepiej jedno i drugie, pędzi przez środek miasta 200 km na godzinę stuningowaną beemką z ciemnymi szybami, nie zatrzymuje się do kontroli policyjnej i po staranowaniu kilkunastu samochodów zatrzymuje się na latarni.
W lecie pierwszeństwo obejmuje motocyklista, szybkość wzrasta do 250 km/h, a nawet niektóre serwisy bez żenady mówią o 300 km/h.
Diagnoza, utrwalona od wielu lat i powtarzana jako oczywisty, niepodważalny dogmat jest jedna: największą przyczyną wypadków w Polsce są: szybkość, brawura, alkohol. Czasem, z rzadka, gwoli już największego obiektywizmu, ktoś jeszcze wspomni o dziurawych drogach i kiepskim stanie technicznym pojazdów.
[...]
Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze "gierkówki" a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.
Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.
[...]
A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka - kilkanaście razy dziennie.
[...]
Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.
Las fotoradarów, ani suszarki w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. I tu akcja "Gazety" spełnia rolę nie do przecenienia. Jestem wam wdzięczny, że w pierwszym artykule opisaliście nie dresiarza w beemce czy motocyklistę na tylnym kole, ale panią w mercedesie, która zabiła pieszą na przejściu.
wrażenie mamy dobre, tylko czasami wypaczone...Konto usunięte pisze: FUX, mam wrażenie, że personalnie większość tutaj myśli prowadząc pojazd.
gootek pisze: W dużej mierze zgadzam się z panem doktorem Osadzińskim.
Czasem jest na szczęście też inaczej. Parę dni temu jak jechałem A4 do Katowic, przez pewien czas jakieś auto blokowało mi lewy (chociaż nie jechało jakoś bardzo wolno, może ze 150-160). W końcu dość zdecydowanie odbiło na prawy, a jak wyprzedzałem, to zobaczyłem kobietę za kierownicą, która gestem mnie przepraszała (!).gootek pisze:patrzę i oczom nie wierzę:
Baba![]()
Tak ze dwa tygodnie miałem tak samo na 7 do Płońska. Pan w Gofie 3 na moja uwagę że nie jest w Anglii stwierdzi żebym nie szpanował autem i że jest z Policji i jeszcze mnie dorwie. Spytałem tylko czy dobrze zapisał numery co by się nie pomylił i zasugerowałem że chętnie zapłacę mandat za moje przekroczenie prędkości (140 na 110) pod warunkiem że najpierw wypisze sobie mandat za uporczywą jazdę lewym pasemAzrael pisze:To ja miałem taką przygodę jak jechałem ostatnio z Ktw do Waw. Jadę sobie Subaru, tak spokojnie przelotowo pewnie ze 150. Jadę jak jest pusto to prawym jak coś jest to lewym czasem doganiam jakieś auto to odpuszczam i czekam aż mi zjedzie. No i doganiam jakieś auto jadące lewym (na prawym pusto na horyzoncie TIR), więc zdejmuję nogę z gazu kilkaset metrów za nim, potem zaczynam lekko hamować, ale nic (widać mnie z daleka na pewno mam xenony itp.). Stwierdzam że przypadek beznadziejny i wyprzedzam prawym wcześniej prawie zrównując się z prędkością na wypadke gdyby na mnie zjechał czy coś żebym mógł zareagować.
Wyprzedzając widzę ze ma antenę od CB.
Po wyprzedzeniu (nadal nie dojechaliśmy do TIRa) przyspeiszam sobei do swojej przelotowej i biorę gruszkę od CB i pytam się pana czy by mu korona z głowy spadła jakby na około 3 sekundy (jechał 100km/h ja powiedzmy 150-160km/h) zjechał na prawy pas. Ten mi zaczyna wykład że wyprzedza TIRa i że bym nie zdążył i takie tam.... (a przecież wyhamowałem, wyprzedziłęm prawym i przyspieszyłem zanim dojechaliśmy do TIRa) .....pojechałem sobie zrezygnowany.
Taka sytuacja nie jest bezpośrednio w żadnym sensie niebezpieczna, ale taka głupota, pasywność i nieumiejętność oceny czegokolwiek z pewnością powoduje też wiele niebezpiecznych sytuacji.
Widzisz, jeden dostaje "znak pokoju" a drugi eleganckie "przepraszam"...jarmaj pisze: Od razu jakoś sympatycznie się zrobiło. Pozdro miłą panią!![]()
Na katowickiej jest to częste. Niektórzy myślą, że jak mają 120+ KM w mazucie to już są królami drogi. Niestety coraz więcej kobit widuję z dzieciakami na pokładzie pomykającymi jakąś wektrą w dizlu beczkę osiem czy coś w okolicach. Mam nieodparte wrażenie, że ludzie uwierzyli w marketingowy bulszit o trzyliterkowych bogach, którzy w każdej chwili skłonni są chronić i bronić - zapominają jednak o fizyce, i o tym, że auto jest dużo łaptwiej rozpędzić niż potem opanować albo odhamować.Azrael pisze:Ostatnio często kursuję Ktw-Waw-Ktw i musze powiedziec że to co mnie wyprzedza (często na przejściach itp.) to zwykle limuzyny i auta średniej klasy, często kombi. Rzadko sportowe czy coś, rzadko CI młodzi szaleńcy.
To ze mnie wyprzedzają oczywiście o niczym nie świadczy, ale wśród tych wyprzedzających są na pewno także Ci którzy idą za grubo jak na warunki i swoje możliwości.
[/quote]Konto usunięte pisze:http://wyborcza.pl/1,100503,6828746,Mor ... media.html
Skróty ode mnie. Mocny artykuł.