Post
31 paź 2009, o 20:48
Czasem człowiek ma szansę na kontkat z teatrem inny niż zwykle.
Od lat podczas wyjazdów do pracy chodzę do teatrów za granicą. Na Węgrzech, w Istambule, w Atenach, Zagrzebiu... gdzie zaniesie.
Co najdziwniejsze nawet w sytuacjach, kiedy się nie rozumie słów, to i tak jest to interesujące. Czuje się czy kłamią, czy nie. Widać że Istambuł, Zagrzeb i Ateny utknęły gdzieś w latach dwudziestych zeszłego wieku a reszta świata sobie drepcze dalej.
W czwartek byłem w teatrze w Atenach. Ale nie na przedstawieniu. jechałem z aktorem ze studia do centrum i poszliśmy na parę godzin przed przedstawieniem do teatru pogadać. I przy okazji oprowadził mnie po całym teatrze.
teatr od tyłu jest ciekawy. Pierwszy raz widziałem to co się dzieje z tyłu jak miałem chyba z 11 lat. Działałem jako tłumacz dla mongolskiej przedstawicielki świata teatru i zwiedzialiśmy razem we dwójkę teatr wielki.
W Moskwie i Petersburgu znałem kilka tetarów od tyłu, co wam będę mowił, brud smród i ubostwo. bez jaj. każde słowo dosłownie. No tak, ale co za różnica, jeśli przedstawienia genialne? Chociaż w Moskwie kilka razy wyszliśmy podczas przerwy. Dodam jeszcze, że jak w Rosji idzie sztuka na którą spędza się szkoły, teatr zatrudnia policję lub ochronę do pilnowania porządku, bo ukochana młodzieży zachlewa się w trupa na widowni.
Ale wróćmy do Aten. teatr Mousikis. Mały. 400 miejsc, ale kompaktowy. W starym budynku. Bilety jakieś 25 euro. Grają 7 przedstawień TEJ SAMEJ SZTUKI tygodniowo. Od 3 lat full. Czyli jak widać idzie jedna sztuka, dopóki się nie znudzi. Dekoracja jest stała. To mnie najbardziej zdziwiło na scenie, że dotykam dekoracji a to jak wmurowane. Pytam, co jest, macie jedną sztukę? No i okazało się że to jak Broadway - jedna sztuka na teatr.
A grają chłopcy, no jakbyście sobie kiepską farsę wyobrazili sprzed drugiej wojny światowej w prowincjonalnym teatrze.
Ale to nic w porównaniu z Istambułem. tam byłem w teatrze przerobionym z kina ( W Atenach też są takie. ) farsa działa się w jakimś ówczesnym SPA. Sanatorium. Makabra, Sztuka szyta grubymi nićmi.... Grali tak, że mi ręce opadały obie na ziemię. Ale ci sami ludzie w studio - świetni. Ale jako gościa honorowego posadzili mnie w pierwszym rzędzie, więc przez 1.5 godziny miałem łeb zadarty do góry. Do dziś mnie boli.
Zagrzeb lepiej, ale tylko o jakieś 15 lat do przodu. Ramoty. reżyseria sprzed wieków. Niby słowianie. A młodzi nie mają szans na zrobienie rewolucji. Żaden Jarzyna, Warlikowski nie mieliby tam szans.
A na Węgrzech, gdzie w teatrze aktorzy grają normalnie, to w studio robią dziką chałturę. I jako to wszystko rozumieć?
Nem tudom.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.