Dokładnie. Mr Umiar powinien zostać naszym przyjacielem, jeśli nie chcemy złupić tej planety tak, żeby prawnuki miały znowu problem ze skarpetkami.remek pisze:skrajności skrajności i jeszcze raz skrajności.WiS pisze:
Nie jestem pewien, czy chciałbym żyć w czasach, kiedy np. miało się jedne skarpetki na całe życie, i wieczorami po wypraniu się je cerowało, żeby na rano były jak nowe![]()
Zmiany
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: Zmiany
Re: Zmiany
Ta planeta sie regeneruje. Wystarczy zrobic energie z atomow. I po klopocie z surowcami.
Wystarczy wyprowadzic ludzi i puszcza za sto lat rosnie taka ze az strach. \
Wystarczy wyprowadzic ludzi i puszcza za sto lat rosnie taka ze az strach. \
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: Zmiany
Podobno w Detroit to zjawisko można obserwować: jak przyroda wraca po swojeArno pisze: Wystarczy wyprowadzic ludzi i puszcza za sto lat rosnie taka ze az strach.

"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Re: Zmiany
Jakby się komuś nie chciało słuchać całości - to o dżinsach tam trochę jest

fitter happier more productive
Re: Zmiany
oooo !!! wątek filozoficzny!!! mniam!
na wywstępie pozwolę sobie zaprezentować (znowu
) tzw. zdanie odrębne do założyciela wątku. sklep Skala. bywałem w tym sklepie dość regularnie jeszcze w głębokich latach 2000+. tak jak w przypadku innych przypadków, problemem wcale nie były komputery, tylko niereformowalny personel/właściciel, a gwoździem do trumny cena, jaką osiągnęła "powierzchnia" w samym, absolutnie samym, centrum Warszawy. tuż obok była kawiarenka. po schodach w górę. należała do Horteksu (podobnie jak wielka, dwupoziomowa stodoła na jednym z rogów pl. MDM). Zarówno Skala, jak oba lokale Horteksu upadły. bo komputery? nie. bo nie zauważyły, że rok 1985 minął jakiś czas temu. we wszystkich tych miejscach bywałem i na własne - gołe - oczy, widziałem prawdziwe przyczyny upadku tych konkretnych przedsięwzięć. kontr przykłady, to bar na rogu Świętokrzyskiej i Kubusia Puchatka. prawdziwy, niezmieniony bar, prawie jak z filmu Miś. do kupienia flaki, pyzy, mielony, pyfko i kąsumcyja na stojąco, przy wielogościnnych blatach. dokładnie na przeciw ministerstwa finansów. to przedsięwzięcie, śmiem twierdzić, pamięta lata 70-te i... (z tego co wiem) nadal funkcjonuje. dla nie wtajemniczonych: to jest jakieś 600m od sklepu Skali. żeby nie było, że nie jestem obiektywny: bar jest jakieś 600m DALEJ OD ABSOLUTNEGO CENTRUM. pewnie dlatego Horteksy padły... na ul. Mazowieckiej (ok. 500m od Skali) jest tzw. sklep plastyków. był "zawsze" i... jest nadal. i ma się świetnie. że Skala, to nie plastycy? to ja zapytam inaczej: a czy techniki, narzędzia i w ogóle warsztat plastyków się przez ostatnie 20 lat nie zmienił? zmienił. BARDZO. i co z tego wynika? dla sklepu? sklep też się zmienił. i jest. a Skala? Skala się nie chciała zmienić. i jej nie ma...
a co do komputerów i życia codziennego... ja mam to ... hmmm..... nieszczęście w nieszczęściu, że trafiłem na forum. dlaczego szczęście, pisał nie będę. bo się wstydzę. dlaczego nieszczęście? bo jestem za stary. a dokładniej, zorientowałem się, że jestem stary. na forum spotkałem ludzi, dla których normalne jest zawieranie i kontynuowanie znajomości tylko w internecie, aktywne uczestniczenie w życiu rozlicznych portali, wymiana telefonu raz na miesiąc itp.. a dla mnie nie. myślę, że to jest większa bariera pokoleniowa, niż widać na co dzień. to jest, wręcz, podział na dinozaury i ssaki. sklep Skali była zarządzana przez dinozaury i pracowały tam dinozaury. ja jestem dinozaurem, który (nieświadomie) pędzi za ssakami. czasem mam zadyszkę.
komputery w technice (projektowanie jakiekolwiek, w tym te od "robienia" samochodów), to krótki i prosty temat: kolejne narzędzie w rękach człowieka. jak zwykle, w przypadku "rozwoju" potrafi więcej, dokładniej, (niekoniecznie) szybciej, ale...
ono nadal jest w czyichś RĘKACH.
a co do ogólnej degrengolady jakości. ja też jej nie lubię. w sensie: widzę, że dostaję bylejakość i mnie to wkurza. no i co? no i tak było ZAWSZE. tylko gorzej. chcecie dokładnie wiedzieć, jak funkcjonowali nasi, rodzimi, magnaci na Ukrainie? albo skąd miał Kościół (instytucja) tzw. "środki" na budowę (czegokolwiek), która trwała minimum 200 lat? dlaczego 200 lat? bo "gotyckie" katedry budowano kilkaset lat. jedna nadal się buduje... itd itd.
odpowiedź ma na imię rozwarstwienie. było zawsze i było wszędzie. moim zdaniem i tak mam szczęście. bo mógłbym być chłopem pańszczyźnianym (znakomita większość naszych przodków, bo resztę, czyli nie-chłopów wybito). chłop pańszczyźniany, to nie chłop. to pierwsza maszyna rolnicza. tylko, cholera, paliwo wysokooktanowe, musiał mieć cały rok. tanie paliwo, ale zawsze. poza tym - zero kosztów. a 5000 m. od ziemianki takiego chłopa ZABYTEK. coś, co podziwiamy do dzisiaj. czyli pałac albo chociaż dworek.
to ja już wolę dzisiaj. na prawdziwą jakość minie nie stać (jak nigdy nie było stać "mas"), ale przynajmniej robię to co lubię. a nie odrabiam pańszczyznę...
i w dodatku mogę zmienić pracę...
a teraz możecie mówić do mnie maruda....
p.s.
a może prawdziwa marudajednak się odezwie ???
na wywstępie pozwolę sobie zaprezentować (znowu

a co do komputerów i życia codziennego... ja mam to ... hmmm..... nieszczęście w nieszczęściu, że trafiłem na forum. dlaczego szczęście, pisał nie będę. bo się wstydzę. dlaczego nieszczęście? bo jestem za stary. a dokładniej, zorientowałem się, że jestem stary. na forum spotkałem ludzi, dla których normalne jest zawieranie i kontynuowanie znajomości tylko w internecie, aktywne uczestniczenie w życiu rozlicznych portali, wymiana telefonu raz na miesiąc itp.. a dla mnie nie. myślę, że to jest większa bariera pokoleniowa, niż widać na co dzień. to jest, wręcz, podział na dinozaury i ssaki. sklep Skali była zarządzana przez dinozaury i pracowały tam dinozaury. ja jestem dinozaurem, który (nieświadomie) pędzi za ssakami. czasem mam zadyszkę.
komputery w technice (projektowanie jakiekolwiek, w tym te od "robienia" samochodów), to krótki i prosty temat: kolejne narzędzie w rękach człowieka. jak zwykle, w przypadku "rozwoju" potrafi więcej, dokładniej, (niekoniecznie) szybciej, ale...
ono nadal jest w czyichś RĘKACH.
a co do ogólnej degrengolady jakości. ja też jej nie lubię. w sensie: widzę, że dostaję bylejakość i mnie to wkurza. no i co? no i tak było ZAWSZE. tylko gorzej. chcecie dokładnie wiedzieć, jak funkcjonowali nasi, rodzimi, magnaci na Ukrainie? albo skąd miał Kościół (instytucja) tzw. "środki" na budowę (czegokolwiek), która trwała minimum 200 lat? dlaczego 200 lat? bo "gotyckie" katedry budowano kilkaset lat. jedna nadal się buduje... itd itd.
odpowiedź ma na imię rozwarstwienie. było zawsze i było wszędzie. moim zdaniem i tak mam szczęście. bo mógłbym być chłopem pańszczyźnianym (znakomita większość naszych przodków, bo resztę, czyli nie-chłopów wybito). chłop pańszczyźniany, to nie chłop. to pierwsza maszyna rolnicza. tylko, cholera, paliwo wysokooktanowe, musiał mieć cały rok. tanie paliwo, ale zawsze. poza tym - zero kosztów. a 5000 m. od ziemianki takiego chłopa ZABYTEK. coś, co podziwiamy do dzisiaj. czyli pałac albo chociaż dworek.
to ja już wolę dzisiaj. na prawdziwą jakość minie nie stać (jak nigdy nie było stać "mas"), ale przynajmniej robię to co lubię. a nie odrabiam pańszczyznę...
i w dodatku mogę zmienić pracę...
a teraz możecie mówić do mnie maruda....
p.s.
a może prawdziwa marudajednak się odezwie ???
Re: Zmiany
ha, byłem tam wczoraj. Pierwszy raz od paru dobrych lat. Kiedyś w miarę regularnie. Charakter trochę stracony, ale nadal wpadają tam dino..., sory, klienci tylko na piwko, miejsc stojących juz brak. Ale miesce, mimo ze trochę zmienione, to nadal to samodamaz pisze: kontr przykłady, to bar na rogu Świętokrzyskiej i Kubusia Puchatka. prawdziwy, niezmieniony bar, prawie jak z filmu Miś. do kupienia flaki, pyzy, mielony, pyfko i kąsumcyja na stojąco, przy wielogościnnych blatach. dokładnie na przeciw ministerstwa finansów. to przedsięwzięcie, śmiem twierdzić, pamięta lata 70-te i... (z tego co wiem) nadal funkcjonuje.

A prztrwało moim zdaniem bo stosunek jakości do ceny jest prawidłowy. Przerób mają i to nie kotletów mielowych, a klientów.
Re: Zmiany
Damaz,
Moja matka jest specjalistka od ssaków mezozozicznych, czyli żyjących w czasach dinozaurów. Jestem więc przygotowany do takiego rozdwojenia.
Masz częściowo rację ze środkami na budowę. Ale chyba nie całkowicie. Bo dlaczego kamienica w której mieszkał lumpenproletariat na Sadybie, w której nie wiadomo kto był wujkiem, ojcem, bratem, sistrzeńcem - cała postrzelana podczas powstania, stała jak Pan Bóg przykazał i tynk nie odpadał. A z pewnością nie była budowana luksusowo? A dlaczego tynko z domów budowanych w latach 60tych nie odpada?
A dlaczego odpadał pierwszy tynk z mojego domu, budowanego 17 lat temu i już pęka nowy, nowoczesny, super wybierany i z gwarancją na trzy miliony lat?
Dlaczego telefon wystarcza na rok/dwa a nokia 6310 czy jak jej tam, wytrzymuje lat 10?
Dlaczego beczką jeżdzi choć ma lat 35, dlaczego jeżdżą Volva Amazon a dziś auto jest na 5 lat...?
To wszystko wcale nie jest aż tak oczywiste, choć jakoś najczęściej jest właśnie funkcją CZASU. Ile czasu daje zleceniodawca na zrobienie czegkolwiek.
Moja matka jest specjalistka od ssaków mezozozicznych, czyli żyjących w czasach dinozaurów. Jestem więc przygotowany do takiego rozdwojenia.
Masz częściowo rację ze środkami na budowę. Ale chyba nie całkowicie. Bo dlaczego kamienica w której mieszkał lumpenproletariat na Sadybie, w której nie wiadomo kto był wujkiem, ojcem, bratem, sistrzeńcem - cała postrzelana podczas powstania, stała jak Pan Bóg przykazał i tynk nie odpadał. A z pewnością nie była budowana luksusowo? A dlaczego tynko z domów budowanych w latach 60tych nie odpada?
A dlaczego odpadał pierwszy tynk z mojego domu, budowanego 17 lat temu i już pęka nowy, nowoczesny, super wybierany i z gwarancją na trzy miliony lat?
Dlaczego telefon wystarcza na rok/dwa a nokia 6310 czy jak jej tam, wytrzymuje lat 10?
Dlaczego beczką jeżdzi choć ma lat 35, dlaczego jeżdżą Volva Amazon a dziś auto jest na 5 lat...?
To wszystko wcale nie jest aż tak oczywiste, choć jakoś najczęściej jest właśnie funkcją CZASU. Ile czasu daje zleceniodawca na zrobienie czegkolwiek.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: Zmiany
touche !Arno pisze:jakoś najczęściej jest właśnie funkcją CZASU. Ile czasu daje zleceniodawca na zrobienie czegkolwiek.
bardzo prawdziwa prawda.
natomiast krótki żywot samochodów i telefonów (lodówek, pralek...) to bezpośredni i namacalny przykład ... postępu. techniczni wiedzą więcej, mają lepsze narzędzia, potrafią znacznie dokładniej przewidzieć/zaprojektować. znacznie dokładniej, czyli znacznie bliżej granicy pomiędzy działa a nie działa. a gwarancja jest na 3 lata i ani dnia dłużej...
do tej pory najtrwalszym (chyba) AGD były kuchnie gazowe. były. bo już wstawia się w nie elektryczne piekarniki, elektroniczne sterowanie, czujniki rozliczne. więc za chwile coś, co składa się głównie z poskręcanych blach, eksploatowanych w komfortowych warunkach... będzie się psuło po roku.
podsumowując: dlaczego beczka może jeździć 30 lat? bo według dzisiejszej wiedzy jest przewymiarowana i ma nie wysilony silnik.
- Grzesiek_67
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Adamów
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Zmiany
damaz pisze: kontr przykłady, to bar na rogu Świętokrzyskiej i Kubusia Puchatka. prawdziwy, niezmieniony bar, prawie jak z filmu Miś. do kupienia flaki, pyzy, mielony, pyfko i kąsumcyja na stojąco, przy wielogościnnych blatach. dokładnie na przeciw ministerstwa finansów.
Damaziu, ja tam bardzo lubiłem zjeść. Przychodziłem w celu zarobienia mamony na Kopernika (d. BIG S.A. i BIG BANK Spółka Akcyjna - wbrew pozorom, przynajmniej formalnie, były to dwa różne podmioty, osobowości prawne) i około południa ja sobie tam wpadałem pokuszać niemnożka. Dobrze tam jeść dawali i ja zawsze syty i szczęśliwy stamtąd wychodziłem. Ty mi powiedz, to działa jeszcze ? Bo ja bym tam pojechał znowu co nieco przekąsić

Pozdrawiam
Grzegorz
Brak podpisu.
Re: Zmiany
Arno pisze: I SKALA zniknęła. Zniknęła bo komputer przechwycił masę rzeczy.
To zapraszam Was obu do Wrocławia.. Tutaj nadal jest sklep Skala i ma się świetnie - jest jednym z najlepszych punktów zaopatrzenia dla grafików, kreślarzy, plastyków itp we Wrocławiu.. Od niepamiętnych czasów w tym samym miejscu.damaz pisze: a Skala? Skala się nie chciała zmienić. i jej nie ma...

To jest tak, że komputer skrócił czas bezsensownej, rzemieślniczej pracy, która sama w sobie nic nie przynosiła.. Mówię tutaj oczywiście tylko w kontekście projektowania (maszyn, budynków). To, co pcha nas do przodu, to wizje min. inżynierów, a w nich najważniejsze są pomysły, a nie godziny spędzone przy żmudnym kreśleniu rysunku technicznego, który jest jedynie swego rodzaju językiem porozumiewania się. Przykładowo narysowanie w perspektywie tylko i wyłącznie 1 widoku koncepcji projektowanego budynku zajmowało dzień, dwa lub więcej.. Tylko 1 widoku... Jak chciało się pokazać kilka, to trzeba i było tydzień rysować.. A potem inwestor przychodził i mówił, że to i tamto by zmienił... I oprócz czasu, potrzebnego na wymyślenie i opracowanie zmian, trzeba było znowu tygodnia, na narysowanie rzutuów.. A dziś? Dzięki programom CADowskim takie zmiany jak i praktycznie nieskończoną ilość możliwych do pokazania widoków uzyskuje się w oka mgnieniu, a architekci skupiają swe siły i czas na tym, co w tej robocie jest najważniejsze - na myśleniu koncepcyjnym...Arno pisze: Zniknęła bo komputer przechwycił masę rzeczy.
"If you try to just go round, you don’t go round. You just go straight on." - Ayrton Senna
Re: Zmiany
Ja przepraszam za wcięcie się, ale patrząc wokół najczęściej wyniki tego skupiania się nie są zachęcające, odnoszę wrażenie że przeważa copy/paste/transform, a myślenie koncepcyjne ogranicza się do zagadnienia "jak uzasadnić wyrwanie PLN od inwestora". Nie dotyczy to tylko architektury oczywiście.eMTi pisze: a architekci skupiają swe siły i czas na tym, co w tej robocie jest najważniejsze - na myśleniu koncepcyjnym...
Sic transit gloria mundi, odtwarzamy, nie tworzymy.
Farewell, all joys! O Death, come close mine eyes!
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
Re: Zmiany
pantomas, a czy to nie działa też w drugą stronę: przychodzi inwestor i mówi, że chce to i to, budżet jest taki. A jak architekt ma jakieś ale, to mówią mu, że no problemo bo konkurencja jest gotowa coś takiego przygotować i tylko czeka na telefon. Tak tylko sobie głośno myślę...
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Re: Zmiany
ja tam spotkałem się raczej z przypadkami, gdzie dla inwestorów wszystko było z 50x za drogo, bo to przecież sterta kresek, no a ile w końcu może kosztować kilkadziesiąt czarno-białych kartek z jakimiś kreskami i to w końcu w większości prostymi, więc nie trudnymi do narysowania...pantomas pisze: "jak uzasadnić wyrwanie PLN od inwestora"

"If you try to just go round, you don’t go round. You just go straight on." - Ayrton Senna
Re: Zmiany
Niestety tak, działa. Ludziom jest chyba coraz bardziej obojętne czy piją z plastikowego kubka czy z porcelanowej filiżanki, byleby wypić i nie przepłacać, bo to przecież ta sama zawartość.Barthol pisze: a czy to nie działa też w drugą stronę
albo aplikacja komputerowa - nawet jej, panie, nie widać, to za co ja płacę?eMTi pisze:no a ile w końcu może kosztować kilkadziesiąt czarno-białych kartek z jakimiś kreskami i to w końcu w większości prostymi
Też zauważyłem, że większość ludzi zadowala się czymś, co jest prawie takie same - tylko tańsze, więc po co przepłacać. I chyba przestali już zauważać, że - jak w reklamie - prawie robi wielką różnicę.
Zasadniczą.
I jeszcze jedno. Czy potrafimy jeszcze lubić rzeczy na tyle, żeby je mimo wszystko naprawiać, pomimo że łatwiej jest coś wyrzucić i kupić nowe?
Farewell, all joys! O Death, come close mine eyes!
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
Re: Zmiany
pantomas pisze: I jeszcze jedno. Czy potrafimy jeszcze lubić rzeczy na tyle, żeby je mimo wszystko naprawiać, pomimo że łatwiej jest coś wyrzucić i kupić nowe?
wszystko zależy od tego jaki mamy stosunek emocjonalny do tego przedmiotu... Jeśli związane są z nimi jakieś historie, pozytywne przeżycia to trudniej się rozstać z taką rzeczą, bo reprezentuje on sobą jakąś wartość. Ale jeśli jest to zwykłe urządzenie, które ma działać sprawnie to jeśli kogoś stać na wymianę w momencie awarii to to zrobi, jeśli dysponuje skromniejszym budżetem będzie starał się reperować.
No i nie można zapominać o czymś takim jak chęć pochwalenia się sukcesem życiowym bo człowiek jest próżny. I lubi jak mu inni zazdroszczą, bo czuje się lepszy od nich (bardziej wyjątkowy). A to wymaga często pogoni za trendami
przy szaleńczym tempie życia, niewiele osób ma ochotę/czas na celebrację i zwracanie uwagi na detalepantomas pisze: Ludziom jest chyba coraz bardziej obojętne czy piją z plastikowego kubka czy z porcelanowej filiżanki, byleby wypić i nie przepłacać, bo to przecież ta sama zawartość.

A po drugie to ciągle jesteśmy bombardowani różnego rodzaju bodźcami, więc co chwilę jest coś ciekawego do zobaczenia, usłyszenia, przeczytania.
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Re: Zmiany
trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że przy dzisiejszym poziomie techniki często naprawa w kontekście ceny nowego jest po prostu na skraju opłacalnościpantomas pisze: pomimo że łatwiej jest coś wyrzucić i kupić nowe?

"If you try to just go round, you don’t go round. You just go straight on." - Ayrton Senna
Re: Zmiany
Fajny podwątek się zrobił, Panowie Architekci...
Który będzie na Chlejados?
Który będzie na Chlejados?
Dolce far niente 

Re: Zmiany
FUX, ja będę, ale nie jestem architektem 

"If you try to just go round, you don’t go round. You just go straight on." - Ayrton Senna
Re: Zmiany
pantomas pisze: Ludziom jest chyba coraz bardziej obojętne czy piją z plastikowego kubka czy z porcelanowej filiżanki, byleby wypić i nie przepłacać, bo to przecież ta sama zawartość.

r.
Wieśniak w trójce. Dla przyjaciół Rufjan.
Re: Zmiany
Tak, masz rację i miałem to na myśli, a zwłaszcza ciepło myślę o maniakach reanimujących stare sprzęty ( auta, hifi, aparaty foto itp ) co w kontekście finansowym - i czasowym, to też pieniądz - pozwoliłoby im kupić coś innego, nowszego, bardziej trendy, takiego samego jak mają inni ...Barthol pisze:wszystko zależy od tego jaki mamy stosunek emocjonalny do tego przedmiotu... Jeśli związane są z nimi jakieś historie, pozytywne przeżycia to trudniej się rozstać z taką rzeczą, bo reprezentuje on sobą jakąś wartość. Ale jeśli jest to zwykłe urządzenie, które ma działać sprawnie to jeśli kogoś stać na wymianę w momencie awarii to to zrobi, jeśli dysponuje skromniejszym budżetem będzie starał się reperować.
I dlatego czuję większą sympatię do osób które potrafią się od tego uwolnić. Rozmawiam z ludźmi, nie z ich autami, telefonami, domami czy czymkolwiek ...Barthol pisze:No i nie można zapominać o czymś takim jak chęć pochwalenia się sukcesem życiowym bo człowiek jest próżny. I lubi jak mu inni zazdroszczą, bo czuje się lepszy od nich (bardziej wyjątkowy). A to wymaga często pogoni za trendami
Barthol pisze:A po drugie to ciągle jesteśmy bombardowani różnego rodzaju bodźcami, więc co chwilę jest coś ciekawego do zobaczenia, usłyszenia, przeczytania.
Zawsze będzie coś nowego.eMTi pisze:trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że przy dzisiejszym poziomie techniki często naprawa w kontekście ceny nowego jest po prostu na skraju opłacalności
(Koh 1:9) To, co było, jest tym, co będzie,
a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie:
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
Starzeję się za szybko. A może to kryzys wieku średniego?
Farewell, all joys! O Death, come close mine eyes!
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
More Geese than Swans now live, more Fools than Wise.
- Grzesiek_67
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Adamów
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Zmiany
minimus pisze: a mi nie wierzysz?
Oczywiście ale próbowałem, że tak powiem, pociągnąć za język naszego damazia

Pozdrawiam
Grzegorz
Brak podpisu.
Re: Zmiany
pantomas pisze: Też zauważyłem, że większość ludzi zadowala się czymś, co jest prawie takie same - tylko tańsze, więc po co przepłacać. I chyba przestali już zauważać, że - jak w reklamie - prawie robi wielką różnicę.
to jeszcze takie moje wtrącenie do dyskusji z wczoraj:
A czy nie jest to pokłosie braku zetknięcia się z estetyką, a tym samym braku posiadania umiejętności oceny wg. pewnych kryteriów: co jest a o nie jest "ładne" w przestrzeni miejskiej. Tylko znowu pojawia się pytanie: co to mają być za kryteria i kto je powinien ustalić...
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Re: Zmiany
Taaaaa.
Tylko niekoniecznie ładne/dobre wygrywa z przyjemnym/niezłym, zwłaszcza, że oczekiwania cenowe są różne.
Przyklad.
Sprzedaje uczciwie forka z nie skęconym licznikiem, utrzymanego, zadbanego, , bez dzwonów, stłuczek, obcierek, po przeglądach, etc.
Klient woli kupic złudzenia o 50kkm mniejsze, nawet za dużo wyzsze pieniądze...
Ot kretynizm...
Tylko niekoniecznie ładne/dobre wygrywa z przyjemnym/niezłym, zwłaszcza, że oczekiwania cenowe są różne.
Przyklad.
Sprzedaje uczciwie forka z nie skęconym licznikiem, utrzymanego, zadbanego, , bez dzwonów, stłuczek, obcierek, po przeglądach, etc.
Klient woli kupic złudzenia o 50kkm mniejsze, nawet za dużo wyzsze pieniądze...
Ot kretynizm...
Dolce far niente 

Re: Zmiany
właśnie wróciłem z Radomia. wróciłem z pewnym bardzo dojmującym spostrzeżeniem "w tem temacie": to jest przede wszystkim kwestia tzw. środków, czyli kasy. a dopiero posiadania (lub nie), zmysłu estetycznego.Barthol pisze:A czy nie jest to pokłosie braku zetknięcia się z estetyką,
nawiązując do mojego niedawnego wpisu: 90% tego, co uznawane jest za wielką sztukę i wielką architekturę, do XIX w. włącznie, powstawało na żądanie i za kasę baaardzo bogatej mniejszości. najczęściej jako wytwór przedstawicieli baaaaardzo biednej mniejszości.
no.... yyy.... znaczy....Grzesiek_67 pisze:Oczywiście ale próbowałem, że tak powiem, pociągnąć za język
ja też minimusowi wierzę
