Kiedyś takie coś znalazłem:
„Po zarejestrowaniu działalności gospodarczej przez internet (na stronie
http://www.firma.gov.pl) dostałem od trzech pracowników ING Banku spam zachęcający mnie do otwarcia konta w tym banku. Pomimo tego, że po pierwszym e-mailu zgłosiłem bankowi, że nie życzę sobie żadnej korespondencji od niego, dostałem kolejne wiadomości. Postanowiłem pogonić ING. Myślę, że jest to dobry materiał na artykuł. Ludzie nie wiedzą, że za rozsyłanie spamu można dochodzić roszczeń, a kara grzywny może wynieść do 5.000 zł” - pisze pan Daniel.
Czytaj też: Gdy bank każe płacić klientowi prowizję za dobroczynność
Co zrobił pan Daniel? Ano napisał do ING następujące, niewinne pisemko. „Jeśli wpłacą Państwo 1000 zł na wybrany przez siebie dom dziecka z Warszawy, pozew nie zostanie przeze mnie złożony w sądzie. Biorąc pod uwagę, że za samo tylko przesłanie niezaufanej informacji handlowej ustawodawca nakłada grzywnę do wysokości 5.000 zł, a dodatkowo art. 267 kodeksu karnego przewiduje grzywnę i karę ograniczenia wolności za nieuprawniony dostęp do informacji (kradzież danych oraz ich dystrybucja), myślę że kwota 1000 zł jest rozsądną propozycją, adekwatną zarówno do poczynionych szkód, jak i z drugiej strony atrakcyjną w zestawieniu z potencjalnymi kosztami rozprawy oraz wysokością grzywien i kar pozbawienia wolności. Zgodnie z art. 24 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną z dnia 18 lipca 2002 r. (Dz. U. Nr 144, poz. 1204), kto przesyła za pomocą środków komunikacji elektronicznej niezamówione informacje handlowe, podlega karze grzywny, a ten sam przepis umożliwia mi dochodzenie swoich praw na drodze sądowej, co w obecnej chwili rozważam” - napisał do ING pan Daniel.
W ING najwyraźniej zorientowali się, że mają do czynienia z mocnym zawodnikiem, który z prawem nie jest na bakier, więc też przysłali mu niewinne pisemko. Jego skan wklejam poniżej. Brawo dla pana Daniela za udaną akcję edukacyjną. Pisałem jakiś czas temu na stronach tego blogu o tym jak banki walczą o świeżo upieczonych przedsiębiorców, ale aspektu nielegalności wysyłania nie zamówionej oferty handlowej nie poruszałem, bo - wstyd powiedzieć - nawet mi to nie przyszło do łepetyny. Dobrze, że wśród Was są tacy, którym przyszło
A tu odpowiedź:
