Alan, Alan, Alan! pisze:
tam był chyba też ten problem, że klatka kończyła się na slupku A. I właśnie w to miejsce, najgorsze z możliwych wlazł baobab. Ale mogę nie pamiętać, a nie chce mi się szukać.
Uderzenie było między przegrodą czołową a słupkiem B - czyli w otwór drzwiowy, gdzieś tak na wysokości kierownicy. Są w internecie zdjęcia, ale nie lubię oglądać ich więc nie będe linkował.
Gal pisze:
Ale one nie były standardowe w czasach Bublewicza. Dlatego zginął.
Dopiero FIA je wprowadziła. Dodatkowe metry stalowych rur w samochodzie.
Gdyby były standardem w jego czasach to by żył.
Galu proszę Cię. Klatki były standardem już w końcu lat 70. Bublewicz miał klatkę wg. standardu FIA z bodajże 88 roku w samochodzie w którym zginął, jechał pożyczonym, nowsze auta, w tym jego auto, którym normalnie jeździł miały już klatkę wg. nowszych przepisów z 92 roku, któe między innymi przewidywały dodatkowe wzmocnienie w drzwiach. Dodatkowo zdaje się ze jest konsensus wśród specjalistów że nie wypadek go zabił tylko brak strażaków od ratownictwa drogowego (w ogóle nie mieli sprzętu do rozcinania aut) i późniejsza słaba pomoc medyczna (szpital w Lądku-Zdroju niemiał jakiegoś kluczowego zaopatrzenia, krwi czy czegoś, nie pamiętam).
W latach 80 systemy bezpieczeństwa w autachjuż były dość zaawansowane przynajmniej pod koniec grupy B.
Masz rację. Klatki już były (też FIA). Ale i ja mam rację, bo przy dzisiejszych klatkach Bublewicz by żył bez względu na akcję ratowniczą.
Chodzi mi o to, że nie ma co obwiniać FIA o kolejne ograniczenia - one służą zapobieżeniu bezsensownym śmierciom.
Częścią motosportu jest ryzyko - nawet śmierci- ale jak się da temu zapobiec, to dobrze.
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Gal pisze:
Chodzi mi o to, że nie ma co obwiniać FIA o kolejne ograniczenia - one służą zapobieżeniu bezsensownym śmierciom.
Jest o to spór, w praktycznie identycznym wypadku pod kątem miejsca uderzenia, szacowanej prędkości itp. zginał w zeszłym roku kierowca.
Gal pisze:
Częścią motosportu jest ryzyko - nawet śmierci- ale jak się da temu zapobiec, to dobrze.
Zgadzamy się tutaj w 100%. FIA generalnie robi dobrą robotę nawet jak czasem musi wystąpić przeciwko kierowcom np. z systemem HANS były bardzo duże opory środowiska rajdowego, ale dziś już nie pozwoliłbym jechać kierowcy bez tego jako szef teamu nawet jak w danej serii nie jest wymagane.
A tak z punktu widzenia kibica, który był po raz pierwszy na GSMP. To mam mieszane odczucia... Z jednej strony atmosfera bardzo piknikowa. Park maszyn zaraz przy odcinku, więc wszystko na wyciągnięcie ręki. Formuła zawodów bardzo kompaktowa. Dużo startujących zawodników, ciekawe maszyny. Niestety bardzo mocno rozjechał się harmonogram czasowy... co zaowocowało tym, że było bardzo dużo czekania i mało jazdy wyścigowej...
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Większośc opóźnień nie była powodowana zdarzeniami na trasie, z którymi odpowiednie ekipy radziły sobie akurat bardzo sprawnie, ale organizacyjnym bałaganem.
Pod względem sportowym świetna impreza, długa lista startowa, wiele widowiskowych i bardzo szybkich przejazdów.
Gratulacje dla Tomo za dwa zwycięstwa, rekordowy przejazd (rekord trasy) był w tempie, że szczeny nam opadły!