Dopiero wieczorem człowiek ma czas, żeby spokojnie pomyśleć o rzeczach ważnych. Ot, tak... niesprowokowany i niepoganiany, siąść na zydlu przed chatą, fajkę zakurzyć... w szum lasu się wsłuchać, albo w szum fal, nieważne.
O wieczności się nieco zadumać.
W duszę zajrzeć.
Westchnąć.
...a i tę paczkę, co się ją parę godzin wcześniej, w biegu i pośpiechu, rozpakowało - obejrzeć dokładniej.
A tam, na opakowaniu - dopiero widzi, co tak naprawdę dostał.

I to, jak widać, pomimo zachowania przez służby procedur kontrolnych, a jakże
No, no... Mikołaju - chapeau bas
PS. Wcześniejsze uwagi o "nieregulaminowości" - pokornie wycofuję
