Docieramy dosyć sprawnie i szybko na posterunek policji.
Oficer "na bramce" nie zna angielskiego (zna niemiecki, którego nie znam ja .......).
Szuka kogoś kto się z nami dogada, znajduję się jakaś Pani bez munduru, z którą się dogadujemy.
Zgłaszamy co i jak - oficer spisuje coś tam sobie i po pięciu minutach prosi o przejście do poczekalni - zawoła nas.
Faktycznie przychodzi po chwili inny młody policjant z promiennym uśmiechem ...... mówiący lepiej od nas po angielsku.
Prosi do pokoju. Zaczyna się od nowa. Co, jak, gdzie ? po co, dlaczego ?
Przesłuchanie trwa około 1,5 godziny
Tutaj nadmienię, że wszystko dzieję się w dniu .......... moich urodzin
Jesteśmy atrakcją całego posterunku policji - co kilka minut ktoś wchodzi do pokoju bo chce zobaczyć tych Polaków co zgubili paszport.
Atmosfera istnie piknikowa, wszyscy w zasadzie w dobrych humorach. Zgłoszenie w końcu przyjęto.
Teraz niespodzianka - w celu wydania zaświadczenia należy wykupić znaczek opłaty skarbowej za 20 kun.
Jest gdzieś koło 19:30 - mamy w gotówce 35 kun idziemy szukać poczty (jeden z policjantów przesłał mi przez BT na smartofna zdjęcie tego co mamy kupić).
Udaje się znaleźć pocztę i kupić ten "biljet" czy jak to się nazywało.
Wracamy na Policję, przyklejają znaczek, wydają zaświadczenie.
Pytam czy ich zdaniem uda mi się przekroczyć granicę. Odp: oficjalnie nie - ale radzą żebym spróbował.
Nie na tym dużym przejściu granicznym na autostradzie, na którym ich zdaniem nikt nie będzie się z nami cackał tylko odeślą nas spowrotem,
lecz na małym przejściu, które znajduję się około 10km od posterunku - dają mi pełne namiary, pokazują w google maps itp. itd.
Gdyby się nie udało - proponują pomoc w znalezieniu noclegu (a nawet wspólna kolację) - jestem w szoku.
Przypomina mi się, że mam na laptopie skan zgubionego dokumentu - myślę sobie może się wydruk przydać na granicy - policjanci drukują mi go bez problemu z pendrive`a.
Jest chyba gdzieś coś koło 20:00 - jedziemy na granicę.
Chorwaci - bez problemu nas przepuszczają (żona ma dowód, ja pokazuję prawo jazdy),
Słoweńcy - podajemy w/w zestaw dokumentów - nic z tego - proszą o dowód lub paszport. Nie mamy - zjechać na bok ............
Tłumaczymy utratę dokumentu, pokazujemy zaświadczenie z policji CRO, schodzi się parę osób, dyskutują, wyraźnie widać, że nie widzą co mają z nami począć.
Wreszcie pada pytanie: jedziecie do domu ? TAK - oddają dokumenty i wpuszczają nas do SLO
Jest około 21-szej - jedziemy bocznymi drogami w SLO aż do tamtejszej autostrady, Mariboru i dalej już "normalną" trasą na Graz,
Wyjechaliśmy z hotelu na Makarskiej Rivierze około 10:00 dojechaliśmy do domu w Gliwicach ........ następnego dnia około 5:00 (z racji opóźnienia w podróży jechaliśmy w Austrii i Czechach bez ważnej winiety).