O! ZUS powstał trochę wcześniej. A taki "solidarny system pokoleniowy" to nawet długo wcześniej. (zdaje się do sfinansowania nawalanki)Konto usunięte pisze: Alan, Alan, Alan! napisał(a):
Nie powinno być czegoś takiego jak ZUS. (głównie dlatego, że ja nie wierzę w umowy pokoleniowe)
Proponuję ćwiczenie, wyobraź sobie, że właśnie skończyła się II wojna światowa. Kraj jest zniszczony, europa jest zniszczona, gospodarka nie działa, trzeba to odbudować. A Ty masz władzę i chcesz urządzić nowy porządek w kraju i zorganizować na nowo system emerytalny.
Jaki model wybierasz?
Ale dobrze. Niech będzie ta wojna. "Po wojnie" "umówiono" (zmuszono) się w imieniu ludzi, którzy pracują, że będą pracować na tych co już nie pracują. Dzięki temu jakoś to będzie się tam toczyć. Schemat wszyscy znamy. Fajne. Boom po wojnie i później następny boom. Kręci się. (powiedzmy)
Proponuję Ci prostsze ćwiczenie. Mamy teraz z 70 lat po wojnie i w zasadzie to można by już coś z tym wszystkim zrobić, ale się nie robi. Mamy ciągle ten sam model. Tylko problem taki, że albo dzieci za bardzo się nie robi (słusznie, nie ma przymusu


Ale rozumiem, Ty jesteś solidarny pokoleniowo. To nawet romantyczne.
