WiS pisze:
Poza N.Sączem zaliczyłbym tu np. Koźmińskiego w Warszawie
Znam przypadek, jak to jednemu wykładowcy kazano tam zaliczyć studentom koło lub egzamin (wszyscy lub prawie wszyscy uwalili), bo okazało się, że wszyscy zapłacili czesne.
Edit: i jeszcze mi się przypomniało:
Sprawa u Koźmińskiego miała miejsce jakieś 2-3 lata temu.
Natomiast dawniej, bo ok. 12 lat temu bywałem jako gość w Wyższej Szkole Finansów i Bankowości (przy Modlińskiej w Warszawie). Jak zobaczyłem podejście tamtejszych zaocznych do nauki to mi włosy na plecach dęba stanęły. Ludzie uważali, że "im się należy", a uwalone koło to był policzek i powód do tego, by wykładowcę zastrzelić, ew. lekko poturbować. A już same egzaminy mnie zdziwiły: na stoliku pierwszej ławki stały soki, ciastka i inne takie dla prowadzącego

Jeszcze tylko koperty tam brakowało...