barbie pisze:
Ja nie porównuję dzieci do psów tylko moją odpowiedzialność jako właściciela/opiekuna do odpowiedzialności rodzica/opiekuna.
Jedni i drudzy odpowiadają za to co robią ich podopieczni i za to, żeby podopieczni nie byli utrudnieniem życia dla innych.
No to ja Cie jeszcze podpuszcze
Z moja czteroletnia corka w zasadzie przestalismy chodzic do restauracji. Nie dlatego zeby sie darla, chociaz i czasami to sie zdarza. Problemem jest jej niekonwencjonalne zachowanie. Po pierwsze chodzi miedzy stolikami i żebra o jedzenie. Nie wiem skad sie tego nauczyla. W domu jest totalnym niejadkiem, za to w restauracji nabiera ochoty na jedzenie. Warunek: nieswoje. Musi byc cudze, najlepiej frytki. Przy tym klamie bezczelnie, ze jest glodna i mamusia z tatusiem jej nie chca dac nic do jedzenia. Ludzie patrza sie wtedy na nas jak na bandytow i... karmia dziecko.
Nawet nie probuje jej zmusic do siedzenia przy stoliku bo sie to konczy awantura. Albo musimy wyjsc z restauracji albo pozwolic na zaczepianie ludzi.
Dalej w repertuarze sa pytania: Dlaczego pani jest stara? Czy pan kocha tą panią? Czy robil pan dzisiaj kupe? Czasami tez zwraca ludziom uwage zeby nie mlaskali podczas jedzenia bo to nieladnie, albo krzyczy przez cala sale do jakiegos jegomoscia na drugim koncu sali, zeby nie palil papierosow bo tu nie wolno palic. Co dziwne, zaskoczeni ludzie zazwyczaj gasza te papierosy majac bardzo glupie miny.
Dalej kaze sie ludziom przedstawiac. Pelne imie i nazwisko. Gdzie mieszkaja? Czy maja dzieci? Potem najczesciej zaprasza WSZYSTKICH na swoje urodziny mowiac, ze wszystkich bardzo kocha, itd. itp. Generalnie wdaje sie w dyskusje. Czasami cos zaspiewa, powie jakis wierszyk, albo pusci baka i stwierdzi zatykajac nos, ze tu capi jak diabli. A gazownik jest z niej niewąski.
Razu pewnego w restauracji chodzila wokolo stolika, przy ktorym samotnie jakies danie spozywal murzyn. Wielce byla tym faktem zaciekawiona, bo pierwszy raz widziala czlowieka o innym kolorze skory. Po kilku chwilach podeszla i mowi:
- czesc, jestem Martusia Kowalska. A ty jestes bambo?
Innym razem znowu kucnela przy jakims stoliku i wytrzeszczajac niemilosiernie oczy wpatrywala sie w dwie panie pijace chyba jakas kawe. Panie przygladaly jej sie z zaciekawieniem probujac zagadaywac. Bezskutecznie. Po jakiejs minucie wstala, podeszla blizej stolika i wypalila:
- dzien dobry, jestem Martusia Kowalska. Wlasnie robilam kupe, ale nie wyszla.
Najczesciej wzbudza poblazliwe usmiechy i ludzie mowia nam zebysmy ich nie przepraszali bo to tylko dziecko. Bywa jednak, ze trafi sie jakis malo wyrozumialy Pan czy Pani, ktorzy nas pouczaja jak sie dzieci wychowuje. I ja im sie nie dziwie. Komus, kto nie ma dzieci, ciezko zrozumiec, ze w pewnym wieku takie zachowania sa u dzieci normalne i nie maja nic wspolnego ze zlym wychowaniem czy tez nieudolnoscia rodzicow.
I co bys
Barbie powiedziala na takiego dzieciaka, ktory by Cie zaczal zagadywac? Potem puscil baka, zaprosil Cie na urodziny i powiedziala, ze Pani jest bardzo ladna i bardzo Cie lubi? A w ogole to daj jej troche frytek