citan pisze: Rozsądek widzę przede wszystkim w tym, ze podatek będzie naliczany od norm, jakie spełnia auto, a nie od pojemności. Nie doszukuję się tu działań MF z miłości, to jest tylko inny sposób na dobranie się do mojej kieszeni, ale wolę już w ten sposób.
Tak naprawde - ktory czynnik by nie wzieli za podstawe naliczania podatku, zawsze bedzie jakas niesprawiedliwosc.
Nie ma znaczenia, czy bedzie to pojemnosc, moc, emisja co2 czy grubosc bieznika... - to tylko zamydlenie oczu podatnikowi, ktoremu trzeba wydrzec kase z kieszeni.
Chca ogladac nowe samochody na drogach? To najlepsza metoda byloby zrezygnowac z akcyzy (czy jakichkolwiek innych oplat rejestracyjnych tego typu) w ogole - tak, zeby nie mnozyc kosztow zakupu samochodu...
I moim skromnym zdaniem to najlepszy dowod na to, ze nie chodzi o to czym jezdzimy, tylko o to, zebysmy placili, placili i jeszcze wiecej placili...
I teraz kwestia podstawowa - czy jakakolwiek organizacja (juz nie mowie o wyborcach indywidualnie) wypowiedziala sie w temacie jakos szerzej? Np. - o zgrozo - PZM? Czy jakis inny zwiazek zrzeszajacy uzytkownikow samochodow?
Moim zdaniem conajmniej pomysl stawki rocznej powinien zostac szeroko oprotestowany - bo tak to wszystko przejdzie i ustawodawca bedzie jeszcze uwazal, ze to jest dobre i tak wlasnie powinno byc, a skoro spoleczenstwo zaakceptowalo (bo nie protestowalo) to jest juz w ogole super.