Paluszki krabowe po staropolsku
Z cyklu: potrzeba matką wynalazku, czyli kuchnia męża pracującej żony - w 10 krokach
1. Zaglądamy do lodówki, głodni, i stwierdzamy że prawie nic tam nie ma.
2. Wyciągamy z lodówki i okolic to, co jest.
3. Rozgrzewamy na patelni masełko (jak się znalazło klarowane, to fajnie, a jak nie ma, to pewnie olej z pestek winogron tez byłby OK).
4. Na mocno rozgrzany tłuszcz - wrzucamy (ostroznie, pryskać może!) paluszki krabowe Surimi, pokrojone wzdłuż i wszerz, niechlujnie, wedle gustu i umiejętności.
5. Podczas gdy szczątki kraba (tak optymistycznie zakładamy) się przypalają (lekko, na małym ogniu - na wsiakij pożarnyj słuczaj skręcamy palnik na mniej, niż więcej), kroimy w cienkie plastry wędzone serki mozarella i ukladamy plastry na talerzu.
6. Przewracamy smażące się paluszki, a potem przyprawiamy - wedle gustu i mozliwości. Ja posypałem paluszki na patelni (i mozarellę na talerzu) sproszkowanym jałowcem oraz gotową mieszanką pt. "przyprawa do dań słodkich" (puryści, nie bijcie!).
7. Kroimy sobie w cienkie plasterki nieco rzodkiewki oraz otwieramy paczkę z przywiedłą rukolą, otwieramy coś białego wytrawnego, a potem znów odwracamy paluszki, żeby się przypalały w miarę równomiernie.
8. Po namysle, pomiędzy posypanymi przyprawą do dań słodkich i jałowcem plastrami mozarelli, dajemy trochę tartego chrzanu (koniecznie domowego, są w końcu rzeczy święte), i znów trochę majtamy smażącymi się paluszkami krabowymi. Można popieprzyć, kto lubi. Próbujemy otwartego chwilę wczesniej wina, i stwierdzamy, że ten sikacz wymaga zagrychy.
9. W związku z powyższym, wywalamy skwierczącego kraba (?) z przyprawionym tłuszczem na mozarellę i chrzan czekające na talerzu, posypujemy rukolą, trochę ugniatamy, żeby mozarella się lepiej rozpływala pod spodem, bierzemy duży łyk sikacza, ozdabiamy danie plasterkami rzodkiewki, znów popijamy wina, rezygnujemy - po krótkim namysle - z dodania na wierzch plasterków pomidora (no bez przesady, to jest w koncu domowy męski lancz, a nie jakaś metroseksualna impreza celebrytów w knajpie z katalogu dunlopa... eee, wróć, michelina).
10. Zżeramy wszystko ze smakiem, popijając resztką tego ekstraktu z zepsutych winogron, i dziwiąc się, jakie to gotowanie jest proste - a one nam wmawiają, że się tak poświęcają przy tych garach...
Smacznego!!!
