jak czytam te dane GUSu o inflacji to mnie coś strzyka...
Rok temu za LPG płaciłem 2 zł, dziś 3,30 - to wzrost wg mnie ponad 50% - słyszę że ceny paliw wzrosły jakieś kosmetyczne %
A żywność - ponoć wzrosła o 8-10% (w zależności od produktu). No to jak to jest - w 2017 za ten sam chleb w mojej piekarni płaciłem 3,70. W zeszłym roku 4,70-4,90, teraz 6,50. To gdzie jest te magiczne 10%???
I to nie tylko w jednej piekarni takie różnice - większość sklepów na śląsku właśnie takie wzrosty cen ma na półkach (rzędu 30-50% rok do roku), a inflacja ponoć 7%...

Wśród znajomych mamy parę osób pracujących w dyskontach - przerażeni są, bo codziennie mają kilkadziesiąt cenówek do wieszania z cenami w górę. I to nie o grosze, ale np butelka oleju dziś 1 zł do góry, za parę dni kolejna złotówka i tak leci jeden produkt po drugim...