Menele - czyli sytuacje nie do końca przyjemne
: 5 sie 2013, o 16:44
Generalnie jestem ciekaw Waszego zdania i tego jak byście zareagowali.
Poniżej moja historia z wczoraj wieczór.
Osiedle domków jednorodzinnych pod Wawą. Koło 23.30 na uliczce słychać spora awanturę. Wyjrzałem i pod brama śasiadów szamoce się i bluzga 5 osób (3 kobiety i 2 mężczyzn). Dwie osoby kojarzę z widzenia i to typowa żulia i generalnie nie zamierzam się wtrącać póki co. Co się okazuje to głownie tłukły się 2 kobiety ( matka z córką), a reszta to je odciąga to dopinguje/pomaga. Oczywiście wszyscy po alkoholu. W pewnym momencie matka + jej fagas wsiada za kierownicę starej Corsy i próbuje ruszyć i potrąca tarasującą przejazd córkę (taki babo-chłop chodzący co najmniej w wadze cruiser). Ta się turla po ziemi i podnosi, a Corsa odjeżdża. Po chwili zawraca i podjeżdża spowrotem, ale dostaje w czołową szybę puszką z browarem. Matka z fagasem wyskakują i naparzanka zaczyna się od nowa. Córka uzyskuję przewagę i udaje jej się w zamieszaniu wskoczyć do auta i zamknąć od środka. Próbuje odjechać, ale tu nastepuje akcja jak w najlepszych filmach akcji, czyli matka rzuca się na maskę i łapie wycieraczek. Córka kilkukrotnie rusza ostro przód-tył i kobita spada z maskim. Potem Corsa pełną bombą przelatuje koło mego domu (oceniam że momentami było 100+) osiedlowymi uliczkami i przez małe równorzedne skrzyzowania i znika za zakrętem. W oddali wielokrotnie słychac wycie silnika i piski. W tym czasie reszta sie zwija i idzie w boczną uliczkę w kierunku domu tej 3 kobiety. Po 3-4 minutach Corsa znowu pełna bombą wpada na osiedle od drugiej strony i znów kilka skrzyzowanek przelatuje mocno grubo, po czym ledwo się mieści w ta boczną uliczkę i zatrzymuje się przy pozostały i zaczyna sie starcie nr 3. Póki lały sie między sobą to nie reagowałem, a le taka jazda po pijaku przebrała już moją cierpliwość. Wykorzystałem moment kiedy się lali i podbiegłem i zabrałem kluczyki (wcześniej już wezwała żona Policję) . Oczywiście wtedy dla całej ekipy stałem się wrogiem nr 1, ale że do ułomków nie należę to jedna reką odepchnąłem najagresywniejsza trójkę pod płot, wziąłem kluczyki i poszedłem. 3 osoby od razu schowały się do domu, a ta córka i fagas matki poszli za mną. Gośc był raczej wystrachany i na hasło że może zaraz zbierać zęby raczej się nie rzucał. Natomiast ten babo-chłop non stop się odgrażał i próbowała mnie sprowokować do uderzenia popychając, co się jej nie udało, tylko raz zrobiłęm unik co skończyło się tym że pięknie wpasowała się ryjem w moją metalową bramę. Tuż przed przyjazdem patrolu babo-chłop uciekł do chałupy. Policja spisała moje dane, wzięła kluczyki i na szybko wyciagnęłi trochę info od tej 3 kobiety (czyje to auto i gdzi mieszkają). Powiedzieli że jeżeli uda im się wyciagnąc z domu matkę i córkę to zbadają je na alko i zatrzymają oraz pytali czy zeznam że prowadziły auto - co potwierdziłem. Rano byłem na komendzie złożyc zeznania - o tym kto prowadził auto i że było czuć od tych osób alkohol oraz o uzywaniu wobec mnie i mojej rodziny gróźb karalnych. Przesłuchujący mnie policjant był z innej zmiany i niewiele wiedział, ale raczej udało im się wyciągnąć te osoby jeszcze wtedy z domu. Mam nadzieję że dostaną jakiś wyrok.
I tu jestem ciekaw Waszych opinii i sposobów na takie sytuacje, bo zazwyczaj ludzie nie reagują, ze strachu przed takimi żulami tak jak np. moja żona, która jednak troche się obawia że ten babo-chłop może próbować się odgrywać - choć ja będę wiedział, ze jak mi ktoś wybije szybę itp. jak załatwić taką sprawę raz na zawsze.
Poniżej moja historia z wczoraj wieczór.
Osiedle domków jednorodzinnych pod Wawą. Koło 23.30 na uliczce słychać spora awanturę. Wyjrzałem i pod brama śasiadów szamoce się i bluzga 5 osób (3 kobiety i 2 mężczyzn). Dwie osoby kojarzę z widzenia i to typowa żulia i generalnie nie zamierzam się wtrącać póki co. Co się okazuje to głownie tłukły się 2 kobiety ( matka z córką), a reszta to je odciąga to dopinguje/pomaga. Oczywiście wszyscy po alkoholu. W pewnym momencie matka + jej fagas wsiada za kierownicę starej Corsy i próbuje ruszyć i potrąca tarasującą przejazd córkę (taki babo-chłop chodzący co najmniej w wadze cruiser). Ta się turla po ziemi i podnosi, a Corsa odjeżdża. Po chwili zawraca i podjeżdża spowrotem, ale dostaje w czołową szybę puszką z browarem. Matka z fagasem wyskakują i naparzanka zaczyna się od nowa. Córka uzyskuję przewagę i udaje jej się w zamieszaniu wskoczyć do auta i zamknąć od środka. Próbuje odjechać, ale tu nastepuje akcja jak w najlepszych filmach akcji, czyli matka rzuca się na maskę i łapie wycieraczek. Córka kilkukrotnie rusza ostro przód-tył i kobita spada z maskim. Potem Corsa pełną bombą przelatuje koło mego domu (oceniam że momentami było 100+) osiedlowymi uliczkami i przez małe równorzedne skrzyzowania i znika za zakrętem. W oddali wielokrotnie słychac wycie silnika i piski. W tym czasie reszta sie zwija i idzie w boczną uliczkę w kierunku domu tej 3 kobiety. Po 3-4 minutach Corsa znowu pełna bombą wpada na osiedle od drugiej strony i znów kilka skrzyzowanek przelatuje mocno grubo, po czym ledwo się mieści w ta boczną uliczkę i zatrzymuje się przy pozostały i zaczyna sie starcie nr 3. Póki lały sie między sobą to nie reagowałem, a le taka jazda po pijaku przebrała już moją cierpliwość. Wykorzystałem moment kiedy się lali i podbiegłem i zabrałem kluczyki (wcześniej już wezwała żona Policję) . Oczywiście wtedy dla całej ekipy stałem się wrogiem nr 1, ale że do ułomków nie należę to jedna reką odepchnąłem najagresywniejsza trójkę pod płot, wziąłem kluczyki i poszedłem. 3 osoby od razu schowały się do domu, a ta córka i fagas matki poszli za mną. Gośc był raczej wystrachany i na hasło że może zaraz zbierać zęby raczej się nie rzucał. Natomiast ten babo-chłop non stop się odgrażał i próbowała mnie sprowokować do uderzenia popychając, co się jej nie udało, tylko raz zrobiłęm unik co skończyło się tym że pięknie wpasowała się ryjem w moją metalową bramę. Tuż przed przyjazdem patrolu babo-chłop uciekł do chałupy. Policja spisała moje dane, wzięła kluczyki i na szybko wyciagnęłi trochę info od tej 3 kobiety (czyje to auto i gdzi mieszkają). Powiedzieli że jeżeli uda im się wyciagnąc z domu matkę i córkę to zbadają je na alko i zatrzymają oraz pytali czy zeznam że prowadziły auto - co potwierdziłem. Rano byłem na komendzie złożyc zeznania - o tym kto prowadził auto i że było czuć od tych osób alkohol oraz o uzywaniu wobec mnie i mojej rodziny gróźb karalnych. Przesłuchujący mnie policjant był z innej zmiany i niewiele wiedział, ale raczej udało im się wyciągnąć te osoby jeszcze wtedy z domu. Mam nadzieję że dostaną jakiś wyrok.
I tu jestem ciekaw Waszych opinii i sposobów na takie sytuacje, bo zazwyczaj ludzie nie reagują, ze strachu przed takimi żulami tak jak np. moja żona, która jednak troche się obawia że ten babo-chłop może próbować się odgrywać - choć ja będę wiedział, ze jak mi ktoś wybije szybę itp. jak załatwić taką sprawę raz na zawsze.