leon pisze:
Przestałeś już wierzyć w bezinteresowność ?
Z powyższego łatwo wywnioskować, że jedynie w Twoją
Barthol pisze:
generalnie wszystko jest sprowadzone do konsumowania jakiegoś dobra
Na rynku - tak, ale na szczęście na "rynku" i jego mechanizmach świat się nie kończy. Jest jeszcze sztuka, religia, miłość i parę innych sfer, gdzie oczywiście komercja też się wciska, ale nigdy - mam nadzieję - nie wciśnie się do końca. To już sprawa każdego z nas, jak dalece da się zwariować i zmanipulować mistrzom sprzedaży.
Barthol pisze:
etyką bizensu... O której się tyle opowiada, jakieś nagrody przyznaje,
Kolega - filozof z dyplomu, ale i z zamiłowania - tknięty życiową koniecznością prowadzi na studiach ekonomiczno-menedżerskich taki wykład. Słodkości opowiada o dyskusjach, szczególnie ze studentami-praktykami na studiach zaocznych.
Najkrócej mówiąc, Kali się kłania. Kolegę-idealistę to szokuje, a mnie jakoś nie. Bo
business is business, inaczej by go nie było. Podobnie wojna, która na poziomie praktycznym sprowadza się do dylematu "zabić lub być zabitym".
Reszta to marzenia pięknoduchów.
Bo człowiek jest zły i słaby, znaczy się grzeszny, i nauka oraz praktyka polityki i ekonomii muszą to uwzględniać, jeśli nie chcą zanadto szybować w obłokach. O to, żebyśmy wszyscy stali się lepsi, warto się natomiast czasami pomodlić. W takiej świątyni, jaka komu pasuje. Nawet na łące.
Dobrze też jest zacząć zmiany od siebie... a przynajmniej, próbować

Tylko wtedy biznes raczej źle pójdzie, a i wojna też. No i kółko zamknięte.
damaz pisze:
nie czuję, żeby autor sprzedawał coś jak prawdę objawioną. pracuje tam, gdzie pracuje i raczej opowiada o swojej pracy i zależnościach, które w tej pracy musi brać pod uwagę.
Dobrze powiedziane.
Ale, jak widać, każdy czyta trochę inaczej - może przez inny pryzmat patrząc, a może jeszcze z innych powodów? Nieważne. Grunt, że prowokuje do myślenia, tak czy owak.