jak postapić z TU po uwieninieniu w sądzie
: 4 gru 2013, o 13:46
Witam i zwracam się po raz drugi a am nadzieje że nie ostatni na tym forum po poradę :)
Sprawa wygląda tak:
W styczniu miałem kolizje z innym autem - kierowca Passata wjechał we mnie po tym jak go wyprzedziłem a po wyprzedzeniu i odjechaniu na jakieś 30-50 metrów zwolniłem z 60/70 do 25/35 km/h bo zaczynał się zakręt a na początku tego zakrętu droga ulegała zwężeniu z powodu mostka. Dodatkowo z naprzeciwka jechał tir i nie chciałem ryzykować na tym mostku że otrę się o niego kufrem.
Kierowca Passata nie wyhamował i próbował uciekać na prawo i gdyby trzymał się tego planu ( ale w ostatniej chwili powrócił na drogę z pobocza bo prawdopodobnie bał się ze zsunie się do rzeki ) to by nie uderzył we mnie swoim lewym rogiem w mój prawy róg a następnie w prawe tylne drzwi które mi wgniótł przepychając moje auto które w trakcie tej kolizji obróciło się o 90 stopni do kierunku jazdy.
od miejsca wyprzedzenia do miejsca kolizji jest około 100-130 metrów.
Kierowca Passata policji zeznał ze ja go zahaczyłem podczas wyprzedzania (ślady na moim aucie temu zaprzeczają) i ze zatrzymałem się na mostku a on wtedy poraz drugi we mnie uderzył. Policja przesłuchała mnie i jego i jego żonę i po zebraniu tych informacji stwierdziła że wina leży po stronie kierowcy Passata który odmówił przyjęcia mandatu. Jak spisywali nas to podjechała druga jednostka która miała aparat i robiła zdjęcia i ich zdaniem też wina była po stronie kierowcy Passata. Po 3 miesiącach wezwano mnie na komisariat gdzie jakiś policjant co siedzi tylko za biurkiem oznajmił że po przesłuchaniu świadków (kierowce passata i jego żonę przesłuchali tydzień po kolizji a 3 świadka który podał całkowicie inne miejsce wyprzedzania niż ja i kierowca passata 2 tyg po kolizji) zmienił decyzje tych co przyjechali na patrol i to ja jestem winien bo nie ustąpiłem kierowcy passata wymuszając pierwszeństwo gdy wyprzedzałem z kończącego się pasa wbijając się na prawy który z dwupasmowej jednokierunkowej robi się jednopasmowy 2 kierunkowy.
odmówiłem zeznań na policji kierując sprawę do sądu bo policjant był wrogo do mnie nastawiony (zobaczył gówniarza kawalera 30 letniego w sportowym aucie kontra rozsądny kierowca pasata żonaty z dzieckiem - takie moje i nie tylko moje przypuszczenia) pierwsza rozprawa na nie korzyść moją o czym się dowiedziałem dopiero po otrzymaniu już wyroku (rozprawa bez świadków , bez przesłuchań na podstawie pisma z policji o ukaranie mnie). odwołałem się od tego wyroku nakazowego i dopiero zaczęło się przesłuchiwanie świadków - było z 5/6 rozpraw i od maja do 2 grudnia to trwało. W międzyczasie zażyczyłem opinii biegłego czy te uszkodzenia co były mogły powstać w taki sposób jaki opisywał kierowca Passata. Biegły przyznał mi racje i stwierdził ze jestem niewinny , sąd orzekając wyrok 2 grudnia uniewinnił mnie i teraz mam takie pytania:
czy odszkodowanie powinno być uznane już najpóźniej do 10 lutego (kolizja była 8 stycznia) nawet jak kierowca passata odmówił przyjęcia mandatu.
czy ubezpieczalnia ma prawo wstrzymać wykonanie wyceny do orzeczenia wyroku (bo był expert z Generali 10 stycznia i oglądał auto ale wyceny już nie przysłał)
odnośnie wstrzymywania przez TU to w styczniu nie wiedziałem ze będę się procesować dopiero to wyszło w marcu jak wezwano mnie na komendę to skąd TU wiedziało żeby wstrzymać się od wyceny i wypłaty ?
wyczytałem w necie że TU nie ma prawa oczekiwać na wyroki sądowe bo ma zaplecze swoich biegłych którzy potrafią określić kto jest winny a kto nie i czy należy wypłacić czy nie.
czy domagać się od TU odsetek liczonych od 10 lutego nawet jak TU poda ze według niego czas na wypłacenie liczony będzie od dnia uprawomocnienia się wyroku
jakieś porady co dalej robić mam ?
podobny temat zakładałem na drugim forum ale tam już nie sprawdzę czy są odpowiedzi bo za krytykowanie ASO oraz wyjaśnienie co oznacza skrót ASO dostałem bana na 90 dni :D
Sprawa wygląda tak:
W styczniu miałem kolizje z innym autem - kierowca Passata wjechał we mnie po tym jak go wyprzedziłem a po wyprzedzeniu i odjechaniu na jakieś 30-50 metrów zwolniłem z 60/70 do 25/35 km/h bo zaczynał się zakręt a na początku tego zakrętu droga ulegała zwężeniu z powodu mostka. Dodatkowo z naprzeciwka jechał tir i nie chciałem ryzykować na tym mostku że otrę się o niego kufrem.
Kierowca Passata nie wyhamował i próbował uciekać na prawo i gdyby trzymał się tego planu ( ale w ostatniej chwili powrócił na drogę z pobocza bo prawdopodobnie bał się ze zsunie się do rzeki ) to by nie uderzył we mnie swoim lewym rogiem w mój prawy róg a następnie w prawe tylne drzwi które mi wgniótł przepychając moje auto które w trakcie tej kolizji obróciło się o 90 stopni do kierunku jazdy.
od miejsca wyprzedzenia do miejsca kolizji jest około 100-130 metrów.
Kierowca Passata policji zeznał ze ja go zahaczyłem podczas wyprzedzania (ślady na moim aucie temu zaprzeczają) i ze zatrzymałem się na mostku a on wtedy poraz drugi we mnie uderzył. Policja przesłuchała mnie i jego i jego żonę i po zebraniu tych informacji stwierdziła że wina leży po stronie kierowcy Passata który odmówił przyjęcia mandatu. Jak spisywali nas to podjechała druga jednostka która miała aparat i robiła zdjęcia i ich zdaniem też wina była po stronie kierowcy Passata. Po 3 miesiącach wezwano mnie na komisariat gdzie jakiś policjant co siedzi tylko za biurkiem oznajmił że po przesłuchaniu świadków (kierowce passata i jego żonę przesłuchali tydzień po kolizji a 3 świadka który podał całkowicie inne miejsce wyprzedzania niż ja i kierowca passata 2 tyg po kolizji) zmienił decyzje tych co przyjechali na patrol i to ja jestem winien bo nie ustąpiłem kierowcy passata wymuszając pierwszeństwo gdy wyprzedzałem z kończącego się pasa wbijając się na prawy który z dwupasmowej jednokierunkowej robi się jednopasmowy 2 kierunkowy.
odmówiłem zeznań na policji kierując sprawę do sądu bo policjant był wrogo do mnie nastawiony (zobaczył gówniarza kawalera 30 letniego w sportowym aucie kontra rozsądny kierowca pasata żonaty z dzieckiem - takie moje i nie tylko moje przypuszczenia) pierwsza rozprawa na nie korzyść moją o czym się dowiedziałem dopiero po otrzymaniu już wyroku (rozprawa bez świadków , bez przesłuchań na podstawie pisma z policji o ukaranie mnie). odwołałem się od tego wyroku nakazowego i dopiero zaczęło się przesłuchiwanie świadków - było z 5/6 rozpraw i od maja do 2 grudnia to trwało. W międzyczasie zażyczyłem opinii biegłego czy te uszkodzenia co były mogły powstać w taki sposób jaki opisywał kierowca Passata. Biegły przyznał mi racje i stwierdził ze jestem niewinny , sąd orzekając wyrok 2 grudnia uniewinnił mnie i teraz mam takie pytania:
czy odszkodowanie powinno być uznane już najpóźniej do 10 lutego (kolizja była 8 stycznia) nawet jak kierowca passata odmówił przyjęcia mandatu.
czy ubezpieczalnia ma prawo wstrzymać wykonanie wyceny do orzeczenia wyroku (bo był expert z Generali 10 stycznia i oglądał auto ale wyceny już nie przysłał)
odnośnie wstrzymywania przez TU to w styczniu nie wiedziałem ze będę się procesować dopiero to wyszło w marcu jak wezwano mnie na komendę to skąd TU wiedziało żeby wstrzymać się od wyceny i wypłaty ?
wyczytałem w necie że TU nie ma prawa oczekiwać na wyroki sądowe bo ma zaplecze swoich biegłych którzy potrafią określić kto jest winny a kto nie i czy należy wypłacić czy nie.
czy domagać się od TU odsetek liczonych od 10 lutego nawet jak TU poda ze według niego czas na wypłacenie liczony będzie od dnia uprawomocnienia się wyroku
jakieś porady co dalej robić mam ?
podobny temat zakładałem na drugim forum ale tam już nie sprawdzę czy są odpowiedzi bo za krytykowanie ASO oraz wyjaśnienie co oznacza skrót ASO dostałem bana na 90 dni :D