Strona 1 z 2
Najgłupsza usterka...?
: 22 kwie 2014, o 22:31
autor: Godlik
No właśnie, co Wam się trafiło? Takiego małego, ale mega wkurzającego...
Bo mi się urwała linka od klapki wlewu paliwa. W kabinie, tuż przy tym plastiku, co się za niego ciągnie. Oczywiście zorientowałem się tuż po podjechaniu pod dystrybutor na oparach LPG. Jakieś 160km od domu. Gazu zero, a benzyny miałem na jakieś 100-120km.
Na początku spanikowałem, ale na szczęście ta linka tam była i po lekkiej walce dało się ją pociągnąć kombinerkami. Tylko jak to cholerstwo teraz naprawić...

Re: Najgłupsza usterka...?
: 22 kwie 2014, o 23:40
autor: Gepard
Raczej wymiana tylko Cię czeka. Jak będziesz miał problemy z dostaniem to daj znać to wrzucę namiar do gościa co linki dorabia on pomoże
Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 11:32
autor: srnk
Najgłupsza "usterka" to reduktor ustawiony w położeniu 1/2 :D
Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 11:58
autor: gregski
inna marka ale usterka ciekawa:
Pojawila mi sie w moim 22 letnim busie nieszczelnosc w ukladzie paliwowym - sparciale weze - i zaczelo waniac paliwem.
W trakcie proby szczelnosci po wymianie wezy zauwazylem to:
https://www.icloud.com/photostream/#A1Grq0zwGNeeO8
przypominam - pary benzyny tuz obok..
Kto zgadnie co bylo przyczyna tej pieknej ponad centymetrowej iskry? :)
Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 12:45
autor: marat
Najgłupszą usterkę to miał mój znajomy bo na małym rondzie na 2 pękła mu linka od sprzęgła i dodatkowo samochód zgasł i był problem bo rondo zablokowane i ludzie chcieli go zaciukać a przepchnąć samochód na 2 ciężko

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 12:54
autor: busik
czy jest możliwe, żeby przy wymianie żarówki uszkodzić skrzynię biegów? ... mi się udało
w poprzednim aucie (Golf III) po wymianie żarówki zauważyłem, że przestały mi wchodzić biegi, szczególnie nieparzyste (te do przodu) 1,3,5 - miałem tylko 2 i 4.
Nie powiązałem tego z wymianą żarówki, tylko myślałem że padła skrzynia, sprzęgło - cokolwiek. Wsiadłem w to auto i przy pomocy dwóch biegów pojechałem 40km do zaprzyjaźnionego mechanika (to sobota była wieczorem) - najważniejsze, że światła działały
Jak otworzył maskę, to mi się trochę głupio zrobiło... dekiel zamykający reflektor spadł na cięgna od skrzyni i tam utkwił (nie dokręciłem do końca najwidoczniej) - do przodu biegi nie wchodziły, do tyłu jak najbardziej... tak se leżał i przetrwał podróż 40 km i się nie zgubił

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 13:01
autor: TERZO
marat pisze:Najgłupszą usterkę to miał mój znajomy bo na małym rondzie na 2 pękła mu linka od sprzęgła i dodatkowo samochód zgasł i był problem bo rondo zablokowane i ludzie chcieli go zaciukać a przepchnąć samochód na 2 ciężko

Przecież przy wyłączonym silniku bieg można wyrzucić bez sprzęgła

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 13:22
autor: darecki1981
zatarł mi się silnik, taka mała usterka ale jak uciążliwa

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 14:30
autor: KamilP
Nie mi, ale koledze (w latach 90tych) stojac na swiatlach, Fiat 125p pekl na pol (byl taki przerdzewialy..)

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 15:19
autor: marat
TERZO pisze:marat pisze:Najgłupszą usterkę to miał mój znajomy bo na małym rondzie na 2 pękła mu linka od sprzęgła i dodatkowo samochód zgasł i był problem bo rondo zablokowane i ludzie chcieli go zaciukać a przepchnąć samochód na 2 ciężko

Przecież przy wyłączonym silniku bieg można wyrzucić bez sprzęgła

Tak pod warunkiem, że skrzynia jest sprawna ( w tym przypadku wybieraki się zakleszczyły i nie można było nic wrzucić

)
Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 15:21
autor: marat
KamilP pisze:Nie mi, ale koledze (w latach 90tych) stojac na swiatlach, Fiat 125p pekl na pol (byl taki przerdzewialy..)

A tak poważnie to widziałem kiedyś espero które nieco pochyliło się na środku, bo tak go ruda przeżarła
Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 15:31
autor: marat
Najgłupszą moją usterką było jak zimą przy mrozie chciałem dopompować koła i przy jednym kole nie mogłem odkręcić nakrętki więc chciałem ją odkręcić kombinerkami i naderwałem wentyl przy feldze zaczęło uciekać powietrze a spieszyło mi się myślałem że mnie szlak trafi bo musiałem przy minus 18 wymieniać koło w śniegu

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 19:54
autor: FUX
Pasuje jak ulał...

Re: Najgłupsza usterka...?
: 23 kwie 2014, o 20:30
autor: grafffik
Reset godziny po kazdym wyłączeniu prądu

ale cos za coś
wysłane przez Samsung Galaxy S5 za pomocą Tapatalk
Re: Najgłupsza usterka...?
: 26 kwie 2014, o 16:10
autor: Bergen
Dwa lata "nie działało" mi otwieranie bagażnika od wewnątrz.
Na zeszłorocznych Chlejadach Piter mi tę usterkę naprawił.
Przełączył kutasik przy zamku.
Re: Najgłupsza usterka...?
: 26 kwie 2014, o 17:56
autor: FUX
Bergen pisze:
Przełączył kutasik przy zamku.
Znaczy zepsuł.

Re: Najgłupsza usterka...?
: 28 kwie 2014, o 21:33
autor: marat
Najgłupszą usterkę to miałem za czasów gdy jeździłem dajewoo jak zimą przymarzł mi kołeczek od otwierania wlewu paliwa i na stacji musiałem wziąć czajnik z wrzątkiem (na szczęście mieli czanik) bo tak bym nie mógł zatankować
Re: Najgłupsza usterka...?
: 4 maja 2014, o 20:18
autor: gregski
gregski pisze:inna marka ale usterka ciekawa:
Pojawila mi sie w moim 22 letnim busie nieszczelnosc w ukladzie paliwowym - sparciale weze - i zaczelo waniac paliwem.
W trakcie proby szczelnosci po wymianie wezy zauwazylem to:
https://www.icloud.com/photostream/#A1Grq0zwGNeeO8
przypominam - pary benzyny tuz obok..
Kto zgadnie co bylo przyczyna tej pieknej ponad centymetrowej iskry? :)
Nikt nie wygral nic :/
Pasek tarl o oslone z blachy i generowal taki ladunek... Dla mnie szok.
Re: Najgłupsza usterka...?
: 4 maja 2014, o 22:37
autor: GT III
126p nagle gaśnie i nie można go uruchomić, czekamy 5 minut i odpala jak nigdy nic, jedzie 5 km i znowu gaśnie. I tak przez 2 miesiące, wszyscy specjaliści w okolicy go zbadali i wyregulowali a on dalej to samo.... zapchany filtr paliwa koszt naprawy 2zł

Re: Najgłupsza usterka...?
: 5 maja 2014, o 14:39
autor: cubikon
kolega jeździł saabem 9-3, coś mu stuka, jeździł po mechaniorach, no nic nie znaleźli, a jemu stuka.
Ja z nim kiedyś jadę, on mi mówi "o słyszysz, teraz stuka, teraz przestało, .. o znowu stuka" ... złapałem dyndajęcego się wunderbauma który pukał o szybę ... "a teraz stuka?" , .. " o kurwa :O"
Re: Najgłupsza usterka...?
: 5 maja 2014, o 21:25
autor: Godlik
cubikon pisze:
Ja z nim kiedyś jadę, on mi mówi "o słyszysz, teraz stuka, teraz przestało, .. o znowu stuka" ... złapałem dyndajęcego się wunderbauma który pukał o szybę ... "a teraz stuka?" , .. " o kurwa :O"
Taaaa... Mój ojciec miał tą samą usterkę w Polonezie, tylko że choinka waliła o lusterko. Pięeęęękny odgłos

Re: Najgłupsza usterka...?
: 5 maja 2014, o 21:37
autor: ccwrc
W Fiaciku CC.
Nie mogłem rano odpalić, przyczyny usterki nie znalazłem. Holowanie do serwisu, sprawdzenie wszystkie włącznie ze sprężaniem i ostanie co przyszło na myśl mechanikom: świece. Po wymianie wszystko OK.
Chyciła mnie skleroza na stacji i zatankowałem czerwoną ołowiową. A świece wymieniłem jakiś tydzień temu na wymagające bezołowiowej (fajne briski). Samochód szedł fajnie, ale po zgaszeniu silnika i ostygnięciu świece umarły :D
Drogo mnie te świece z diagnostyką kosztowały.
Re: Najgłupsza usterka...?
: 5 maja 2014, o 21:37
autor: cubikon
Godlik, no to tata miał jakąś eksportową wersję ... bo w tych które znam, stukot wunderbauma o lusterko raczej byłby niesłyszalny ;)
Re: Najgłupsza usterka...?
: 5 maja 2014, o 21:45
autor: Godlik
Nieeee... To raczej moim przekleństwem jest ucho, które potrafi wykryć każdy, nawet najmniejszy stuk. I miałem tak nawet za czasów 'Malucha' i Poloneza. Mój znajomy mechanik wielokrotnie pukał się w czoło, kiedy przyjeżdżałem i mówiłem że 'coś mi stuka'
Re: Najgłupsza usterka...?
: 14 maja 2014, o 19:49
autor: pantomas
Godlik pisze:Nieeee... To raczej moim przekleństwem jest ucho, które potrafi wykryć każdy, nawet najmniejszy stuk. I miałem tak nawet za czasów 'Malucha' i Poloneza. Mój znajomy mechanik wielokrotnie pukał się w czoło, kiedy przyjeżdżałem i mówiłem że 'coś mi stuka'
Mam tak samo, niedawno podjechałem, bo coś klekotało u Żony w aucie, jedziemy, słuchamy, no faktycznie coś tam słychać. Okazało się że wtryskiwacze od gazu ...
Onegdaj Żona odwoziła rano bachory do szkoły, nagle - telefon 'stoję za Zachodnim, dymi spod maski, nic nie widzę' 'a kontrolka jakaś się pali?' 'nic się nie pali!' wypadłem z domu, po kilku minutach byłem przy aucie, wącham, nie śmierdzi, ale Żona spanikowana, mówi że kłęby dymu takie, że bała się jechać. No to laweta i do warsztatu. A tam ... wystarczyło podnieść maskę, od razu widać: coś weszło i wyżarło część otuliny i poczęstowało się także rurą od chłodnicy oraz przewodem zapłonowym. Pytam potem Żony 'dlaczego mówiłaś że nic Ci się nie świeciło?' 'bo żadna kontrolka
awarii się nie świeciła'
