Grają nasi!...i nie tylko;)
: 27 sie 2018, o 09:30
busik, nie miałem jeszcze okazji nawiązać...
źródło: http://wyborcza.pl/7,154903,23827588,an ... rawie.html"Poczuła się bardzo ważna", izoluje się coraz bardziej, prawie nikt z nią nie rozmawia - ona też prawie z nikim. Co się dzieje z najwybitniejszą polską lekkoatletką?
Niedziela 12 sierpnia, Berlin. Włodarczyk po raz czwarty z rzędu została mistrzynią Europy w rzucie młotem. Nie zbliżyła się do własnego rekordu świata (82,98 m z 2016 r.), ale wynik 78,94 m i tak był najlepszy w historii ME. A rywalki jak zwykle zdeklasowała – srebrną medalistkę Francuzkę Alexandrę Tavernier wyprzedziła o ponad cztery metry.
Złoto zadedykowała zmarłej półtora miesiąca wcześniej Irenie Szewińskiej. Choć uprawiały skrajnie różne konkurencje – sprint i rzut młotem – w plebiscycie na polską lekkoatletkę wszech czasów nie miałyby konkurentek. Za dwa lata w Tokio Włodarczyk może zdobyć swoje trzecie złoto olimpijskie – tyle ma Szewińska. Kilkunastu moich rozmówców jest zgodnych – Włodarczyk to wielka sportsmenka i tytan pracy. Na siłowni i rzutni wzór.
Poniedziałek 13 sierpnia, Warszawa. Polscy medaliści spotykają się na konferencji prasowej na warszawskim lotnisku Okęcie. Nie wszyscy przylecieli tu prosto z Berlina. Niektórzy do kraju wrócili wcześniej, ale i tak pojawili się na spotkaniu z dziennikarzami. Marcin Lewandowski dotarł na 9.30 rano ze Szczecina, Konrad Bukowiecki z Mazur. Zabrakło tylko Włodarczyk. Prosto z Berlina pojechała do Rawicza, ze swoją rodziną i fanklubem, autokarem pomalowanym na złoto, z wielką podobizną młociarki.
Do Warszawy – gdzie mieszka i trenuje – dotarła tego samego dnia, tylko później. – Dla mnie to nie do pomyślenia. Reprezentacja startuje i wraca razem. Czy można sobie wyobrazić konferencję reprezentacji po powrocie z mundialu bez Roberta Lewandowskiego? – pyta multimedalista w rzucie młotem, obecnie poseł Szymon Ziółkowski.
Środa 22 sierpnia, Chorzów. Polscy medaliści znów spotykają się niemal w komplecie, z jednym wyjątkiem. Brakuje Włodarczyk, choć konkurs rzutu młotem kobiet to najważniejsza konkurencja rozgrywanego po raz dziewiąty Memoriału Kamili Skolimowskiej.
Włodarczyk wielokrotnie mówiła, że zmarła w 2009 r. mistrzyni olimpijska w rzucie młotem z Sydney 2000 była jej mentorką, a podczas zawodów „czuje wsparcie od niej z tamtego świata”. Od rodziców Kamili otrzymała rękawicę, którą zakłada w najważniejszych startach. Zwłaszcza tych pamięci Skolimowskiej, których przybywało – do Memoriału dołączył Festiwal Rzutów w Cetniewie.
W tym roku Włodarczyk nie wystartowała ani w Memoriale, ani w Festiwalu, choć kalendarz rzutu młotem nie jest przeładowany. Jak tłumaczyła, poczuła się dotknięta zdjęciem, które zamieścił na Instagramie Konrad Bukowiecki. Przedstawiało ono plakat reklamujący mityng, ale młociarka została zasłonięta przez napis „Już w niedzielę w Cetniewie” dodany przez kulomiota. – To mnie zabolało i faktycznie postawiłam organizatorom ultimatum, że albo ja wystąpię, albo Konrad. (...) Zgadzam się z tym, że te zawody zawsze powinny łączyć, bo tego chciałaby Kamila, ale Konrad doprowadził do tego, że zaczęły dzielić. Uraziło mnie, że nie zachował standardów etycznych i nawet za to nie przeprosił – powiedziała PAP Włodarczyk.
Bukowiecki: – Po wybuchu afery wysłałem Anicie SMS-a, ale nie będę przepraszał, bo uważam, że nie mam za co. Nie lubimy się, to nie jest żadna tajemnica. Może się na mnie obrażać, ale czy to jest powód, żeby nie wystartować na Memoriale zawodniczki, którą uznaje za przyjaciółkę? Trochę to dziwne.
Kwiecień 2017 r., Chula Vista. Bukowiecki przyznaje, że jego konflikt z Włodarczyk zaczął się na zeszłorocznym zgrupowaniu w USA. Siedmioro sportowców (w tym kulomiot) i czworo trenerów musiało przenieść się do hotelu poza teren ośrodka przygotowań olimpijskich po znalezieniu w lodówce ich apartamentu piwa, zakazanego przez gospodarzy. Młociarka Joanna Fiodorow sugerowała potem, że na Polaków doniósł (do władz ośrodka, a następnie do polskich mediów) ktoś z obozu trenującej w tym samym miejscu Włodarczyk. Miał to być odwet za sprzeczkę, do której doszło na rzutni.
– Na wynikach sportowych to się nie odbije. A one mają dużo większy wpływ na wizerunek sportowców i związku niż takie afery – uspokajał wówczas Tomasz Majewski, wiceprezes PZLA. Dwukrotny mistrz olimpijski, niekwestionowany autorytet, wydawał się idealną osobą do pogodzenia skłóconych zawodników. – Czy będę prowadził mediacje w tej sprawie? Zobaczymy – mówił w lipcu, między zawodami w Cetniewie i Chorzowie. Teraz spytałem go, czy próbował. – Nie odpowiem – uciął z ni to uśmiechem, ni to grymasem.
A konflikt trwa. W tak szerokiej kadrze – na ME do Berlina Polska wysłała 86 sportowców – trudno uniknąć spięć. Większości nie widać, ale kilkadziesiąt tys. kibiców na Stadionie Olimpijskim widziało, jak Włodarczyk i Fiodorow, która zdobyła brąz, pokonują rundę honorową osobno, nie podając sobie nawet dłoni. Przystanęły obok siebie jedynie przy polskich fotoreporterach, ale każda ze swoją flagą. Na podium także nawet na siebie nie spojrzały.
W Berlinie Włodarczyk potwierdziła, że nie wystartuje w Chorzowie („Nic się nie zmieniło. I nie chcę o tym rozmawiać”), choć jednym z organizatorów Memoriału Skolimowskiej jest jej menedżer Marcin Rosengarten. – Dlaczego Anity zabrakło w Chorzowie? Tak zadecydowała. To kwestia prywatna pomiędzy nimi [Bukowieckim i Włodarczyk], więc nie chcę się na ten temat wypowiadać. Jestem w trudnej sytuacji, bo stoję po dwóch stronach barykady. Przyjąłem decyzję Anity do wiadomości i skupiłem się na organizacji mityngu – powiedział „Wyborczej”.
Historię Włodarczyk przypominano wielokrotnie przy okazji jej kolejnych sukcesów. O pierwszych treningach w Rawiczu, a następnie rzutach pod mostem św. Rocha w Poznaniu u słynnego sędziwego trenera Czesława Cybulskiego. O wieloletniej współpracy z Krzysztofem Kaliszewskim ze Skry Warszawa, w której zamiast siły kluczowy jest rozwój mięśni głębokich i techniki rzutu. O mnóstwie jajek pochłanianych na śniadanie w dniu zawodów oraz malowaniu paznokci przed najważniejszą imprezą sezonu. Ale przede wszystkim o tytanicznej pracy, wykonywanej w samotności, najchętniej z dala od innych. W tym roku przede wszystkim w Katarze i Arłamowie, gdzie specjalnie dla Włodarczyk wylano koło do rzutów.
Próbując ustalić, co spowodowało, że wielka sportsmenka tak bardzo się oddaliła od reszty reprezentacji, dzwoniłem do byłych i obecnych polskich lekkoatletów, trenerów, menedżerów. Część z nich wolała zachować anonimowość. Z ich wypowiedzi wyłania się obraz osoby bardzo wrażliwej, upartej i pamiętliwej. W konsekwencji – nierozumianej i nielubianej w środowisku.
Menedżer: – Nie wszyscy wybitni sportowcy muszą być wybitnymi ludźmi. Wiele osób bardzo Anicie pomogło na początku kariery, ale przy tym odizolowali ją, otoczyli kokonem. Poczuła się bardzo ważna i teraz sama sobie robi krzywdę. Jestem ciekaw, czemu się tak zachowuje.
Zawodnik: – Na zgrupowaniach kadry prawie nikt nie rozmawia z Anitą. Niektórzy traktują ją wręcz jak powietrze.
Trener: – Decyzje Anity są zaskakujące, nie wiem, co się z nią stało. Czasami ktoś pójdzie za daleko i nie umie się cofnąć. To, co się dzieje, nikomu nie służy.
Najwyraźniej Włodarczyk cała sytuacja nie przeszkadza. Dopóki jej kolejne złote medale nie są zagrożone, w PZLA i Ministerstwie Sportu będą pozwalać jej na więcej niż innym. Poza ostracyzmem kolegów z kadry nic jej nie grozi.
Nikt w PZLA nawet nie pomyślał o reprymendzie za odmowę startu w Memoriale, największych lekkoatletycznych zawodach w Polsce, oglądanych przez 41 tys. kibiców. Udział w nich powinien być obowiązkiem każdego reprezentanta.
Rosengarten: – Anita jest osobą dorosłą, może robić, co chce, ma do tego pełne prawo. Podejmuje decyzje i bierze odpowiedzialność za nie oraz za to, jak wpływają na jej wizerunek. Do mnie należy konsultowanie planu startów i negocjowanie warunków w jej imieniu.
Mimo prób nie udało mi się skontaktować z Anitą Włodarczyk ani jej trenerem Krzysztofem Kaliszewskim.
Kopacze mówili Mioduskiemu co jest nie tak, jak to wygląda od środka ale zdobycie PP i MP odebrało mu rozum - teraz odezwa, przybywajcie bo kasa się nie zgadza
całkiem serio - 3-4 i chociaż grupa LE