Od niedzieli do soboty z jednodniowym postojem.
Tak jak pisałem wyżej, Kanałem Augustowskim poprzez jeziora i szereg śluz oraz jednej przenoski, dotarliśmy do jeź.Serwy gdzie po przepłynięciu 2,5 km zakończyliśmy spływ na jednym z pól biwakowych.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 09:28
autor: Konto usunięte
Z pamiętnika żółtodzioba.
NIEDZIELA - DZIEŃ TRZECI.
W sobotę późnym popołudniem zjechała się pozostała część ekipy.
Dla nas ludzie zupełnie obcy więc integrowaliśmy się z nimi do późna.
Duchy Kamedułów w niedzielę wygrywają "Kiedy ranne wstają zorze" godzinę później niż zwykle.
Pobudka, śniadanie, kawa i przepakowanie rzeczy do beczek, wiader, worków.
Przy okazji redukuję rzeczy do niezbędnego minimum ( tak przynajmniej mnie się wydawało).
Marshall organizuje parking dla naszych samochodów, które nie bez bólu zmuszeni jesteśmy zostawić,
łódki, które musimy zapakować.
Ktoś do ostatniej chwili szuka buta, który w nocy został uprowadzony bez żądania okupu przez lisa.
Wreszcie wypłynęliśmy na jezioro Wigry.
Na początek niedaleko na plażę, dla wprawionych był to rzut beretem dla nas żółtodziobów
rzut mokrym beretem z kilogramem kamyrdoli.
Ci, którym nie trzęsły się ręce i którym nie zaparło tchu w piersiach ( czyli wszystkim prócz mnie) korzystali z uroków plaży.
Przed nami mniej więcej 2,5 km jeziorem do rzeki Czarna Hańcza, którą "starzy" spływowicze szybko przechrzcili na
Harną Czańczę.
Fale na jeziorze podobno były małe, może one były i niemowlakami, ale te też mnie przerażają.
Marshall co kawałek pytał JAK JEST? na co mogłam odpowiedzieć tylko uśmiechem ( mam nadzieję, że był to uśmiech a nie grymas przerażenia) ponieważ głos uwiązł mi w gardle.
Szybko odkryliśmy, że nasza łódź miała tendencję skrętu w prawo, ale nie bardzo wiedzieliśmy co z tym zrobić.
Wpłynąwszy na rzekę pomyślałam WRESZCIE! JESTEŚMY W DOMU!
Niestety szybko się okazało, że canoe to nie kajak i w ogóle nie mam się z czego cieszyć.
Moim skromnym zdaniem zółtodzioba w naszej łajbie był magnes ujemny, a w tataraku dodatni!
Bo inaczej się nie da wytłumaczyć tego, że lecieliśmy w zielone.
Kilka kilometrów walki z łódką i postój w Krasnopolu na jedzonko, rozprostowanie kości, wyskakanie się do wody.
Po pokonaniu 11.6 km z pola namiotowego "U Haliny" w Wigrach dotarliśmy do Maćkowej Rudy gdzie rozbiliśmy swoje chałupy.
Kolacja, kąpiel i integracja.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 11:32
autor: damaz
Konto usunięte pisze:Od niedzieli do soboty z jednodniowym postojem
o. i teraz wszystko nabrało sensu.
Konto usunięte pisze:canoe to nie kajak
pewnie, ze nie. kanadyjka jest większa, cięższa i... zwrotniejsza.
ale co ja tam będę starym wilkom szuwarowym takie oczywistości tłumaczył
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 11:41
autor: Konto usunięte
damaz pisze:
pewnie, ze nie. kanadyjka jest większa, cięższa i... zwrotniejsza.
No co Ty nie napiszesz...
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 11:55
autor: damaz
Konto usunięte pisze:No co Ty nie napiszesz...
no dopisałem przecież, że już się chowam do konta i tylko czekam na ciąg dalszy.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 12:00
autor: stach22
Fajna przygoda
Roz, dałaś dwa razy to samo zdjęcie
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 12:02
autor: Konto usunięte
stach22, dzięki, niestety już nie mogę edytować.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 12:03
autor: stach22
Konto usunięte, to wrzuć następne
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 15:50
autor: AdamMarshall
Było super, świetnie!!!!
Roz, Dziedzic, dzięki za udział, towarzystwo!
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 16:10
autor: Konto usunięte
dobra ekipa
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 16:57
autor: AdamMarshall
Dopiero na zdjęciu obczaiłem, że brakuje mi na nim jednego uczestnika.
Było zatem 37 człowieka. Niewąsko.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 17:26
autor: damaz
AdamMarshall pisze:Niewąsko
posunąłbym się dalej: że też wam tej rzeki wystarczyło (na długość)
a ile łódek?
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 17:32
autor: AdamMarshall
Kanadyjek płynęło siedemnaście.
Re: Canoe
: 24 lip 2017, o 23:51
autor: damaz
no to podtrzymuję pytanie:
czy Hańczy wam wystarczyło
P.S.
opcja off-road chyba właśnie się kończy. może za sezon lub 2 wrócę do kaj... kan... do wioseł, znaczy.