Każdego roku w Grecji zdaży się taki wybryk, nihil novi.Jaca68 pisze:stach22, zgadnij gdzie, zgadnij kiedy.
Im więcej takich anomalii tym bardziej świadczą o zmianach klimatu
Każdego roku w Grecji zdaży się taki wybryk, nihil novi.Jaca68 pisze:stach22, zgadnij gdzie, zgadnij kiedy.
Z pewnością masz rację. Im więcej będzie mroźnych zim w najbliższych latach tym bardziej klimat się zmieni.
nihil noviGrecję nawiedziły niespotykane od lat potężne śnieżyce. Do walki z żywiołem skierowano wojsko, a media donoszą o trzech ofiarach śmiertelnych. Zamiecie nawiedziły też Turcję i Liban. Rekordowo niskie temperatury odnotowywane są także w niektórych stanach USA.
Grecki minister dodał, że rozległe zniszczenia sieci energetycznej w całym kraju zostały spowodowane jednymi z największych w ciągu ostatnich 20 lat śnieżyc i zamieci.
Nihil novi.Jaca68 pisze:nihil noviGrecję nawiedziły niespotykane od lat potężne śnieżyce. Do walki z żywiołem skierowano wojsko, a media donoszą o trzech ofiarach śmiertelnych. Zamiecie nawiedziły też Turcję i Liban. Rekordowo niskie temperatury odnotowywane są także w niektórych stanach USA.
Grecki minister dodał, że rozległe zniszczenia sieci energetycznej w całym kraju zostały spowodowane jednymi z największych w ciągu ostatnich 20 lat śnieżyc i zamieci.
https://wyborcza.biz/biznes/7,177151,26 ... 1-L.1.duzyZałożono przy tym, że farma będzie wykorzystywać średnio 45,7 proc. mocy ustawionych na morzu turbin wiatrowych, czyli będzie pracować na pół gwizdka. A jej czas eksploatacji wyniesie 25 lat, po czym zostanie zdemontowana.
Ustawa o promowaniu energii elektrycznej z morskich farm wiatrowych przewiduje zapewnienie inwestorowi takiej farmy stałe dochody przez cały okres jej eksploatacji, czyli dopłaty do energii wytwarzanej w farmie nawet przez 25 lat. W praktyce to założenie, że prąd z takiej farmy wiatrowej nigdy nie będzie rentowny, a farma nie powstałaby bez pomocy publicznej.
Urząd Regulacji Energetyki w tym tygodniu zacznie przyjmować wnioski o pomoc publiczną dla prądu z elektrowni wiatrowych na morzu. Chodzi o grube miliardy złotych, które przez ćwierć wieku będą ściągane w rachunkach za prąd.
Od czwartku wchodzi w życie ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych, która ma doprowadzić do szybkiej budowy w pobliżu polskiego wybrzeża wielkich elektrowni wiatrowych.
Rząd uznał, że właśnie dzięki takim inwestycjom Polska będzie w stanie spełnić coraz bardziej wyśrubowane wymogi polityki klimatycznej UE. Bo wielkie kompleksy elektrowni wiatrowych na morzu - nazywane morskimi farmami wiatrowymi - mogą dostarczać dużą ilość energii elektrycznej, wytwarzanej bez w emisji dwutlenku węgla.
Szkopuł w tym, że takie morskie farmy wiatrowe wymagają gigantycznych inwestycji i ich eksploatacja także jest kosztowna. Waldemar Dąbrowski, prezes państwowego koncernu energetyczny PGE, który od lat planuje budowę co najmniej dwóch morskich farm wiatrowych o mocy łącznie 2,5 GW, szacuje koszt takiej inwestycji aż na 35 do 40 mld zł.
Teraz takie kolosalne inwestycje ma osłodzić pomoc publiczna, przewidziana w ustawie o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych. Ustawa ta została uchwalona w zdumiewająco ekspresowym tempie.
Na przyspieszonej ścieżce
Rząd przyjął jej projekt w trybie obiegowym, czyli bez dyskusji, pod koniec listopada zeszłego roku. Tydzień później projekt skierowano do Sejmu, który uchwalił tę ustawę już 17 grudnia, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Zdominowany przez opozycję Senat przyjął bez żadnych poprawek ustawę uchwaloną w Sejmie zdominowanym przez PiS już w połowie stycznia i już tydzień później podpisał ją prezydent Andrzej Duda.
Skąd ten pośpiech? Chodzi o unijne przepisy o pomocy publicznej. Przewidują one, że tylko do połowy tego roku pomoc publiczną dla firm prowadzących morskie farmy wiatrowe w postaci dopłat do wytwarzanego w nich prądu można przyznawać na mocy decyzji administracyjnej (w tym przypadku prezesa URE), akceptowanej następnie przez Komisję Europejską. Od lipca firmy ubiegające się o taką pomoc publiczną będą musiały konkurować o nią w aukcjach. Aukcje są planowane w Polsce dopiero w połowie obecnej dekady.
Bez stosowania zasad konkurencyjności ma być przyznana pomoc publiczna na budowę morskich farm wiatrowych o łącznej mocy 5,9 GW. Ich uruchomienie planuje się w latach 2026-33. Niemieckie morskie farmy wiatrowe mają teraz moc 7,5 GW, a duńskie - 1,8 GW.
Do tych inwestycji przymierzają się Orlen (w tworzonej spółce z kanadyjskim koncernem Northland Power), firma Polenergia, kontrolowana przez spółkę z grupy Kulczyk Holding (wraz z norweskim koncernem Equinor), a także koncern PGE (w tworzonej spółce z duńską firmą Oersted).
Ile za prąd z morza?
We wtorek Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło projekt rozporządzenia, według którego cena maksymalna za prąd z morskich farm wiatrowych wprowadzany do sieci (cena producenta) ma w ramach obecnej procedury wynieść maksymalnie za 1 MWh energii 301,5 zł, czyli równowartość 70 euro.
To sporo. Według Komisji Europejskiej cena odniesienia (benchmark) na rynku hurtowym energii w UE wynosiła w 2019 r. 43 euro.
A na polskich aukcjach na zakup energii z odnawialnych źródeł energii w 2019 r. cena za 1 MWh wynosiła 226,66 zł.
Proponowana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska cena maksymalna za prąd z morskich farm wiatrowych ma pokryć koszty tej inwestycji i jej eksploatacji, a także zwrot z kapitału (czyli zysk inwestora), który ma realnie wynieść 6,03 proc. rocznie (nominalnie, po odliczeniu podatków, to 7,2 proc. rocznie).
Założono przy tym, że farma będzie wykorzystywać średnio 45,7 proc. mocy ustawionych na morzu turbin wiatrowych, czyli będzie pracować na pół gwizdka. A jej czas eksploatacji wyniesie 25 lat, po czym zostanie zdemontowana.
Ustawa o promowaniu energii elektrycznej z morskich farm wiatrowych przewiduje zapewnienie inwestorowi takiej farmy stałe dochody przez cały okres jej eksploatacji, czyli dopłaty do energii wytwarzanej w farmie nawet przez 25 lat. W praktyce to założenie, że prąd z takiej farmy wiatrowej nigdy nie będzie rentowny, a farma nie powstałaby bez pomocy publicznej.
Miliardowe dopłaty
Cena energii ma być ustalana przez prezesa URE indywidualnie dla każdego projektu morskiej farmy wiatrowej. Nie będzie ona mogła przekroczyć ceny maksymalnej, ustalonej w rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska.
Jednocześnie inwestorzy dostaną prawo do pokrycia salda ujemnego, czyli dopłaty do ceny ustalonej w decyzji prezesa URE.
Kwota takich dopłat zostanie zmniejszona, jeśli inwestor morskiej farmy wiatrowej otrzyma inne wsparcie dla swojej inwestycji - np. granty z funduszy unijnych na budowę farmy.
W materiałach do projektu ustawy o promowaniu energii elektrycznej z morskich farm wiatrowych Ministerstwo Klimatu i Środowiska podało dwie prognozy dofinansowania tych inwestycji. Według firmy doradczej EY wyniosą one maksymalnie 1 mld euro (ponad 4 mld zł) rocznie, a łącznie 22,5 mld euro (ponad 90 mld zł). Natomiast według prognoz wynikających z planu rozwoju sieci przesyłowej energii elektrycznej dopłaty wyniosą do 1,5 mld euro (ponad 6 mld zł) rocznie. Łącznie to około 34 mld euro (ponad 130 mld zł).
Zrzucą się na to wszyscy w rachunkach za prąd. Rząd nie przewiduje jednak wprowadzenia dodatkowej dopłaty za prąd z morza. "Środki na pokrycie ujemnego salda pochodzić będą z funkcjonującej od 2016 roku opłaty OZE, którą pobierają dystrybutorzy. Prezes URE będzie musiał wkalkulować w opłacie OZE także koszty wsparcia dla morskiej energetyki wiatrowej" - poinformowała nas rzeczniczka URE Agnieszka Głośniewska.
Stawka opłaty OZE doliczanej do naszych rachunków za prąd wynosi obecnie 2,2 zł za 1 MWh. Szacuje się, że dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznacza to dodatkowe 8 zł wydatków rocznie. W trzech poprzednich latach stawka tej opłaty wynosiła zero, ale w 2017 r. było to 3,7 zł.
Bo węgiel to zło, atom to zło, więc promujemy OZE. I za kilka lat zimą, jak fotowoltaika i wiatraki staną, to prąd będziemy robić z gazu ziemnego ochoczo dostarczanego przez Rosję rurą Nordstream2.
Zapomniałeś, że ze wszystkich kopalin akurat gaz jest najbardziej eko.Jaca68 pisze:Bo węgiel to zło, atom to zło, więc promujemy OZE. I za kilka lat zimą, jak fotowoltaika i wiatraki staną, to prąd będziemy robić z gazu ziemnego ochoczo dostarczanego przez Rosję rurą Nordstream2.
Brawo Unia. Walczymy z ociepleniem.
ps.
zapomniałem: zim nie będzie bo się ociepla
A ty jak widać zapomniałeś że sprawcą globalnego ocieplenia jest emisja CO2 spowodowana spalaniem paliw kopalnych.
Dlatego trzeba jeździć na LPGstach22 pisze:Chlor, kto chce niech szuka, tu piszą, że generalnie gaz mniej „truje” pod każdym względem, nie mam powodu nie wierzyć.
Jak jest inaczej to czekam na inne źródła.
https://pec-pruszcz.pl/informacje/warto ... amiennego/
Jak widać nie pod każdym (o ile węgiel jest dobrej jakości).
Czyli można by mieć za takie pieniądze kompletną porządną, i niezależną od warunków pogodowych elektrownię atomową.busik pisze: ↑18 lut 2021, o 10:42Szkopuł w tym, że takie morskie farmy wiatrowe wymagają gigantycznych inwestycji i ich eksploatacja także jest kosztowna. Waldemar Dąbrowski, prezes państwowego koncernu energetyczny PGE, który od lat planuje budowę co najmniej dwóch morskich farm wiatrowych o mocy łącznie 2,5 GW, szacuje koszt takiej inwestycji aż na 35 do 40 mld zł.
Po pierwsze nie masz racji jeśli chodzi o gramatykę, bo użyłem formy liczby mnogiej "piszą", która nie ma swojego odpowiednika jako-"jest napisują". Miało być znowu mądrze a wyszło jak zwygle, głupio.Chloru pisze: ↑18 lut 2021, o 12:25stach22, nie piszą tylko napisali albo jest napisane. To tak jakby powiedzieć, że 5 litrowy stary diesel kopci bardziej niż 3-cylindrowe 1.0 z LPG.
1 kg węgla kamiennego - 24,5-33,8 MJ -> 2 kg CO2
1 m3 gazu ziemnego - 34,4 MJ -> 2kg CO2
Jak widać nie pod każdym (o ile węgiel jest dobrej jakości).
Najpierw musisz nauczyć się korzystać z tych, które sam wskazujesz.
Dodałeś własną interpretację, że "pod każdym względem". Ja Ci udowodniłem na podstawie danych zawartych w artykule, że emisja CO2 jest podobna. Fakt manipulacji przez autora (który to sprzedaje kotły gazowe ) pokazałem Ci na początku. Zamiast porównywać spalenie 1 tony węgla vs 1 metr sześcienny gazu powinien porównać 1 kg węgla do 1 metra sześciennego gazu. Gaz dalej będzie bardziej ekologiczny ale emisja CO2 będzie podobna a pozostałe różnice już nie tak spektakularne bo 1000 razy mniejsze.
Przeprosiny przyjęte.Chloru pisze:stach22, przepraszam. Masz prawo używać wyrażeń potocznych i mniej starannej polszczyzny.
Pokaż jeszcze gdzie "pod każdym względem" otoczyłeś cudzysłowem.
Żeby wygenerować tę samą energię z gazu i z węgla kamiennego uzyskamy w efekcie podobne ilości CO2. Co obala Twoje "pod każdym względem". Tylko pan "redaktor" tego nie napisze bo nie będzie to wyglądało w folderze reklamowym na który się powołujesz. Nie dlatego, że te obliczenia nie mają znaczenia tylko dlatego, że jest to mało wygodny fakt.