piszę w ekologicznym bo...
Od wczoraj mamy w domu auto służbowe - po wymianie - na niby bardziej ekologiczne. To znaczy to samo co wcześniej, tylko z innym silnikiem. Takim ekologicznym, downsizowym itp tzw Tce
Silnik 0,9 ltr z turbiną.
Wbrew pozorom da się tym jeździć, odpycha się żwawo, wyciszenie kabiny na tyle dobre, że kręcenie powyżej 2 kprm dla działania turbiny nie powoduje konieczności jazdy w słuchawkach
Kultura pracy na biegu jałowym, to już inna bajka - czuć że auto się trzęsie, wyważenie silnika 3 cylindrowego robi swoje.
Ale do czego piję?
Jak pamiętam, w przypadku aut z turbiną, należy auto odpowiednio rozgrzać przed wyjazdem, a na pewno nie wolno gasić silnika zaraz po zatrzymaniu - schłodzić turbinę, żeby wydłużyć jej trwałość.
To teraz uwaga - po kiego chu... w aucie z turbiną system Start/Stop?
Przecie stając w korku, na światłach - silnik z turbiną będzie się co chwilę wyłączał i włączał - to ile ta turbina wytrzyma? kosztem ekologii zwiększamy koszty napraw auta?
Pomijam fakt, że przy takiej samej pojemności baku (to samo auto przypominam) zasięg w silniku na gnojówkę wynosił spokojnie ponad 700km, a w silniku mniejszym benzynowym z turbiną... ciężko 350 km zrobić
dobrze, że nie muszę za to paliwo płacić
nie rozumiem tej ekologii - wielki przekręt dla mnie
po co te silniki małe z turbiną? mniej od większych silników nie palą (tylko w laboratorium chyba)
i po co w nich system powodujący uszkodzenie turbiny...