stach22 pisze: ↑7 cze 2018, o 13:17
Musisz mieć piękne widoki dookoła, więc się nie dziwię
Ja w trasę chyba dopiero w niedzielę
Owszem, nie narzekam
Na tym odcinku, który robię na razie mam Sowią Górę, najwyższy punkt widokowy w okolicy, z którego widać kawał Doliny Liwca. Widok robi robotę. Poza tym głównie pola i średniej urody lasy (głównie nasadzane i nie poprzecinane, więc wyglądają jak takie jakieś badyle). I śmieci
Niestety widzę też, że drogi się w okolicy mocno posypały w ciągu ostatnich lat, więc telepie mocno. Mamy świetne dla rowerów drogi szutrowe w okolicy (równe i nieruchliwe), ale ja mam opony szosowe i na szutrach rower lata mi bokiem
więc trzymam się asfaltu. A na nim miejscami straszna bida i walka o równowagę
Na dalszych odcinkach, które robiłam kiedyś (i jeszcze wrócę!) widoki są już naprawdę. Piękne lasy, zwierzaki, zapach, równa kręta droga. Do tego wioski z pięknymi drewnianymi domeczkami
Jest po co się zatrzymywać
FUX pisze: ↑7 cze 2018, o 13:20
barbie, nie stresuj się tylko pedałuj.
Na razie 14.
Po południu drugie tyle + mimo, że wieje okrutnie.
No wiater dzisiaj w jedną stronę dał mi do pieca. Dobrze, że nikogo nie mijałam, bo wygłaszałam głośno i niecenzuralnie swoje opinie na jego temat. Na szczęście w drugą stronę był już w plecy, więc się zrehabilitował
Podchodzę na szczęście do tematu na luzie, żal mi tylko kondycji budowanej kilka lat temu przez kilka lat. Teraz wydawało mi się, że przy ilości prac domowych i ogrodowych, tresurze psa, ciągłym bieganiu po 3-poziomowej chałupie nadal mam kondycję mimo kilogramów. Pomyliłam się srogo
Ale nic nie szkodzi. Na razie jazda co 2 dzień, bo trzeba dać się regenerować mięśniom na początku. W tę sobotę przerwa, bo przecież nie będę po torze Łódź jeździć rowerem
Ale w poniedziałek dodajemy do dystansu piąteczkę.