So What! pisze:
Coś mi się wydaje, że jak się zsumuje te wszystkie pierdołki to robi się z tego spora kasa jednak.
Tak na szybko co pamiętam z dwóch lat eksploatacji bardzo przyzwoitego GTeka po autentycznym dziadku z Niemiec. Co ważne - auto nie upalane, jeżdżone w sumie delikatnie głównie przez kobietę, naprawy w miarę potrzeb nie wszystko na raz, więc kila razy robocizna tych samych rzeczy.
-komplet amorów (KYB excel-G)
-tuleje wahacza wzdłużnego, tuleje dyfra przód i tył, tuleje "samolotu" (wtajemniczeni wiedzą ile z tym roboty)
-wiskoza, uszczelnienie wycieków skrzyni
-uszczelnienie dyfra
-uszczelnienie dekli zaworowych
-uszczelnienie wałków rozrządu
-przegląd 200kkm (rozrząd, regulacja zaworów, wszystkie płyny)
-pompa wody
-o-ring pompy oleju (masakryczny wyciek oleju na kolektor grożący pożarem)
-hamulce (tarcze klocki itp. zmiana z GT98 na WRX P+T, bo zaciski GT98 były na złom, kompletnie zapieczone)
-naprawa rozszczelnionego układu wydechowego
-łączniki stabilizatorów
-uzupełnienie kilku brakujących spinek od zderzaków itp.
-wymiana radia które padło ze starości
-wymiana przewodów podciśnieniowych, diagnostyka i dobranie restryktora turbo do zużytego już siłownika wastegate żeby uzyskać fabryczną krzywą doładowania
-łożysko w kole
-pompa paliwa (zatarła się na sztywno - nie tuning)
-zwijarka airbag
-wymiana spalonych żarówek kokpitu i przełączników
-wymiana przetartej do plastiku gałki zmiany biegów
-wymiana osłon pedałów (tez przetarte na wylot)
-krzyżak zmiany biegów wraz z lewarkiem (luzy)
-sprężyna lewarka
-uppipe (pęknięcie harmonijki)
-przekładnia kierownicza (wycieki/luzy)
Pewnie było sporo więcej rzeczy, ale tyle przypomniałem sobie w 15 minut. To nie zawiera opon, większości wymian płynów, zwykłej eksploatacji typu wycieraczki itp i kilku drobnych modyfikacji typu turbo timer czy wyłącznik ABS. W aucie nie było usuwane kilka drobnych mało uciążliwych, a kosztownych w naprawie usterek typu lekko kłamiąca przepływka powodująca lekkie przelewanie się auta (przepływka do MY98 jest najdroższą przepływką do Subaru w ogóle). Nie robiono też prewidzianych przez producenta ultra-drogich czynności jak np. obligatoryjna wymiana poduszek powietrznych po iluś tam latach.
Ja sądzę że dla każdego jest jasne że dla mnie wiele rzeczy łatwiej zdiagnozować/usunąć czy zorganizować części, zwykłego usera takie np. zdiagnozowanie lekkiego szarpania gdy auto dochodziło do granicy boost cuta z powodu źle działającego leciwego sterowania turbo mogłoby kosztować znacznie więcej czasu i pieniędzy szczególnie jak nie jest z miejscowości w której jest specjalistyczna firma znająca się na Subaru/turbobenzynach i sam nie jest fachowcem.
Poświęciłem chwilkę na napisanie tego posta żeby pokazać że nie piszę źle o stanie i kosztach eksploatacji przeciętnego GTeka tylko po to żeby nie wiem było więcej GTeków dla mnie czy dlatego że jestem oderwanym od rzeczywistości kawiorem, po prostu wiem ile to kosztuje, wiem ile jest z tym zachodu i wiem że chciałbym takie auto na codzień do jeżdżenia ale w tej chwili mnie nie stać i taniej jest jeździć WRXem kilka lat młodszym czy Evo 8 z USA.
Oczywiście słyszę codzień o remontach silnika w GT99 za 500zł i tym podobnych zjawiskach, ale ja nie z tej bajki i adresuję to głównie do czytelników którzy też nie są z tej bajki.