Miało być Pho Bo, więc zgodnie z obietnicą podaję przepis na jedną z moich ulubionych zupek, lub
skośnooki eintopf (zależy wyłącznie od ilości):
W przeciwieństwie do Tom Kha, nie jest to danie które robi się w piętnaście minut, bo wymaga ugotowania tzw. "wywaru ciemnego" jako podstawy zupy. Wywar ciemny robi się z kości wołowych gotowanych na maleńkim ogniu przez 6-8h. W razie potrzeby można dolewać nieco przegotowanej wodyZalewa się kości zimną wodą 2-3cm powyżej kości i dorzuca na 1 litr wody:
- 1 marchewkę,
- 1 dużą cebulę poszatkowaną i zeszkloną na oleju arachidowym (może być inny)
- 1 gwiazdkę anyżu
- 2 ząbki czosnku poszatkowane
- 1 łyżkę stołową siekanego imbiru
- 5cm laskę cynamonu
- płaską łyżeczkę pieprzu ziarnistego
Gotuje się na baaardzo wolnym ogniu pod uchyloną pokrywką (bulion ma leciutko bulgotać - nigdy nie zagotować się!), zbierając łyżką pojawiające się na początku na powierzchni szumowiny. 6-8h i po sprawie...
A potem to już jest prościzna i trzy minuty roboty:
1. Pociąć wołowinę w cieniutkie (2-3mm maks) plasterki (100g/osobę na eintopf)
2. Posiekać po pęczku szczypiorku i kolendry na 2 osoby
3. Posiekać po 1-2 chili na osobę (te maleńkie chili)
4. Pokroić limonki na ćwiartki
5. Zagotować wodę z solą i wrzucić makaron ryżowy (taki w paskach jak tagliatellini) na około 5 - 10 minut (będzie napisane na opakowaniu).
6. Makaron odcedzić i nałożyć do miseczek (zupa) lub misek (eintopf)
7. Na makaronie ułożyć płatki surowego mięsa, posypać obficie szczypiorkiem i kolendrą oraz szczyptą chili (pół -1 strączek)
8. Odcedzić bulion i zalać miski
wrzącym bulionem. Wszystkie składniki muszą być zalane wrzącym bulionem, ale nie powinno być więcej niż 5mm płynu nad nimi.
9. Zamieszać i odczekać minutę
10. Podawać na stół razem z limonkami, posiekanym chili i sosem rybnym dla doprawienia indywidualnego.
Smacznego!
Wywar gotujemy przez pierwsze 4-6h wyłącznie na kościach. Resztę składników dodaje się na ostatnią godzinę.
[EDIT2] Muszę jednak najpierw pisać w Wordzie, a potem tu wklejać...
Imbiru łyżka stołowa, ale płaska!
W ogóle proporcje przypraw to sprawa indywidualna bardzo i trzeba je regulować "na smak". Ja, do swojej miski sypię od razu dwa strączki chili, a potem poprawiam sambalem na stole, a moja żona zaczyna i kończy na połówce strączka. Tak że polecam umiar na początku.