
Wczoraj, około godziny 11 odczytałem smsa o treści:
"Prosze o kontakt w sprawie przesylki w razie nieobecnosci w domu w godz 10-14".
Ponieważ była już godzina z przedziału, który kurier wspomniał, postanowiłem sprawdzić stan przesyłki poprzez stronę internetową UPS. Na formularzu podane było, iż przesyłka została doręczona o godzinie 9:22 (czyli również wcześniej, niż zapowiadał kurier).
Wobec faktu, iż od rana nie było mnie w domu, postanowiłem zadzwonić do domu aby upewnić się, czy ktoś rzeczywiście tą przesyłkę odebrał. Telefonu domowego nikt nie odbierał, więc zacząłem nabierać podejrzeń. Dopiero przez komórkę dowiedziałem się od osoby, która była jedyną osobą przebywającą wtedy od rana w domu, że odjeżdżając około godziny 9:30 zauważyła przypadkiem we wstecznym lusterku, że podjechał jakiś samochód i ktoś wrzucił coś przez płot do ogrodu. Nie położył, tylko rzucił tak, że paczka przeleciała dobrych kilka metrów, lądując niedaleko drzwi. Już sam ten fakt doprowadził mnie do szału nie wspominając, że w paczce była droga, delikatna elektronika do fury....



Zadzwoniłem więc do sąsiada z prośbą o sprawdzenie, czy takowa przesyłka faktycznie leży przed wejściem - potwierdził, że jest i że jest to ta przesyłka, którą między 10 a 14 rzekomo miał mi dostarczyć kurier.
UPS, z resztą nie tylko oni, mają obowiązek otrzymać potwierdzenie doręczenia przesyłki w formie osobistego podpisu adresata, lub osoby upoważnionej. Jeśli więc w systemie pojawiła się informacja, że przesyłka została dostarczona o 9:22, wobec czego wnioskuję, że ktoś musiał na terminalu potwierdzić doręczenie - przynajmniej zawsze, jeśli przychodziło coś do mnie kurierem UPS, to wymagano ode mnie takiego potwierdzenia. Skoro więc fizycznie nikt u mnie w domu jej nie odebrał i jeśli do pojawienia się w trackingu informacji o doręczeniu konieczny jest podpis osoby odbierającej, to podejrzewam, że podpisał się tam za mnie kurier, zapewne używając mojego nazwiska (czy to nie jest przypadkiem fałszerstwo?)
Oczywiście koleś wtopił, bo ja nigdy nie dawałem sobie w kaszę dmuchać i sprawa jest w kilku miejscach zgłoszona - miejmy nadzieję, że nie ujdzie to gościowi płazem
