Jak sie boi latać to taka podróż może być mniej stresująca.
I to jest fakt
A wiesz, ze niektore linie lotnicze organizuja takie sesje terapeutyczne dla osob bojacych sie latac? Na pewno British Airways robi cos takiego.
Moja znajoma tak cierpi z powodu nie tyle leku przed lataniem co klaustrofobii. Od 20 lat lata tylko w jedno miejsce na wakacje bo to jedyna trasa ktora jest w stanie pokonac samolotem
Chloru pisze:
Jak sie boi latać to taka podróż może być mniej stresująca.
I to jest fakt
A wiesz, ze niektore linie lotnicze organizuja takie sesje terapeutyczne dla osob bojacych sie latac? Na pewno British Airways robi cos takiego.
Moja znajoma tak cierpi z powodu nie tyle leku przed lataniem co klaustrofobii. Od 20 lat lata tylko w jedno miejsce na wakacje bo to jedyna trasa ktora jest w stanie pokonac samolotem
Moją jedyną terapia w trakcie lotu jest Jameson w małych buteleczkach
NAsze ulubione kawałki
: 17 maja 2021, o 23:35
autor: Chloru
To już wiemy gdzie leży problem. ;)
NAsze ulubione kawałki
: 18 maja 2021, o 00:16
autor: stach22
Chloru pisze:To już wiemy gdzie leży problem. ;)
Może. Gdybym częściej latał
NAsze ulubione kawałki
: 18 maja 2021, o 07:31
autor: Chloru
To by Ci się tak ręce w Giulii nie trzęsły.
NAsze ulubione kawałki
: 18 maja 2021, o 07:32
autor: stach22
Chloru pisze:To by Ci się tak ręce w Giulii nie trzęsły.
W pracy jakoś mi się nie trzęsą
NAsze ulubione kawałki
: 18 maja 2021, o 07:40
autor: Chloru
Cieszymy się, że jesteś odpowiedzialnym kierowcą ale powinieneś jeszcze raz przemyśleć swoją odpowiedź.
Lot trwa drobną część tego co przejazd, auto wynajmuje na miejscu. Brrr, aż mnie trzepie na myśl o koszmarze trasy znacząco >1000km....
Byłem dwa razy nad zatoką Biskajską autem. Podróż w każdą stronę na dwa noclegi, jeden w DE drugi we FR. Bez napinki tak od 09 do 17 potem spacer po miasteczku i kolacja w knajpie. I rowery swoje można zabrać, na haku.
NAsze ulubione kawałki
: 18 maja 2021, o 12:18
autor: FUX
Oooo.
Podaj kilka szczegółów.
To może być plan na przyszły rok.
W latach '80 znajomi moich rodziców pojechali na wakacje do Hiszpanii autem. Autem typu Maluch z przyczepka bagażową i bagażnikiem na dachu, we czwórkę (rodzina 2+2), ze sprzętem biwakowym pod namiot. I zabierając większości żywności z domu.
Więc wiem że się da i to nie tylko współczesnym samochodem, podziwiam ich wyczyn, naśladować nie zamierzam.
Pozostanę w przypadku tras >1000km przy samolotach
Co tu opisywać. Pakujesz auto i jedziesz.
Ode mnie, to pierwszy nocleg gdzieś w DE w rejonie Weimar Eisenach. Drugi u żabojadów w zależności od upodobań. Było Troyes, Nancy, Dijon, Bensacon.
Baza w okolicach Montaliwet, domek u gospodarza kilka km od plaży, kilkaset metrów od najbliższego sąsiada. Rano na rower, do wioski po bagietkę i napełnić butle winem (świetne wino pan sprzedawał na litry po 5 EUR).
Potem śniadanie i plaża.
A największymi koszmarami z wypożyczalni wcale nie były maluchy w rodzaju Fiata Pandy, tylko Xsara Picasso i Fiat 500XL...
Picasso nie znam a nawiązywałem właśnie do tego 500XL i ruszania pod górkę Z aut z wypożyczalni chyba najgorzej wspominam i10 czy Picanto w Grecji. Najlepiej Fiestę.
Mój ukochany utwór Chyba najbardziej znany w metrum 5/4. Kiedyś usłyszałem go w wersji Tootsa Thielemansa i uparłem się, że się go nauczę grać na pianinie a nie byłem pianistą. Dużo czasu mi to zajęło .
Zobaczcie jak się ludzie potrafią cieszyć graniem (bębniarz ). Tenth Avenue Tango.