ha...temat rzeka.no ale...
win jest wiele jak wiemy.sa wina biale,roziowe i czerwone.
sa wina lekkie do picia na codzien w ilosciach hurtowych i wina specjalistyczne.
do sera,miesa ryby etc.ewidentnym tym czyms dlaczego akurat wino nam smakuje jest nasz wewnetrzny smak i gust.
oczywiscie nie pijamy win typu cycula za 2,50pln a i staramy sie nie kupowac carlo rossi bo jest to wyrob winopodobny i gwarantuje wam ze carlo rosi winogrona widzialo w ksiazkach,w butelce ich nie ma.no i smak koszmarny nie mowiac o bolacej glowie.
niestety dotyczy to win w granicach 15-20 pln.
do picia generalnie polecam wina czilijskie czy afrykanskie tak zwane wina lekkie i wszystkim smakujace.polecam np frontere(cabernet sovignon)lub hipoholle.
z win amerykanskich oczywiscie drozsze wina kalifoirnijskie 25 -30 pln. dobre do wszystkiego i do jedzenia i do picia zwyklego Takie z lisciem.
z winami hiszpanskimi tez sprawa powazna z uwagi na ich wielosc.ja napewno polecam do jedzenia rijohe.wino ciezsze ale pyszne i glebokie w smaku.
wina francuskie...no to problem jak holera bo w polsce nie udalo mi sie kupic dobrego czerwonego wina.zawsze byly to szczochy straszliwe.nawet pokusilem sie niedawno i kupilem sobie butelke szato neuf de pape za 400pln namowiony przez sprzedawce.wino oddychalo i teperature zlapalo...niestety kwas okazal sie dziki.niestabilne sa te wina strasznie.
wlochy.lepiej niz z francuzami tyle ze trudno trafic na cos smacznego .niewykwintnego i w dobrej cenie.
wszystkie te kjanti w polsce to sikacze kwasne sa.dobre wino pijalem we wloszech w roznych regionach ale byly to wina od malenkich producentow.
Kondrata polecam bo ma super wyselekcjonowane wina ktore sam sprowadza i sprawdza.
ja sprowadzam wylacznie wina z wegier rowniez z malych prywatnych winnic ktore sam lubie i kupuje tak jakie lubie i tyle.wina od 19pln do500pln za tokaja rojala.
na codzien jednak jade do wsiowego sklepu obok domu i kupuje jakiegos kalifornijczyka
ze szczepu carmenere.taniocha do codziennego upadlania wzglednie posiadajaca jakis smak
co do lezakowania.oczywiscie ze jesli wino leza a na dodatek w beczkach to cud miud.niestety wina ktore leza w beczka sa drogie.ale pyszne i raczej do jedzenia pite.bo do picia normalnego lekko przyciezkawe.
wino kazde lezy minimum 2 lata i jest uwazane za mlode.
normalnie w dzisiejszych czasach wszystkie wina robione sa w stalowych kadziach.
co do korka.korek byl pakowany od setek lat bo...byl.ale znaczenia wiekszego nie ma.chyba ze negatywne.czesto korek puszcza i potem kupujesz zwietrzale wino albo skwasniale bo powietrze sie dostalo.
na wegrzech pilem fantastyczne wino.polaczenie win z roznych szczepow ktore lezakowalo w beczkach debowych 2 lata.miod.
wino generalnie jak bierzesz lyk to musisz czuc historie tego wina,cieszyc sie nim,wachac smakowac i jesli cie to cieszy znaczy ze wino jest dobre.
czasami jednak otwieramy zwyklego szczocha i pijemy byle w leb walnelo..ale wtedy to sie nazywa alkoholizm i profanacja wina.
slyszalem ze hinczycy przymiezaja sie do produkcji wina.lekko sie zdenerwowalem ale potem pomyslalem sobie ze wlasciwie to moze byc genialne wino ze wzgledu na polozenie i uslonecznienie.tyle czy oni wytrzynaja 100lat na wychodowanie winnic ?ale i tak juz umrzemy wiec co to nas obchodzi...