Strona 1 z 4

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 11 lis 2009, o 21:36
autor: Arno
Wituś to zbyt trudne do opisania w krotkich slowach, a jakbym opisal jeszcze bys mnie z zawodu wygryzl i tyle bym z tego mial.

W wielkiem skrócie. Robię mniej więcej to, co robi producent amerykański przy produkcji filmu, tylko że przy dubbingu.
To znaczy - zatwierdzam kasę. Pomagam wybrac i zatwierdzam obsadę. Wybieram razem z lokalnymi gwiazdy. Wpierdzielam się w tekst. Zmieniam wszystko. Wywalam aktorów. każę inaczej grać. Pilnuję, żeby chałturnicy grali jak aktorzy. Męczę, dręczę, teroryzuję wszystkich wokół. Pilnuję, żeby nie wyli jak śpiewają. Wybieram reżysera, dźwiękowca, tłumacza... I działam jak katalizator. Czasem "wystarczy być" - kosiński. W tej robocie chodzi o to, żeby były wlaściwe emocje i żeby osiągnąć ten sam cel, który sobie wyznaczyli producenci oryginału. No chyba, że oryginał jest do dupy, wtedy się poprawia, ale to w innych firmach oczywiście. Dotyczy to każdego elementu tej pracy - wyboru aktora (głosu, energii, charakteru), tłumaczenia tekstu ( ma być dowcipny, wzruszający, inteleigentn, poprawny, stylizowany....), często tekst się całkowicie zmienia, żeby osiągnąć ten sam cel na naszym gruncie,,, pracy reżysera - współpracy z nim i zaufania a raczej jego braku :), i jeszcze kilku rzeczy po drodze, czasem tak oczywistych, że można by o nich zapomnieć, ale zapewniam, że przy takiej produkcji oni zawsze o czymś, gdzieś zapomną, nie umowią gwiazdy, nie podpiszą dokumentu, nie wyślą, nie ściągną materiałów i tak dalej i tak dalej.... \To jest w sumie taka sama praca jak przy produkcji paneli dźwiękochłonnych. Trzeba mieć wszystko opanowane i doglądać, doglądać i kurde NIE UFAĆ bo spiedzielą jak nic. I bluszcz nie wyrośnie a widz do kina nie przyjdzie i dziecko się nie uśmiechnie a dorsoły nie wzruszy do łez. Polecam dorosłym - ostatnie chyba momenty - film ODLOT. Z dziewczynami. Zrozumieją, że jesteście wrażliwi, a sami się pośmiejecie. I poryczycie. No chyba że jesteście ostatnie buce z utwardzonych amortyazatorów zrobione i was nic nie bierze. Ale to już nie moja wina.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 11 lis 2009, o 21:42
autor: burat
ODLOT fajny był , doberman mistrzostwo i chyba bardziej dla starszych widzów niż dla dzieciaków

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 11 lis 2009, o 21:50
autor: FUX
Arno pisze: jesteście wrażliwi, a sami się pośmiejecie. I poryczycie.
To ostatnie na This is it... z M. Jacksonem.
Szkoda, że chłopa nie ma... :-/

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 11 lis 2009, o 22:18
autor: leinad
film ODLOT
Tylko pogratulować roboty, AS rządzi :-)

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 11 lis 2009, o 22:28
autor: Arno
Merci jak mowiå Bulgarzy.
AHA - chcalbym wszystkim cos poradzic odnosnie codzenia do kina w ogole.

CHODZCIE NA PROJEKCJE W 3D lub z cyfrowego projektora. oczywiscie ze jest gigantyczna roznica w obrazie, ale przede wszystkm jest przyzwoity dzwiek.
Polskie kina sa komletnie rozregulowane a w projekcji cufrowej nie maja kiniarze az takich mozliwosci znoszczenia dzwieku. WIELKA ROZNICA>
Najprosciej zobaczcie przed projekcja 3d lub cyfrowa, jak graja zwiastu i reklamy puszczane z tasmy a jak z cyfrowego projektora.
Jak jest przerwa w zwaistunac, reklamach zobaczcie do tylu do do kabiny opratora i zobaczycie, ze on przesuwa na szynach projektory!

No i oczywiscie polskie kina puszczaaja filmy ciszej niz norma przewiduje, stad tak czesto ie slychac na filmach dla dzieci.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 01:53
autor: Witek
Arno, dzięki :!:

Jeśli dobrze rozumuje, to często wchodzisz w kompetencje reżyserowi, to po co reżyser, za co głównie odpowiada?

Pisałeś o poprawianiu tekstów, czy to znaczy, że znasz języki wszystkich państw ze swojego obszaru?


Arno pisze: CHODZCIE NA PROJEKCJE W 3D lub z cyfrowego projektora.

Skąd wiadomo kiedy projekcja jest z cyfrowego projektora projektowana?

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 01:58
autor: WRC fan
Witek pisze: Skąd wiadomo kiedy projekcja jest z cyfrowego projektora projektowana?
W krakowskim Multikinie jest to zaznaczone w repertuarze.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 02:12
autor: Alan, Alan, Alan!
Arno, masz arcy-ciekawą robotę. Zazdraszczam, choć wyobrażam sobie ilości nerwów.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 10:22
autor: Arno
Remek, nerwy nie są aż tak straszne. Sama praca nie denerwuje, wkurza pewnie jak wszystkic, kiedy ci co lepiej wiedzą na órze, zaczynają wdrażać swoje pomysły racjonalizatorskie. Też się trzeba nauczyć nie wzruszać. Tia.....

Witek, języków znam kilka, większość mojego terenu to słowiańszczyzna, więc umówmy się szczerze, dla osobnika który po tm terenia zapierdziela 17 lat - pestka. Co więcej zawsze można zadać pytanie. Nie każde zdanie we filmie stwarza problem, ale tam gdzie może być ryfa wiadomo.
No i z jakiegoś pwodu aktorzy mają często problemy z granie złych zdań. Co mnie dziwi najbardziej, to to, że towarzysze Węgierscy często patrzą za siebie, czy jestem zadowolony z tekstu. To się przez skórę wchłania.
Jeden umie jeździć po Srebrnej Górze trzy razy szybciej ode mnie, drugi umie produkować reklamy, trzeci umi rozebrać komputer, złożyć go i z pozostałych częsci sworzyć serwer a na dodatek napisać program operacyjny w Linuxie, czwarty umie tak skonstruować umowę, żeby przez jeden przecinek konkurencyjna firma się zawaliła i możliwe było wrogie przejęcie metodą pokojową, jeszcze inny umie śpiewać, grać... każdy z nas coś umie i w czymś jest dobry. Ja akurat jestem dobry w tym... tak mi się wymendlowało. Ale na pzykład dobrego zdjęcia choćbym se Hasselblada kupił nie zrobię, za to moja córka Lomo zrobi arcydzieło... Tak to Panie jest...
Trzeba tylko sobie znaleźć taką pracę, ktra odpowiada zainteresowaniom, pasji i w czym jest się dobrym... TRUDNE - ale możłiwe i czasem wymaga THINK OUT OF THE BOX - zmiany całego życia. WYjazdu na wieś kozy chodować i rzeźbić w lipie, albo książki pisać.

Ja na przykład jestem sfrustrowan, bo bym chciał właśnie książki pisać. Albo scenariusze. No tak, chciałbym. A dlaczeo tego od dziecka nie robię?
Bo to jak widać jest jakieś marzenie, a nie rzeczywistość. Bo cz umiem opowiadać, albo czy mam co opowiadać? -

TO POWYŻEJ to TEMAT DO PRZEMYŚLENIA DLA MŁODYCH. Pamiętajcie kochana młodzieży, jeśłi rodzice was wpychają na jakieś tory - powiedzmy ojciec jest partnerem w korporacji prawniczej i wiadomo, że jako prawnik zrobisz błyskawiczną karierę, bo zaraz cię do konkurencji przyjmą... A TY CHCESZ NIEBOŻĄTKo tworzyć firmę z tatuażami, tjningowy warszatat albo chcesz się zająć robieniem filmów animowanych malowanych na kliszy - to się mocno zastanów. Kariera to nie wszystko. Jeszcze się liczy TALENT, CHĘĆ.
Ojciec pcha cię na geoofizykę geotermalniedezyjną - a ty chcesz malować na szkle... No to się zastanów.
Ojiec ma fabrykę koszul i garniturów i masz ją przejąć, żebyś też Ferrari jeździł, a ty chcesz koniecznie być historykiem średniowiecza na uniwerku w Mińsku Białoruskim... TO SIĘ ZASTANÓW. Pasja najważniejsza.

Stary a głupi.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 10:28
autor: Azrael
Arno pisze: No i oczywiscie polskie kina puszczaaja filmy ciszej niz norma przewiduje, stad tak czesto ie slychac na filmach dla dzieci.

Ja mam zwykle wrażenie że jest dużo za głośno.... może nie ogłuchłęm jeszcze do reszty.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 10:57
autor: Arno
Azrael a byłeś na filmach dla dzieci czy mówisz o kinie ogólnie?
Norma jest 6.5. Dzieciece puszczaja na 5.

Oczywiscie, ze w filmach sa sceny powiedzmy AKTYWNIEJSZE gdzie się dużo dzieje w dźwięku.
I masz rację, ogólnie wszystkie filmy są dziś ZA GŁOSNE. Od kilkunastu lat, od wprowadzenia cyfry do dźwięku rozpoczęłą się era dominacji dźwiękowców, a nie reżyserów przy tworzeniu ścieżki dzwiękowej. I młodzi reżyserzy chcą żeby było głośniej, dramatyczniej... Efekty, wybuchy, pościgi... są tak głośne jak wybuch bomby jądrowej.
Czyli ogolny poziom głośności się podniósł i jest za wysoki. Tak. Ale jednocześnie, filmy w dubbingu muszą być miksowane według pewnych norm, i jeśli potem w kinie te normy się dowolnie zmienia, to nie słyszysz dialogów.
jest jeszcze jedno zjawisko - multipleksy nie mają dobrej izolacji między salami. Często słyszycie wybuchy zza ściany. Dlatego nawet filmy akcji często ściszają. To teraz wiecie jak głośne one są naprawdę.
Zreztą społeczeństwa głuchną, bo dzieciak słuchają dziś wszystkiego tylko na słuchawkach. Za 15 lat będziemy mieć głuche narody.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 11:06
autor: Gump
Arno pisze: Pamiętajcie kochana młodzieży, jeśłi rodzice was wpychają na jakieś tory
Arno,racja moi rodzice nigdy nie próbowali mi czegoś narzucać owszem
rozmawiali ze mną ,doradzali ale zawsze szanowali moją decyzję jak chciałem pracować jako drwal
to pracowałem mój wybór ojciec wysłał mnie tylko na kurs żebym nie zabił kogoś i siebie przy okazji.
Jak zdecydowałem się na ściganie rodzice mnie dopingowali i pomagali jak mogli rozumieli, że to
kocham i do dzisiaj mi to zostało .Teraz mam chęć iść na studia stary 33 letni koń tylko nie śmiać
się proszę :mrgreen: .To moje życie moje wybory ale nie żałuję niczego i jestem dobrej myśli
co do przyszłości .

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 11:22
autor: WiS
Arno pisze: TEMAT DO PRZEMYŚLENIA DLA MŁODYCH. Pamiętajcie kochana młodzieży, (...)
Kariera to nie wszystko. Jeszcze się liczy TALENT, CHĘĆ.
(...)SIĘ ZASTANÓW. Pasja najważniejsza.
Święte słowa - potwierdzam z autopsji.
Nie ma nic gorszego, niż iść do roboty z nienawiścią w oczach, i robić rzeczy które nie dają frajdy - choćby nie wiem ile się na tym zarabiało.
Tych pieniędzy się na tamten świat nie zabierze...
Chociaż są tacy, którzy potrafią sobie wmówić (?), że jest inaczej i że dom, fura et komóra, tudzież zasobne konto, sikor za pół miliona na przegubie i wczasy egzotyczne, dają im szczęście i spełnienie.
Trochę zazdroszczę... trochę współczuję ;-)
Z drugiej strony - z reguły NAPRAWDĘ dobrym jest się tylko w takiej działalności, do której ma się - wspomnianą przez Arno - pasję. I tylko w takiej da się zrobić PRAWDZIWĄ karierę. W innych branżach, pomimo zaciśniętych zębów, osobistego nieszcescia, wrzodów żołądka oraz depresji topionej w alkoholu i prochach - jest się co najwyżej średniakiem.
Ile by się człowiek nie utyrał, nie przeskoczy tych z iskrą bożą.
Los jest mądry.
Arno pisze: Ojiec ma fabrykę koszul i garniturów i masz ją przejąć, żebyś też Ferrari jeździł, a ty chcesz koniecznie być historykiem średniowiecza na uniwerku
Najlepiej mają ci nieliczni, co to ojciec ich pcha na uniwerek na historię, a oni akurat mają pasję do fabrykanctwa bielizny i do Ferrari.
I bęc, postawią się starym i zrealizują marzenia :mrgreen:
I jeszcze ojcu za drobne z kieszeni kupią potem ten uniwerek... 8-)
Gump pisze: mam chęć iść na studia stary 33 letni koń tylko nie śmiać
się proszę
Ależ nie ma z czego - studia (wreszcie) stały się dostępne dla wszystkich (to ukochany sukces Dwudziestolecia III RP), miewam studentów 40. i 50-letnich, 33 lata to szczeniak... I całkiem sobie radzą. U żony na polibudzie w tym roku studiuje w jednej grupie syn razem z ojcem, i też dobrze.
Zachęcam - nawet biorąc pod uwagę, że generalny poziom studiów spadł mocno, to i tak lepiej je mieć, niż nie mieć.
Tylko kierunek wybierz rozsądnie i uczelnię.

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 11:25
autor: Arno
Mam wielu kolegow, ktorzy poszli n na cemie, bo w domu chemicy i po trzech latach np na akademie szuk pieknych, medycyna i ucieczka do filmu, z geografi na psychlogie...Ale ile osób ma w ogóle sile na to, żeby na 4tym roku rzucic wszystk w cholere i isc w aktory.
Jak ta prostytutka w Moskwie. 40 lat, zachrypiety głos ala Himislbach: Eshche czetyrie goda i idu w aktery.

Niestety, czasem to co nam się wydaje, nie zawsze jest prawda. Stad te tabuny niezdolnych aktorow. Wydaje sie takiej, ze jest sper zdolna, ze pragnie i rzume sztuke. chodzi na kursy, potem zdaje, przyjmuja. studiuje, ptem idziesz na przedstawienie dyplomowe i rece opadaja. ale oni wszyscy mysla, ze sa najzdoliejsi. bo to niestety zawod jest dla narcyzow. i sobie wyobrazcie, czy mozna byc bardziej sfrstrowanym niz niedoceniony aktor, malarz, rzezbiarz, pisarz? No wezmy takiego pisarza.
Siada facet do klawiatury i tlucze jakas ksiazke. rok mu to zajmje. dopieszcza, smieje sie z dowcpow, placze gdzie wzrusza... i co potem, idziemy do ksiegarni, kupujemy, a to gnit nad gnioty. ale nie w jego mniemaniu. Albo gra taki jakiegos bohatera narodowego i co? Widzimy jaka to nedza, ale on zachwycony. Jakby nie byl to by chyba nie gral....
patrzysz w galeriach na obrazy i co? Chcesz cos kupic? Nie koniecznie. Bo ohyzda. Ale artysta taka ma wizje, tak mu sie podoba.
A geniusze, ktorzy reklamy tworza? tez sa zachwyceni. A ty widzisz SŁONIA, RARKE i se mówisz, no kurwaszpałłasz, co to w ogóle ma być? rarka dobra jest na jeden wic w kabarecie ale nie na kampanie... A z tym słoniem... A te inne, ktore czasem w kinie widzimy wymysły naciągnięte... A Gutenberg się chowa?
Albo samochody. Dlaczego niektóre sa az tak brzydkie? Komus sie jednak spodobaly.
np:
http://ssangyong.pl/model.php?typ=newrodius

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 11:30
autor: michal
Arno pisze: Albo samochody. Dlaczego niektóre sa az tak brzydkie? Komus sie jednak spodobaly.
np:
http://ssangyong.pl/model.php?typ=newrodius
Pojechałeś ;>

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 11:32
autor: esilon

autor projektu tłumaczył, że ta "charakterystyczna " linia boczna oraz kształt tyłu samochodu inspirowane były mostkiem kapitańskim ekskluzywnej łodzi :-)

Re: COS SMIESZNEGO - albo i nie ...........

: 12 lis 2009, o 12:26
autor: inquiz
ktoś miał balonik z mercem i zbytnio napompował w towarzystwie projektanta?

Dyskusja o sensie życia ciekawa, może przenieść do nowego wątku by należało?

LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 12:32
autor: Arno
Tutaj uprasza się przenieść dyskusję o żīciu z watku COS SMIESZNEGO

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 14:51
autor: Arno
Problem z wyborem studiow bierze sie stad, ze kaze nam sie definiowac cale zycie, kiedy nie mamy pojecia, co nas interesuje.
Zwlaszcza faceci pozno dojrzewaja, ja to juz w ogole nigdy.
Do polowy czwartej klasy, gdzies do świat powiedzmy, wyibieralem sie na medycyne/biologie... dlaczego? Bo nauki humanistyczne byly mi wtedy obce klasowo. W drugiej klasie powtorzylem sobie klase przez polski i francuski. Historia, to nie bardzo.... Za to biologia byla dosc ciekawa, fizyka dno, chemia niezbyt trudna po milionie korkow....
No sobie szedlem na te medycyne. Dzis bym pewnie byl jakims proktologiem albo co. Bo krew nie dziala na mnie za dobrze, to moze raczej psychiatra - to zreszta by pasowalo mentalnie.
Ale w grudniu odechcialo mi sie kompletnie uczyc - i tak mialem jeden zeszyt 16 kartkowy na caly rok. Za to chodzilem w graniturze i krawacie do szkoly.
No i zdecydowalem, ze ide na anglistyke. Angielski mialem opanowany, wiec tylko troche lekcji z gramatyki. Za to musialem zrobic caly polski od poczatku swiata. No ale umowmy sie to nie jest az taka filozofia. Wystarczy wziac Chrzanowskiego i pare innych duzych podrecznikow i sobie w fotelu je czytac.
No i prosze, jakos sie udalo. Co wiecej, od razu na pierwszym roku zrobilem tlumaczenie jakiegos opwoaidania, wydrukowali mi to w Perspektywach. Zrobilem to na konkurs debiutow tlumaczeniowych, ale wygral wtedy jakis tlumacz- robotnik. No co robic. ( bo jak napisalem wyzej uwazalem ze jestem najlepszy, tak?) Potem tlmaczylem dla Literatury na Swiecie kilka kawałków, ale bez przesady. I sie okazało, że mam do tego predylekcję graniczącą`z drygiem.
Oto jak przypadek zdecydowal o tym, co robie. Na dodatek od liceum wiedzalem, ze chce pracowac w dubbingu. Pokazano mi studio...
No i sie jakos psim swedem udalo.

No a teraz niech koledzy piszą jak ich dreczono w domu, jak im wmawiano, ze tylko prawo, marketing i ekonomia socjalizmu....
Ale z kolei rdzice nigdy mi nie mowili co mam studiowac, na wszystko sie godzili. Trudno być rodzicem.

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 15:52
autor: damaz
WiS pisze:Nie ma nic gorszego, niż iść do roboty z nienawiścią w oczach, i robić rzeczy które nie dają frajdy - choćby nie wiem ile się na tym zarabiało.
myślę sobie, ze pierwszym i najważniejszym tegoż powodem jest bardzo prosty fakt: te najsilniejsze zainteresowania z lat wcześniejszych nigdy nie znikają. więc jak chciałeś być strażakiem a jesteś biurwą, to siedząc za biurkiem nadal chcesz być strażakiem. a nie możesz. więc się wq...sz. bo siedzenie za biurkiem jest bez sensu, przecież. tylko ganianie z sikawką i ratowanie jest coś warte.

ale ja techniczny jestem... :oops:
Arno pisze:No a teraz niech koledzy piszą
ja to za miętki jestem, żeby tak ogólnodostępnie się wywnętrzniać. :oops:
na takim balu przebierańców, to co innego. :razz: ale tak w otwartym necie?

napiszę tylko, że sam po sobie widzę, że starsi mają rację ( :razz: ). dawno temu grałem w koszykówkę, grałem na gitarze i - w ogólności - zastanawiałem się jak działają różne rzeczy. potem było różnie, ale teraz znowu zacząłem grać w koszykówkę, chyba niedługo wrócę do szkoły, a ostatnio zacząłem kombinować, czy by gitary jakieś prostej nie kupić.
jedyny problem (dość poważny) to taki, że hobby nie ubywa tylko przybywa. się zaraziłem subarozą, a to cholernie kosztowna choroba 8-)
to, że nigdy nie osiągnie się najwyższego poziomu w dziedzinie, którą się zlewa też szczerą prawdą jest. nawet, jeśli tą dziedziną jest "dyrektorowanie".

a w ogóle to chętnie dowiedziałbym się jak się przekwalifikowuje z filozofa na mechanika
bo to już niezła wolta jest. :evilgrin:

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 16:01
autor: minimus
damaz pisze: a w ogóle to chętnie dowiedziałbym się jak się przekwalifikowuje z filozofa na mechanika
1. musisz mieć kanał
2. kupujesz komplet narzędzi
3. zdobywasz wiedzę
a. od doświadczonego kolegi
b. z książek
Proste :whistle:

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 16:13
autor: Arno
minumus,
lub udaje sie do kolegi ginekologa, na przeszkolenie jak remont silnika robic przez wydech SuperSprint. zreszta mozna sie przekształcić w mechanika kwantowego, a to może być w niektórych przypadkach łatwiejsze.

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 16:41
autor: minimus
Arno pisze: lub udaje sie do kolegi ginekologa
tak czy inaczej kanał musi mieć co by dobrze się przyjrzeć i dostęp odpowiedni był

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 16:47
autor: Arno
No tak, to rawda. Inwestycja potrzebna.
najgorsze, ze dzs bez komputera nie pojedziesz. No chyba ze specjalizacja w antykach

Re: LIFE ACCORDING TO US

: 12 lis 2009, o 16:53
autor: minimus
Arno pisze: No chyba ze specjalizacja w antykach
Jako ginekolog wolałbym takiej wiedzy nie posiadać.
Jako mechanik samochodowy owszem.
Wiesz, dobrze jest mieć jakąś niszę w dzisiejszych czasach :evilgrin: