Strona 1 z 2

Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 22:15
autor: Grzesiek_67
Siedzę ja sobie w hotelu. Myslowitze (pardone, jeżeli kogo to zabolało). I znowu ja sobie myślę, co bym ja mógł Wam fajnego przekazać. Przybyłem w miejsce to aby coś naprawić ale co...to chyba "nuda" będzie. To nieważme, to nieważne, to nic. Może znowu to lotnictwo, może znowu, gdzieś ponad chmurami, kiedyś, piękne, zimnie, krystalicznie czyste niebo, może znowu....L O T N I C T W O.
Człek jest bydle, przepraszam, z definicji. Wiem, nie każdy ale jakoś-takoś na wyjątki, te piękne, nawet mało czasu. Tp może człek jest piękny jak mu się standard edition warunki zmieniają ? To je niezłe pytanie. A kiedy mu się te standard edition warunki zmieniają ? Ano, może wtedy, jak nie robi tych codzinnych czynności, uśmiechów, rytuałów, obrządków, dulszczyzn wszelakich.

Tak i ja sobie odpowiedziałem. To może warto pogadać o człeku ponad horyzontem, o człeku gdziś w przestrzeni zawieszonym. Mi to było dane i ja chciałny się tym podzielić.

To nie je łatwe zadanie. Plan jest taki : chciałbym poopisywać, czasami bardzo technicznie, te wrażenia, które mnie "napadały", jak od Ziemii oderwany byłem. Potraktuj wszyćko powyższe, jak pytanie : Chceta posłychać, ili niet?

O samolotach, o człowieku, który ujażmić je próbował, o wysileniach nie tylko lotniczych (ale samolot w tle będzie zawsze występował), o lotniskach, jak palmy bambusowe ale do góry nogami rosnące...

To je pytanie, mam przynudzać, czy mam milczeć (przynajmnie w kwestii tej) ?

Jedno co mogę obiecać to, to że do każdej edycji mocno się przygotuję ;-)

Pozdrawiam
Abakarow

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 22:21
autor: mały 5150
Grzesiu, jest już wątek Te co skaczą... ale jak chcesz mieć swój autorski wątek to pisz co się pytasz ;-) zawsze ktoś zajrzy poczyta, pozaczepia. Tylko wiesz, że czasami lubi to u nas odbigać w stronę inną niż temat wątku i nagle rozmawiamy o... chorobie intymnej sąsiadki :mrgreen:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 22:29
autor: Grzesiek_67
mały 5150 pisze:Grzesiu, jest już wątek Te co skaczą... ale jak chcesz mieć swój autorski wątek to pisz co się pytasz ;-) zawsze ktoś zajrzy poczyta, pozaczepia. Tylko wiesz, że czasami lubi to u nas odbigać w stronę inną niż temat wątku i nagle rozmawiamy o... chorobie intymnej sąsiadki :mrgreen:
Rafał, wiem. Ale tam jest mnóstwo wszystkiego i niczego. Tam serca nie ma (chyba, że rzecz o ...
chorobie intymnej sąsiadki
) :mrgreen:

A tu, przynajmniej z serca, miało by być o ludziskach zawieszonych w powietrzy ale, w mordę na płaszczyżnie nieprzyjemnej Ziemii, jednak żyjących. Inaczej kochany. Inaczej 8-)

No tak, ale fakt, to jaka nuda, autokreacja...ale może coś tam się luls-fajnego zdarzyło w tym powietrzu i na epronie dowolnej destynacji, przynajmniej w Ewropie.. Ja wiem, to ryzyko, że wszyscy pośpią się okrutnie ale może nie. To tylko moje ręce - pióro, to ono, może zorbić, że ktoś przeczyta to z wypiekami, jak Nocną pocztą A.de S. E. Będę próbował, tylko wiatru muszę trochę dostać, trochę chociaż.

Tak se kombinuję..

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 22:51
autor: Bilex
Uwaga - mówił będę... :mrgreen:

Otóż ja, jako jednostka chronicznie unikająca latania od 12.11.2001 (wtedy to leciałem ostatni raz samolotem typu Avro - co to jedyny z dopuszczonych do ruchu na Europą nie ma systemu naprowadzania w trudnych warunkach pogodowych... rzecz istotna - bo rzeczony samolot kilka tygodni później rozwalił się przy podejściu we mgle w lesie przed lotniskiem w Zurichu... :o ) - otóż, ja właśnie... paradoksalnie a może właśnie nie... w ramach leczenia fobii... :cofee: uwielbiam słuchać historii lotniczych... :-)
Jeżeli więc nie jesteś związany tajemnicą zawodową chętnie posłucham/poczytam historii powietrznych - co to jak widać, na ogół dobrze się kończyły :evilgrin:

Jak mówią nasi wschodni sąsiedzi - Dawaj!

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 22:59
autor: mały 5150
Grzesiu, a Ty to te pasażerskie w lickkach miałeś? Tak mnie się coś o uszy obiło :roll:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 23:04
autor: Markus_SK
Grzesiek, jesteś w Mysłowicach? Jeśli tak, to daj znac(moje rodzinne miasto), to Cię nawiedzę jutro, bo jadę na Kocierz Imprezą podziczec trochę. :cofee:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 23:24
autor: Grzesiek_67
Bilex,
Avro albo jaki wolisz Bae146 to bardzo dziwna maszyna. Raz, jeden, jedyny dane mi było popowozić tym delżansem.

Niby cztery silniki, tzw. mini jumbo, zapewniają odpowiednie zabezpieczenie siły ciągu. A jak wiadomo, prędkość/wysokość w lotnictwie to życie. To jest niesamowite, jak ludziska nie kumają tych dwóch składowych. Nawet w codziennym życiu. Wróćmy do Avro. Bardzo przyjemna w pilotażu maszyna. Ale mechanizm autopilota zwariowany kompletnie. Do tej pory śni mi się po nocach obsługa tzw. glare shield - to jest taki panel tuż poniżej dolnej krawędzie szyb czołowych, na których załączamy poszczegóny mody autopilota. Może Bryty się w tym łapały bez problemu, ja 5 minut (lecąc w tym czasie zupełnie w tzw. rękach i komunikując się z ATC) próbowałem znależć podstawowe mode LNAV i VNAV. LNAV - lateral navigation - sterowanie samolotu co do kursu w płaszczyżnie poziomej, VNVA - vertcial navigation - sterowanie maszyną w płaszczyżnie pionowej. czyli gubo upraszczając, wznoszenia, opadania, utrzymania wysokości przelotowej.
Kompletnie, brytolsko, pojebany panel zarządzania automatyka lotu. Taki panel, w koszernych Boeingach, nazywa się MCP -mode control panel. Z tego panela, po uprzednim zaprogramowaniu FMC (flight menagement cmputer), takiego małego interfejsu użytkownika, zarządzamy lotem. Tak, tak kochani, praktycznie nie latamy z tzw. ręki. Przepisy linii (praktycznie wszystkich) nakładają na nas obowiązek aktywacji AP (auto pilota) praktycznie od 300ft (100m) nad ziemią do 200ft tuż przed przyziemieniem. Stąd, wniosek jest jeden, jak chce Wam się rzygać, to nie miejcie pretensji do pilotów - oni tylko wypełniając obowiązki, które na nich ciążą.

Kiedy pilot ma prawo złamać SOP (Standard Operation Procedures - to są włąsnie te obowiązki i przepisy narzucone przez linie lotnicze w adekwatnych dokumentach) ? Ano tylko wtedy, kiedy statek powietrzny z różnych powodów może się "wykopertnąć". I tu uwaga - nie chodzi bynhajmniej o konsekwencje w postaci 200 zdechniętych ludzi. Chodzi o coś bardziej miarodajnego i materialnego - samolot i siara dla linii.


Rany, chciałoby się pisać bez końca. Ale nie lzja ;-)

Jak jesteście ciekawi jak się lata to bardzo proszę, ja opiszę, łącznie z procedurą odpalania silników już na stajance. Ba, powiem więcej, najtrudniej a zarazem najpiękniej (bo najtrudniej ;-) ) odpalić silniki (dwigatelii)w TU154 - naszej firmowej maszynie ;-)

Pozdrawiam
Grzegorz

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 22 sty 2010, o 23:58
autor: Godlik
Pisz, pisz, pisz :thumb:
Pilotowanie samolotu jest dla mnie taką totalną abstrakcją, że jestem pełen podziwu i szacunku dla ludzi, którzy to ogarniają.
I bardzo chętnie o tym poczytam

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 01:49
autor: kajot
mały 5150 pisze: i nagle rozmawiamy o... chorobie intymnej sąsiadki :mrgreen:
A to współczuję :giggle:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 01:51
autor: WRC fan
Grześ, dajesz - super się czyta 8-)
Grzesiek_67 pisze: najtrudniej a zarazem najpiękniej (bo najtrudniej ;-) ) odpalić silniki (dwigatelii)w TU154 - naszej firmowej maszynie ;-)
A pa ciemu ?

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 18:44
autor: LouCyphre
Dajesz Grisza dajesz. Wiesz żem okrutnie ciekaw takich opowiastek :-)

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 19:33
autor: miszozon
Grzesiek_67 pisze: Kompletnie, brytolsko, pojebany panel zarządzania automatyka lotu.

Trzeba zrobić przekładkę. :razz: (Taki żarcik sensu pozbawiony)


Tak na poważnie dla mnie lot = potężny stres. Mam jakieś takie, bezsensowne poczucie bezsilności, braku kontroli nad niczym.

Ale dla odmiany też uwielbiam lotnicze historie.

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 19:44
autor: WiS
miszozon pisze: poczucie bezsilności, braku kontroli nad niczym.
To jak na prawym u Jarmaja :mrgreen: Tylko drzewa dużo dalej :whistle:

Grzegorz - dawaj :evilgrin:

Tym Saint-Exuperym mnie już podbiłeś, jedna z ważnijeszych lektur mojego dzieciństwa. Nie licząc Meissnera... :cofee:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 21:49
autor: jarmaj
miszozon pisze:Tak na poważnie dla mnie lot = potężny stres.

Kurczę, wiem że sporo ludzie tak ma, ale za cholerę nie potrafię się wczuć w takie wrażenia. :?
Dla mnie lot samolotem pasażerskim jest równie stresujący jak wieczór w domu w fotelu przed telewizorem....

Co innego lot ze zwariowanym pilotem w jakiejś sportowej maszynie, albo co, tu już jest fajnie i to mi się podoba :-)

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 23 sty 2010, o 22:18
autor: piotruś
Grzesiek_67, pisz, pisz i nie przestawaj :thumb:
Latanie, to jedyna rzecz do której tęsknie. Mając 16 lat ukończyłem kurs szybowcowy, a potem przez klika lat latałem lotniami i motolotnią.
Potem ... się skończyło, ale nie da się tego zapomnieć. Ciągle mam wrażenie jakbym miał wariometr gdzieś wewnątrz zamontowany ;-)
A lot zwykłym rejsowym A320 (3 godzinki na wakacje) to dla mnie jednak najwspanialszy element tych wakacji :mrgreen:

No więc pisz, Grzesiek_67, pisz :!: Bom spragniony :mrgreen:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 24 sty 2010, o 05:37
autor: miszozon
jarmaj pisze: Dla mnie lot samolotem pasażerskim jest równie stresujący jak wieczór w domu w fotelu przed telewizorem....

To prawie jak u mnie, tylko w samolocie muszę być na bani :mrgreen:

Ale faktycznie, mam 192cm i ostatnio w A320 było całkiem przyjemnie. Fotele Recaro (aluminium + skóra), mnóstwo miejsca.

Wiem, że lęk przed lataniem jest całkowicie pozbawiony logiki, tym bardziej w przypadku osoby, która często zapieprza samochodem (statystyki itp).
Niestety ja tak mam i jedyny pozytywny tego akcent jest taki, że moja żona zawsze mam pompę ze mnie jak lecimy czy nawet mówimy o lataniu :-) , a wiadomo - śmiech to ...

Aczkolwiek mam wrażeni, że jak bym poznał lotnictwo "od kuchni" to by mi trochę przeszło.

Wiec pisz Grzesiek_67, nawet jakieś makabry. Będzie fajnie :thumb:

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 24 sty 2010, o 10:17
autor: Arno
Ja na ten przykład latam potwornie dużo ale w charakterze pasażera. Od dziecka - co poniektórcyh może wnerwiać ( dało się już przyuważyć, że dziecko samo latało samolotoem do Kopenhagi już 69 - jakaś świnia pewnie i skurwl) - i nigdym nie czuł strachu. Poza jednym przypadkiem.
Nie bałem się kiedy z Pragi do Moskwy lecielim starym ruskim Aeroflotem samolotem co miał szkło na dziobie ( w dzieciństwie głównie takimi latałem). Tylko że to było 39 lat później. I uwaga, najsamwpierw opis lotniskowy.
W Pradze jeszcze całkiem niedawno do samolotu z budynku szło się pieszo, a la Casablanca. Siedzimy z jednym Amerykańcem w budynku i czekamy aż one wszystkie wejdą, bo siąpi nieźle. Ale one nie wchodzą i czekają. No to podchodzim.
Wtedy purser się rodziera: PIERRWYJ KŁAS! Morze ludzi się rozstępuje i my we dwóch plus nowy ruski z małżonką ( dwa sympatyczne wieloryby) wchodzimy przed wszystkimi i zajmujemy w spokoju miejsca. Dopiero kiedy się rozkokośiliśmy wpuszczno motłoch ( zdaniem obsługi). Mtłoch w nasiąkniętych jesionkach, z tobołami - słowem motłoch wydający woń.
Patrzymy, a tu w samolocie wykladzona na podłodze w zasadzie leży prawie nie przyklejona, wszystko się rusza na śrubkach.
Wieloryby się nie zastanawiały i natychmiast zamówiły duże wódki. Pani przyniesła Pszeniczną, w butelce jak stara Moskovskaya, ale z zieloną naklejką. Nie czekaliśmy i dołączyliśmy.
Start, Zaczęłī się dzikie trzaski. Takie jakby nity się na skrzydłach czy gdzieś wypruwały. Wódka pozwoliła wszystkim dolecieć.

Ale strach był kiedy indziej. Praga znowu. ATR. Dziki wiatr. Lecimy.
Trochę miota, ale co tam. Rozpoczynamy zniżanie i co? nagle się okazuje, że kupiliśmy bilety na rollercoaster. Rzuca jak skurwl nie przymierzając. Rzuca to rzuca, se myślę, pilot wie co robi, nie takie były, tak?
PAS SIĘ ZBLIŻA. Dotykamy ziemi prawy kołem I JAK NIE DMUCHNIE - odrwało nas od ziemi i znowu kolejka górska, nawracamy i znowu zniżanko. Patrzę na stewardessę a ta zielona. No myślę se, jak ta się zesrała, to jest wesoło. Po darmowej przejażdżce kolejką drugi raz wylądowalim.
Mokry byłem. Stewardess tak samo. Zatkało mnie w gradle, prawdę mówiac. Ale nagle się okazuje, że jedna osoba ze strachu zawału dostała. karetka.... Strach to straszna rzecz.

Grzesiu, ty się przestań pytać, czy masz pisać, tylko pisz, bo się krygujesz jaka jakaś cock teaserka.

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 24 sty 2010, o 10:47
autor: minimus
Arno pisze: Aeroflotem samolotem co miał szkło na dziobie (
Tu134 :mrgreen:
Ponoć te ruskie samoloty pasarzerskie były tylko tymczasowo. Drugie zastosowanie (czy tam pierwsze) było militarne. Albo bombowce, albo transport. Ale może to bujda.

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 24 sty 2010, o 12:28
autor: esilon
moim zdaniem tytuł wątku jest do Maryni, powinno być np : Rejs G_67 albo Lot G_67 cos takiego 8-)

poza tym zero uwag, czekam na więcej ;-)

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 24 sty 2010, o 12:30
autor: Grzesiek_67
Witajcie,
właśnie wróciliśmy z legendarnych już powoli Mysłowic. Wczoraj się słowem nie odezwałem, gdyż byłem zarobiony okrutnie. Ważne, że się udało i klient nie chce już nas wszystkich zamordować, jak pierwotnie zamierzał uczynić. Uff, dalimy radę.

W temacie, skoro się zadeklarowałem i tyle dobrych, motywujących wypowiedzi się pojawiło, to oczywiście, że wątek be continued ;-)

Pozbieram trochę materiałów, coby czasami jakieś zdjęcie wkleić, skrin (uwaga będę się posiłkował, w przypadku braku innych źródeł skrinami z ze znanej Wam aplikacji to jest MS Flight Simulator).

Reasumując - kontynuacja nastąpi 8-)

Pozdrawiam i kładę się jeszcze trochę spać, bo naprawdę z nóg lecę (Lucuś, mam nieodebrane połączenie od Ciebie - zadzwonię później).

Grzegorz

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 13 lut 2010, o 17:33
autor: Bilex
Naobiecywał, naobiecywał i zniknął... :roll:

To ja w takim razie dla padażdienija razgawora wrzucę taką oto historię licząc na odzew:
http://czytelnia.onet.pl/0,1090994,1,do_czytania.html

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 14 lut 2010, o 13:24
autor: Grzesiek_67
Bilex pisze: Naobiecywał, naobiecywał i zniknął... :roll:

Bilexie drogi, wiem, wiem, wiem ...mea culpa ;-(
Poprawa w drodze, nie zniknę ;-)


Pozdrawiam
Grzegorz

PS. Przyznasz, że "atmosferka" dni ostatnich nie sprzyjała relaksacyjnemu powspominaniu o przestworzach, problemy były tu, na glebie :evil:

PS2. Tutaj znajdziecie dosyć ciekawą historię jednego z kapitanów Eurolotu po zmianie barw na dosyć egzotyczną linię (nie oznacza wcale, że mniejszą od rodzimej ;-) : http://www.awiator.com/forum/index.php?showtopic=4997
Ja czytałem z wypiekami na twarzy bo i osoba jest mi bardzo bliska i najzwyczajniej w świecie świetna historia.

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 14 lut 2010, o 14:50
autor: inquiz
Grzesiek_67 ciekawa lektura.

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 14 lut 2010, o 16:27
autor: Grzesiek_67
inquiz,
Maciek jest ekstraodrynaryjnym gościem ;-) Gdyby się Go dało ściągnąć na Forum byłoby fajnie. Wreszcie, jeden czynny, prawdziwy pilot a nie taka wydmuszka jak ja :thumb:

Pozdrawiam
Grzegorz

Re: Może by było to jakieś-siakieś niezwykłe...

: 14 lut 2010, o 20:54
autor: Bilex
No bardzo mi się podobało! :-d

Czy wiadomo co się z nim dzieje dalej?
Pojechał jeszcze czy został w Polsce?