narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
No a teraz na poważnie.
Zjeżdżaliśmy dziś z górki, około trzeciej. Patrzę ci ja w górę a tam 5 helikopterów zmierza w kierunku dużego żlebu, Glaischkogel. No se myślę, pewnie jednakowoż lawina zeszła.
No i istotnie, zacząłem szukać i znalazłem na niemieckiej stronie: młody Niemiec podciął se lawinę, zleciał z nią 200 metrów i niestety zginął.
W wielu przypadkach jazda off pistowa to proszenie się o śmierć, z lawiną nie ma wygranych, czy masz nadajnik, czy nie, czy koledzy mają sondy, łopaty --- jak cię przysypie i sponiewiera kilkadziesiąt ton śniegu, który w ostatniej fazie zamienia się w beton, to trzeba mieć niewiarygodne szczęście, żeby z tego wyjść.
A młodzi szukają frajdy i widzą, że ich lawina na pewno nie spotka, bo oni wiedzą, znają się, czują góry...
Mój stary w Tatrach chyba dwa razy zjechał z lawiną, a on akurat jak wielu jego kolegów znał się na śniegu - i mimo to poleciał. I nauczył mnie, żebym nie jeździł poza trasami. Zgodnie z hasłem: groza gór. Z górą się nie wygra.
Sugeruję dzieciom pakować to do łbów od małego, a nie ciągnąć je w głęboki śnieg poza trasą. Fajne to, ale niestety bezmyślne.
Brak adrenaliny na codzień - pokój w Europie od 70 lat, powoduje, że ludzie szukają extremalnych zabaw. Gdzieś trzeba spuścić ciśnienie. Jedni się wspinają, inni zasuwają na motorach, duża grupa jeździ off pistowo. Wszystko sporty wysokiego ryzyka, jedne mniej drugie więcej.
No i ja się pytam, warto rodzinie kuku robić? Zabitemu już wszystko obojętne, ale tym co zostali niekoniecznie.
Zjeżdżaliśmy dziś z górki, około trzeciej. Patrzę ci ja w górę a tam 5 helikopterów zmierza w kierunku dużego żlebu, Glaischkogel. No se myślę, pewnie jednakowoż lawina zeszła.
No i istotnie, zacząłem szukać i znalazłem na niemieckiej stronie: młody Niemiec podciął se lawinę, zleciał z nią 200 metrów i niestety zginął.
W wielu przypadkach jazda off pistowa to proszenie się o śmierć, z lawiną nie ma wygranych, czy masz nadajnik, czy nie, czy koledzy mają sondy, łopaty --- jak cię przysypie i sponiewiera kilkadziesiąt ton śniegu, który w ostatniej fazie zamienia się w beton, to trzeba mieć niewiarygodne szczęście, żeby z tego wyjść.
A młodzi szukają frajdy i widzą, że ich lawina na pewno nie spotka, bo oni wiedzą, znają się, czują góry...
Mój stary w Tatrach chyba dwa razy zjechał z lawiną, a on akurat jak wielu jego kolegów znał się na śniegu - i mimo to poleciał. I nauczył mnie, żebym nie jeździł poza trasami. Zgodnie z hasłem: groza gór. Z górą się nie wygra.
Sugeruję dzieciom pakować to do łbów od małego, a nie ciągnąć je w głęboki śnieg poza trasą. Fajne to, ale niestety bezmyślne.
Brak adrenaliny na codzień - pokój w Europie od 70 lat, powoduje, że ludzie szukają extremalnych zabaw. Gdzieś trzeba spuścić ciśnienie. Jedni się wspinają, inni zasuwają na motorach, duża grupa jeździ off pistowo. Wszystko sporty wysokiego ryzyka, jedne mniej drugie więcej.
No i ja się pytam, warto rodzinie kuku robić? Zabitemu już wszystko obojętne, ale tym co zostali niekoniecznie.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
A tutaj kilka treningów dla narciarzy klasycznych, początkujących. Oraz kilka siłowych treningów, chyba do każdego sportu, dla osobników mocniejszych.
Zobaczcie co Ruskie robią i co robi zjazdowiec Didier Couche.
technika -pedal dobrze wyjasnia idiotm
inny
a to zjazdowiec
wielki postep w zjezdzie i w nartach w ogole jak dowlalili mase treningow silowych i koordynacyjnych.
Zobaczcie co Ruskie robią i co robi zjazdowiec Didier Couche.
technika -pedal dobrze wyjasnia idiotm
inny
a to zjazdowiec
wielki postep w zjezdzie i w nartach w ogole jak dowlalili mase treningow silowych i koordynacyjnych.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Arno, co ruskie robią to nawet boję się patrzeć, ale popatrzyłem co robi ten Didier Cuche i wziąłem to sobie do serca.Arno pisze:A tutaj kilka treningów dla narciarzy klasycznych, początkujących. Oraz kilka siłowych treningów, chyba do każdego sportu, dla osobników mocniejszych.
Zobaczcie co Ruskie robią i co robi zjazdowiec Didier Couche.
(...)
wielki postep w zjezdzie i w nartach w ogole jak dowlalili mase treningow silowych i koordynacyjnych.
Kiedy pierwszy raz w tym roku założyłem narty w Ustroniu (Czantoria), to nie miałem nawet siły żeby zjechać czerwoną trasą bez zatrzymania na dół. Zatrzymywałem się chyba z pięć razy. A po dwóch wymęczonych zjazdach poszedłem do baru na herbatę bo już byłem skonany.
Okazało się, że nogi bez żadnego wcześniejszego treningu mam bardzo słabiutkie.
Kilka dni później znowu miałem okazję, żeby trochę pozjeżdżać i już było lepiej.
Ale wniosek z tego taki, ze warto wcześniej potrenować, żeby nie tracić kilku dni cennego czasu na urlopie narciarskim na reperowanie kondycji.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Dotyczy to każdej aktywności, również normalnego życia, nie chcesz zdziadzieć,hemoroidów od auta się nabawić - ćwicz, biegaj, coś rób. W aucie, uwaga każdy może sobie ćwiczyć mięsień Kegla, który jak niektórzy twierdzą u facetów nie występuje, ale to ćwiczenie również służy do walki z hemorojdami.
Polecam i w pracy i w aucie. Prezes ci truje o wzroście sprzedaży a ty se dupę ściskasz i liczysz do 100, potem do 200, a za miesiąc do 1000, potem dwóch.. i odbyt ze stali, kegel zadowoli każde panie.
Polecam i w pracy i w aucie. Prezes ci truje o wzroście sprzedaży a ty se dupę ściskasz i liczysz do 100, potem do 200, a za miesiąc do 1000, potem dwóch.. i odbyt ze stali, kegel zadowoli każde panie.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Faktycznie, to bardzo przydatna umiejętność obronna w korporacyjnym środowisku...Arno pisze:Polecam i w pracy i w aucie. Prezes ci truje o wzroście sprzedaży a ty se dupę ściskasz i liczysz do 100, potem do 200, a za miesiąc do 1000, potem dwóch.. i odbyt ze stali
gdy prezes zapowiada:
- I'll shake the shit out of you!
- Gump
- 5 gwiazdek
- Lokalizacja: z Ustrzyk Górnych
- Auto: Spec + Legacy i wszystko cacy
- Polubił: 29 razy
- Polubione posty: 81 razy
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Arno, świetnie napisane i na temat.Arno pisze: Dotyczy to każdej aktywności, również normalnego życia, nie chcesz zdziadzieć,hemoroidów od auta się nabawić - ćwicz, biegaj, coś rób. W aucie, uwaga każdy może sobie ćwiczyć mięsień Kegla, który jak niektórzy twierdzą u facetów nie występuje, ale to ćwiczenie również służy do walki z hemorojdami.
Polecam i w pracy i w aucie. Prezes ci truje o wzroście sprzedaży a ty se dupę ściskasz i liczysz do 100, potem do 200, a za miesiąc do 1000, potem dwóch.. i odbyt ze stali, kegel zadowoli każde panie.
Ja jeszcze nie mogę ruszać się tyle ile bym chciał bo nadal czuję kolanko ale pomału jest coraz lepiej.
Dzisiaj sobie pobiegłem z Brzegów na Wetlińską i zbiegłem z powrotem do Brzegów, bardzo trzeba uważać bo ścieżka jest wąska
i ślisko, na podbiegu super, gorzej na zbiegu.
Legio Patria Nostra
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Gump, byłem na nartach, wróciliśmy se w niedzielę tydzień temu. Żadych wypadków, naciągnięć, A tu w poniedziałek przyczep mięśnia łydki na górze, ledwo cały tydzień żem chodził. Ale zaraz za bieganie się wezmę. Niestety nastęĻne narty mi wypadły, ze względu na operację małżonki.
Nie bardzo sobie wyobrażam życie bez biegania.
Siłowni nie lubię. Nawet ławeczkę mam w piwnicy, ale mnie to nie kusi.
Nie bardzo sobie wyobrażam życie bez biegania.
Siłowni nie lubię. Nawet ławeczkę mam w piwnicy, ale mnie to nie kusi.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- Godlik
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Warszawa
- Auto: GT'99 jest i zawsze będzie; OBK był, Legacy było, była Skoda, jest BMW :)
- Polubił: 18 razy
- Polubione posty: 83 razy
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Jakiś czas temu prosiłem o rady, więc czas podsumować.
Właśnie (dosłownie godzinę temu) wróciliśmy z Włoch, z Canazei (Val di Fassa). To był nasz zagraniczny debiut, więc oczywiście byliśmy zachwyceni. Przygotowanie tras i liczba wyciągów naprawdę robi wrażenie. Niestety pogoda nie była idealna, piękne bezchmurne niebo i słońce mieliśmy tak naprawdę tylko w piątek. Ale i tak było warto, wyjeździłem się.
Dojazd - męczący. Wyjechaliśmy w piątek o 22. Już w Warszawie zaczął sypać śnieg. Mimo to, do Berlina było w miarę OK. Potem przez całe Niemcy masakryczna śnieżyca. Lewy pas autostrady biały, na środkowym i prawym tylko dwa czarne pasy. Na początku miałem cykora, potem się trochę przełamałem i ciąłem te 100-120. Najgorsza oczywiście zmiana pasa po śniegu* Po drodze kilka wypadków, bo nie wszyscy ogarnęli i poprzycierali barierki.
Łącznie, WAW-Canazei w 18 godzin (nieco ponad 1400 km)
Powrót - wyjazd w sobotę o 9 rano. Włochy korki. Austria - korki. Niemcy - korki tak do Ingolstadt. Dopiero później można było trochę przycisnąć. Za to niesamowite wrażenie zrobiła na mnie autostrada od granicy z Niemcami do WAW. Jadąc przepisowo (czyli jakieś licznikowe 150, wg gps 140) wykręciłem niesamowity czas, bo było po prostu pusto. Piękna droga do samej Warszawy. Naprawdę nie musimy się wstydzić.
Niestety wcześniej wspomniane korki zrobiły swoje i łącznie zamknęliśmy się w 16 godzinach.
* Wydawało mi się, że jadę Legasiem na granicy przyczepności, a mimo to wyprzedzały mnie grube fury typu BMW/Audi/Mercedes (z tego co widziałem, niekoniecznie 4x4). Zastanawiałem się, czy to kwestia odwagi (głupoty?), czy po prostu te wszystkie elektroniczne 'pomocniki' tak działają, że można ciąć odważnie po śniegu, a elektronika koryguje kierowcę? Jak z tym jest? Nigdy nie jeździłem autami z ESP, więc nie wiem nawet jak to działa.
Właśnie (dosłownie godzinę temu) wróciliśmy z Włoch, z Canazei (Val di Fassa). To był nasz zagraniczny debiut, więc oczywiście byliśmy zachwyceni. Przygotowanie tras i liczba wyciągów naprawdę robi wrażenie. Niestety pogoda nie była idealna, piękne bezchmurne niebo i słońce mieliśmy tak naprawdę tylko w piątek. Ale i tak było warto, wyjeździłem się.
Dojazd - męczący. Wyjechaliśmy w piątek o 22. Już w Warszawie zaczął sypać śnieg. Mimo to, do Berlina było w miarę OK. Potem przez całe Niemcy masakryczna śnieżyca. Lewy pas autostrady biały, na środkowym i prawym tylko dwa czarne pasy. Na początku miałem cykora, potem się trochę przełamałem i ciąłem te 100-120. Najgorsza oczywiście zmiana pasa po śniegu* Po drodze kilka wypadków, bo nie wszyscy ogarnęli i poprzycierali barierki.
Łącznie, WAW-Canazei w 18 godzin (nieco ponad 1400 km)
Powrót - wyjazd w sobotę o 9 rano. Włochy korki. Austria - korki. Niemcy - korki tak do Ingolstadt. Dopiero później można było trochę przycisnąć. Za to niesamowite wrażenie zrobiła na mnie autostrada od granicy z Niemcami do WAW. Jadąc przepisowo (czyli jakieś licznikowe 150, wg gps 140) wykręciłem niesamowity czas, bo było po prostu pusto. Piękna droga do samej Warszawy. Naprawdę nie musimy się wstydzić.
Niestety wcześniej wspomniane korki zrobiły swoje i łącznie zamknęliśmy się w 16 godzinach.
* Wydawało mi się, że jadę Legasiem na granicy przyczepności, a mimo to wyprzedzały mnie grube fury typu BMW/Audi/Mercedes (z tego co widziałem, niekoniecznie 4x4). Zastanawiałem się, czy to kwestia odwagi (głupoty?), czy po prostu te wszystkie elektroniczne 'pomocniki' tak działają, że można ciąć odważnie po śniegu, a elektronika koryguje kierowcę? Jak z tym jest? Nigdy nie jeździłem autami z ESP, więc nie wiem nawet jak to działa.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Elektroniczne "pomocniki" na pewno, a jeszcze bardziej opony, poza tym zawieszenie (konstrukcja, stan techniczny, geometria), konstrukcja i stan techniczny układu hamulcowego, itd...Godlik pisze:Wydawało mi się, że jadę Legasiem na granicy przyczepności, a mimo to wyprzedzały mnie grube fury typu BMW/Audi/Mercedes (z tego co widziałem, niekoniecznie 4x4). Zastanawiałem się, czy to kwestia odwagi (głupoty?), czy po prostu te wszystkie elektroniczne 'pomocniki' tak działają, że można ciąć odważnie po śniegu, a elektronika koryguje kierowcę? Jak z tym jest? Nigdy nie jeździłem autami z ESP, więc nie wiem nawet jak to działa.
Napęd awd, bez szper na przedniej i tylnej osi (czy to mechanicznych czy elektronicznych) niewiele zmienia jeśli chodzi o trakcję podczas takiej jazdy na zaśnieżonej autostradzie. To znaczy, o ile to faktycznie poprawia sytuację gdy chcemy szybko rozpędzić auto ze startu zatrzymanego, to potem podczas jazdy z określoną prędkością, to już nie ma większego znaczenia.
Nowoczesny system kontroli trakcji czy też stabilizacji toru jazdy, który bardzo szybko może korygować tor jazdy przyhamowujac każde koło z inną siłą, jest dalece bardziej pomocny niż to czy napęd jest przenoszony fwd, rwd czy awd.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Łukaszenka, takie właśnie miałem wrażenia po przesiadce z STI do Mercedesa.
Godlik, z miejscowości narciarskich przy powrocie wyjeżdża się 4 rano, wtedy omija się wszystkie korki do Monachium. Opłaca się wstać wcześniej, spakować wieczorkiem. Wtedy 1400 robisz w 12 godzin, lub mniej.
Ja w podobnych warunkach z dobrymi oponami ale RWD jadę o wiele szybciej i nie czuję zagrożenia. A Foresterem na śniegu, niby lepiej, a jednak gorzej.
Godlik, z miejscowości narciarskich przy powrocie wyjeżdża się 4 rano, wtedy omija się wszystkie korki do Monachium. Opłaca się wstać wcześniej, spakować wieczorkiem. Wtedy 1400 robisz w 12 godzin, lub mniej.
Ja w podobnych warunkach z dobrymi oponami ale RWD jadę o wiele szybciej i nie czuję zagrożenia. A Foresterem na śniegu, niby lepiej, a jednak gorzej.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- Godlik
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Warszawa
- Auto: GT'99 jest i zawsze będzie; OBK był, Legacy było, była Skoda, jest BMW :)
- Polubił: 18 razy
- Polubione posty: 83 razy
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
No niestety mimo mojej sympatii do tego auta, muszę przyznać że Legaś średnio się nadaje na autostrady... Głośny (już przy 150-160 km/h hałas jest nieznośny), sporo pali, no i kiepsko się prowadzi
W moim przypadku brakuje też mi tempomatu. A w ogóle to chyba się starzeję, bo raz że nie rajcuje mnie już zapieprzanie po niemieckich autostradach, a dwa że marzy mi się duże niemieckie kombi 'w dizlu'...
W moim przypadku brakuje też mi tempomatu. A w ogóle to chyba się starzeję, bo raz że nie rajcuje mnie już zapieprzanie po niemieckich autostradach, a dwa że marzy mi się duże niemieckie kombi 'w dizlu'...
Taaa... I spróbuj jeszcze przekonać do tego dwie kobity, które na wszystko mają czas... Chociaż podejrzewam, że po tak długiej przejażdżce teraz już bym je łatwiej przekonałArno pisze: Godlik, z miejscowości narciarskich przy powrocie wyjeżdża się 4 rano, wtedy omija się wszystkie korki do Monachium. Opłaca się wstać wcześniej, spakować wieczorkiem. Wtedy 1400 robisz w 12 godzin, lub mniej.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Godlik, moja żona, córka i parę innych z nami jeżdżących dawało się przekonać. ALE - znam osobniczki, którym wyjście z domu zajmuje mniej więcej 3 do 4 godzin. Mężowie powinni być beatyfikowani.
Lepiej wstać i spać w aucie, niż tkwić bez sensu 5 godzin na autostradzie. Ale jak wolą, to co robić.
Ja ma przed sobą olbrzymie dystanse w lecie foresterem - jadziem ze żoną na Bałkany, w tereny dzikie, więc mercedes nie bardzo. Pojadziem wolniej, turystycznie i jakoś wytrzymamy.
Lepiej wstać i spać w aucie, niż tkwić bez sensu 5 godzin na autostradzie. Ale jak wolą, to co robić.
Ja ma przed sobą olbrzymie dystanse w lecie foresterem - jadziem ze żoną na Bałkany, w tereny dzikie, więc mercedes nie bardzo. Pojadziem wolniej, turystycznie i jakoś wytrzymamy.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- Arti
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Nordkappværing
- Auto: GT Rally Car & STI GH
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Co by nie było, że temat jedynie teoretyczny wrzucam dzisiaj odrobinę praktyki. Nie to, że się chce chwalić ale tak, podobnie jak w zeszłym roku, zakończył się dla mnie sezon startów w amatorskim cyklu zawodów w narciarstwie biegowym. Wrzucałem już gdzieindziej ale wrzucam także i tu, bo wiem, że kilka osób kibicowało i nie wypada tematu zaniedbać. Sportowe (praktyczne) pozdrówka!
W tym roku letko nie było, dwóch zawodników z podium to byli kadrowicze biatloniści.
W tym roku letko nie było, dwóch zawodników z podium to byli kadrowicze biatloniści.
Ostatnio zmieniony 11 mar 2013, o 21:25 przez Arti, łącznie zmieniany 3 razy.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
tam gratulowałem ,ale i tu też trzeba więc gratulacje
Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają"
- Gump
- 5 gwiazdek
- Lokalizacja: z Ustrzyk Górnych
- Auto: Spec + Legacy i wszystko cacy
- Polubił: 29 razy
- Polubione posty: 81 razy
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Uśmiech na twarzy mówi wszystko
Gratulacje, teraz czas na sezon letni rowerowo biegowy.
Arti, zastanów się nad biegiem na Kasprowy jesienią to się spotkamy, albo nad Velo Carpathica również jesienią tyle ,że na szosie u mnie
Gratulacje, teraz czas na sezon letni rowerowo biegowy.
Arti, zastanów się nad biegiem na Kasprowy jesienią to się spotkamy, albo nad Velo Carpathica również jesienią tyle ,że na szosie u mnie
Legio Patria Nostra
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "
"Jeżeli myślisz, że jesteś mężczyzną, boś spłodził syna, posadził drzewo i wybudował dom, to jesteś w błędzie. Spróbuj przebiec
Rzeźnika "
- Arti
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Nordkappværing
- Auto: GT Rally Car & STI GH
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Dzięki!
Zerknij lepiej ojciec do sąsiedniego tematu o sportach (strona wcześniej niż bieżąca).Gump pisze: Arti, zastanów się nad biegiem na Kasprowy jesienią to się spotkamy, albo nad Velo Carpathica również jesienią tyle ,że na szosie u mnie
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Arti, wielkie gratulacje cieszę sie z tobą
https://www.youtube.com/watch?v=6eI2AqyTYW4
Śnieżna zabawa
Śnieżna zabawa
- Arti
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Nordkappværing
- Auto: GT Rally Car & STI GH
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Dziękuję Piterek, z myślą głównie o Tobie odezwałem się dzisiaj w tym temacie.
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Nstępnym razem jak będziesz jechał ostrzyć narty dzień wcześniej , to przyjedż do Nas , prześpisz sie i spokojnie sobie z rańca wyspany pojedziesz po zwycięstwo
https://www.youtube.com/watch?v=6eI2AqyTYW4
Śnieżna zabawa
Śnieżna zabawa
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
taaaaaa chuchnie ,dmuchnie po takiej nocy i go do zawodów nie dopuszczą z takim stężeniem
Mikołaj Rej cyt. " A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Rajdówki mają"
Re: narty i zawody, niekoniecznie miłosne
Godlik kupisz sejmowego diesla by raz lub dwa razy do roku przeleciec sie po szkopskich autostradach , a remont będzie tego będziewia kosztował sporo , remont silnika w subaraku wbrew pozorom nie jest taki drogiGodlik pisze:, a dwa że marzy mi się duże niemieckie kombi 'w dizlu'...
)
https://www.youtube.com/watch?v=6eI2AqyTYW4
Śnieżna zabawa
Śnieżna zabawa