Ha! Nie każda sztuka jest prowokacją, nie każda prowokacja jest sztuką.
A gdybyśmy popatrzyli na sztukę nie przez pryzmat swój, a przez pryzmat ludzi niegdysiejszych? Nam się wydaje, że kiedyś ta dawna sztuka była ą ę, a teraz są gówna, wulgaryzmy, sodoma i gomora, no i prymityw. Czyżby? Michał Anioł, słynny ówczesny zakompleksiony i zazdrosny o innego uznanego dziś wyśmienitego malarza, pedał, namalował gołe fujarki w Kaplicy Sykstyńskiej, no i trzeba była domalowywać zakryjfiutki. Rubens raczył był pokazać cellulitowe apetyczne i erotyczne gołe dupcie na obrazach zarezerwowanych dla tematów arcyklasycznych i wzniosłych. Caravaggio... ten to dopiero był narcyz.
Olympia Maneta zrobiła niezły szum, bo była pierwszym obrazem o tematyce nie-klasycznej i nie-religijnej, czyli zburzyła mit świętej nagości. Artysta śmiał pokazać na vernissage zwykłą nagą kobietę. No fuj! A tak, przepraszam, zapomniałam o
Maja naga Goyi. A co symbolizuje ostryga na martwych naturach i holenderskich scenkach rodzajowych w okolicach XVII-XVIII wieku? Waginę. Normalnie skandal!
No dobra, bliżej nas. Pisuar Duchampa 100 lat temu. Kupa w sztuce (
Merda d'artista) lata 60. ubiegłego wieku - czyli pół wieku temu.
A teraz uwaga: Kozyra ze swoim stosem wypchanych zwierząt +
Łaźnie... jakiś koniec lat 90... Cóż, ja bym powiedziała tak: ani mi to grzeje ani ziębi. Prowokacja się jej chyba nie udała. Tu lejt.
Profesor Krzyżanowski, pewien historyk literatury napisał kiedyś, że literatura i sztuka zachowują się jak sinusoidy. Raz są epoki klasyczne, raz są epoki bardziej awangardowe:
http://poli1986.webpark.pl/sinusoida.html Pomiędzy nimi mamy manieryzmy (inaczej mówiąc przegięcia pały) - czyli na przykład: po średniowieczu mamy renesans (klasyk), a między nimi późny gotyk (manierystyczny gotyk) z przesadnie krwawiącymi Chrystusami na krzyżu. A na przykład po baroku mamy klasycyzm (drętwota)... a manieryzmem baroku jest zatem rozedrgane taneczne rokoko (Watteau).
Więc jeśli na początku XX wieku mieliśmy awangardę (pisuar Duchampa), a w okolicach lat 60. mieliśmy manieryzm (ekskrementy)... to Kozyra jest spóźniona o pół wieku. Przestarzała.
Czy teraz nastała epoka klasycyzmu? Igor Mitoraj? Czy nowoczesnością jest klasyka, a prowokacja się zdewaluowała?
A czym jest ów szopenowski komiks? Jakby tu powiedzieć...
Kreska fajna. Lekki, nowoczesny styl, choć trochę mi przypomina
Włatcę móch skrzyżowanego z
Sin city (wersja fimowa, którą uwielbiam) - m.in. grafika postaci... Forma: nie wiem, nie czytałam, poza kilkoma zrzutami w necie. Nie chce mi się przeglądać całości. Wulgaryzmy są - mnie to nie razi, bo nie po raz pierwszy i ostatni, ale czy to jest prowokacja? Już dawno nie. Czy to jest sztuka? Nie wiem.
A czy ów wytwór może promować w sposób nowoczesny Chopina? A côté de la plaque. Co ma piernik do wiatraka. Czy należy się silić na prowokację, by promować klasyka, którym był Chopin? Nie ekscytuje mnie specjalnie ani Chopin, ani jego muzyka, ale czy ten konkretny komiks do niego pasuje? Nie musimy być nudni, grzeczni i przesadnie święci. A czy nie możemy być po prostu NOWOCZEŚNI,a nie przestarzali! Bo gówno wyszło już dawno z mody. 50 lat temu. Komiksy dla młodzieży? Super sprawa. Kajko i Kokosz? No cóż... było minęło i za grzeczne. Wulgaryzmy? Żadna prowokacja. Dla mnie nuda.
Czy Chopin nie zasłużył sobie na dobrą nowoczesną, a nie gównianą promocję?
P.S. To
damaź mnie podpuścił!
edit: w wiekach za dużo pałeczek. Duchamp to 20., a nie 19. wiek.