FUX pisze:Arno pisze:
I tak w kółko - nie da sie uciec od tego Ze Doda ( jako przykład jedynie) po chamsku wali w telewizorze ludziom werbalnie w twarz, a telewizor głupi to puszcza.
Ponieważ oglądalność najważniejsza....
Jeżeli intelektu, czy talentu nie styka, to pozostaje prostactwo i brak kultury; to tak w kwestii wypowiedzi do Salety o ciągnięciu wiadomo czego....
Bo nieważne czy źle, czy dobrze - ważne, by głośno i po nazwisku.
A owa magiczna oglądalność nie jest celem samym w sobie - po prostu za pół minuty w czasie tzw. "prime time" reklamodawca zapłaci pół bańki zielonego. Czyli, po pierwsze kasa.
Krzysztof Majchrzak pisze:Mechanizm działania jest taki: siadamy przy stole i ustalamy, że chcemy zarobić górę kasy. Więc co robimy? Szukamy miernot, które dla sławy zrobią wszystko. Miernoty ruszają w te pędy robić serialową sieczkę. Po kilku zaledwie odcinkach artysta, który miałby duże trudności z dostaniem się do kółka dramatycznego w powiatowym domu kultury, zdobywa popularność. Tak jak popularne jest logo znanych programów czy deseń na opakowaniu gumy do żucia. Te miernoty wchodzą w tzw. obieg i już tworzy się dla nich ślizgane i tańczone konkursy, rozkręca się rywalizację, żeby jak najwięcej miłośników seriali to oglądało. I – że powtórzę – bynajmniej nie chodzi tu o widza, o którego interesach tak się trąbi, ani nawet o występujących w tym bajorze sprzedawczyków, tylko o reklamodawców, którzy za 30 sekund w prime timie dadzą kilka milionów dolarów. I to jest czysty zarobek dla korporacji. Cała reszta to trybiki w machinie, alfonsy i chłystki, które nawet nie orientują się, w czym biorą udział. Tyle na ten temat.
(
http://film.onet.pl/0,0,1477313,3,596,artykul.html - Grzegorz już wcześniej ten link wrzucił
tutaj.)
Kilka luźnych myśli, uwag i obserwacji "w biegu":
O chamstwie ogólnym, wszechobecnym w naszym życiu, Ziemkiewicz "Polactwo" napisał - a w nim obserwacje, swoje przemyślenia "w temacie" i analizę przyczyn zamieścił - polecam.
Fenomenie Dody E. (i nie tylko) Wencel poświęcił felieton we WPROŚcie (30.III., "Dar od Boga",
link - płatne).
W tym samym numerze Ryba zamieszcza felieton pt. "Cham" (
link - płatne), w którym zajmuje się analizą zjawiska jako takiego, jego historii i teraźniejszości.
Maciej Rybiński pisze:Dla mnie najpiękniejsz opis samej esencji chamstwa to scena z "Turonia" Stefana Żeromskiego, w której Jakub Szela czapkuje do ziemi austriackiemu generałowi. Takie jest właśnie chamstwo: butne wobec słabszych, pokorne wobec silniejszych. A to dlatego, że cham jest zazwyczaj chytry. Nie uprawia chamstwa bez namysłu, bez rozważenia bilansu zysków i strat. (...)
Wyniesienie chamstwa do rangi cnoty, wyróżnika dla pozbawionych przez okrutny los szans na awans kulturalny i cywilizacyjny, rzewna akceptacja nie tylko nieuświadomionego, ale i świadomego braku ogłady, pobłażanie dla brutalności prowadzi do tego, że przestajemy dostrzegać wiele patologii otaczającego nas świata jako przejaw chamstwa.
Chamstwo to "w esencji" postawa "tera, k..., ja!" Do siebie, i łokcie pracują. Po trupach do przodu.
Człowiek jest takim zwierzęciem z nadbudową kulturową, która mu w tej zwierzęcości cokolwiek przeszkadza. Wszelkie (większość) "wytyczne etyczne" cywilizacji "wyższych" sprowadzały się do prostej zasady "nie czyń drugiemu* co tobie niemiłe" i "poszanowania ogólnego porządku prawnego" (reguł współżycia).
Na straży "porządku" stoją (stać powinni) "starzy" (bo, powie kto złośliwy, ci się już nachapali i tera pilnować będą co by był spokój), bo "młodzi" mają "parcie i ciśnienie" ("burzę i napór", jak kto woli). Młodym też wydaje się, że sami wiedzą "wszystko i najlepiej" (a poza tym "im się należy" - "Jebać starych", jak to swgo czasu ujęła awangarda pewnej polskiej sceny teatralnej...).
Mocne łokcie są korzystne w kontekście "I want it all, I want in NOW". Czyli, "JA" i "JUŻ, natychmiast" - ale na dłuższą metę jest to "socjalnie destruktywne" - czyli, na dłuższą metę się to nikomu nie opłaca. Ale ta dłuższa meta jest dla niektórych poza horyzontem zdarzeń.
Nie tylko u ludzi to występuje - tak samo jest u n.p. słoni. Młode byczki zaczynają dokazywać, stare szybko ustawiają je do pionu (sprowadzają do parteru, jak kto woli). Jak "starych" w stadzie brakuje (np. na skutek chorób, działania kłusowników czy przesiedlania stad "niekompletnych hierarchicznie") to zaczyna się chuligaństwo i demolka na potęgę.
Róźnica, o której Arno pisał, bierze się IMO stąd, że taki młotek amerykański jak idzie między ludzi (do roboty) to tam go szybko "ustawią". On zresztą był ustawiany od maleńkości, a czas studiów to taki trochę "jeszcze urlop" od dorosłego życia - no to się trzeba nachapać, póki można. "U nas" jakby trochę "starych brakuje" - bo albo ich nie ma (wojny, migracje", albo nie mają autorytetu (bo jest ich zbyt mało i/albo nie mają "siły przebicia" - w ogólnym schamieniu to głos wołających na puszczy, nieżyciowych zgredów, którzy nie są na czasie). Młody cham trafia między starych chamów, i kółko się zamyka.
Arno pisze: dlaczego jadąc samochodem przez Polskę i pytając o drogę, ma sia tak różne wrażenia w różnych regionach? Dlaczego na Dolnym Sląsku ludzie sa mili a na Mazowszu jakoś niekoniecznie. Zauważalna dla mnie różnica. Czyżby jeszcze pokutowały historie postzaborowe? Niemożliwe.
Dlaczego niemożliwe? Wzorce kulturowe (czy też ich brak) to rzecz przekazywana z pokolenia na pokolenie - i paskudnie trwała.
Co do "regionów": w zeszłym roku ustawiałem ekspozycję w nowootwieranym sklepie w Gdyni , i praktycznie pierwszy raz w życiu miałem okazję się z tambylcami socjalizować. Co mnie uderzyło, to fakt, że bardzo wiele z osób, z którymi przyszło mi coś załatwiać (właściciel sklepu, jego pracownicy, właściciele pensjonatów, pracownicy hoteli, ludzie na ulicy) odzywali się w sposób jakby "prewencyjnie zaczepny" - pytasz się człowieku grzecznie o cokolwiek, a w odpowiedzi słyszysz tekst wypowiadany takim tonem jakbyś temu komuś w kieszeń nasrał.
??
Bez ładu to wszystko i chaotycznie, ale nie mam czasu na szlifowanie tekstu i porządkowanie myśli przewodniej.
Podsumowując, w skrócie: IMO zwierzę w człowieku (i egoizm) zawsze się wypycha do przodu. Całe nasze cywilizacyjne przyuczenie do życia w społeczeństwie sprowadza się do nauczenia tego zwierzęcia kilku prostych odruchów: "waruj", "siad", "nie wolno". I podtrzymywane jest to codziennym treningiem i "ciśnieniem norm kulturowych" (wytwarzanym i pielęgnowanym przez tzw. elity). Jak to ciśnienie spada to wtedy słoma z papci wyłazi. Prostaczki patrzą i podziwiają - każden by chciał jak ten Lepper brylować w sejmie, albo jak Doda na ekranie błyszczeć. A że "klyent nasz pan, nawet jeśli cham"...
Telaviv, jak to mówią.
M.
__________
* "Drugi", to oczywiście "swój drugi" - jak to pięknie ujął w "Czarnej Żmiji" jeden z bohaterów:
Our good Lord said: "Love thy neighbour as thyself - unless he's a Turkish - in which case, kill the bastard!"