Post
27 sie 2018, o 10:31
Moze by tak wprowadzic w Polsce system podobny do tego na wyspach. Z tego co wiem byly juz nawet takie przymiarki. Najpierw zdaje sie teorie i uprawnia ona do jazdy wlasnym autem, lub np. rodzica tylko i wylacznie z doswiadczonym kierowca u boku. Ubezpieczenie takiego kierowcy jest strasznie drogie, ale jest tutaj kilka zalet. Jezdzi sie swoim samochodem i nabiera pewnosci w prowadzeniu majac na swiezo zdany egzamin z teorii. Taki kierowca nie moze np. wjezdzac na autostrade i musi miec przyklejona Elke na aucie z tylu i z przodu.
Wiem z autopsji, ze system ten jest naduzywany i czesto tacy kierowcy jezdza sami, ale to juz ich ryzyko. Dodatkowo egzamin praktyczny mozna zdawac w swoim aucie albo aucie swojego instuktora, poniewaz od niedawna wprowadzono obowiazek wykupienia przynajmniej 12 lekcji w szkole jazdy (tak jest przynajmniej w Irlandii). Moim zdaniem jest to wiecej zalet niz wad. Przede wszystkim na egzaminie praktycznym odchodzi stres zwiazany z nieznajomoscia auta, ktorym jedziemy. Dodatkowo egzaminowany ma juz prawo jazdy (provisional license) i odpowiada tutaj za siebie i egzaminujacego, poniewaz ma wykupione ubezpieczenie. Auto jesli wlasne, nie posiada dodatkowych pedalow (no chyba ze jest to auto instruktora). Egzaminujacy w takiej sytuacji nie bedzie stresowac egzaminowanego, bo nie jest w stanie np. zahamowac jesli ten zrobi cos glupiego. Naturalnym jest, ze taki egzamin zaczyna sie od jakis uliczek osiedlowych i w miare jak egzaminujacy widzi w jaki sposob dana osoba sobie radzi, moze przejsc do trudniejszych manewrow. Obowiazkowo sprawdza sie umiejetnosc parkowania na tzw. koperte.
Co ciekawe po zdaniu egzaminu praktycznego zamienia sie literke L na N i przez 2 lata jezdzi z taka na aucie. Nie musze tutaj dodawac, ze oplata za ubezpieczenie ulega obnizeniu, co rowniez motywuje do tego, zeby jak najszybciej zdac egzamin praktyczny.