Strona 1 z 9

MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:08
autor: kuzi4
To miała być niedzielna wycieczka Ojca z Synem… Była piękna, sierpniowa pogoda, długi weekend – idealne warunki, żeby zobaczyć Ojcowski Park Narodowy i Skałę. Postanowiliśmy, że zrobimy to razem tak jak lubimy najbardziej – na motocyklu. Odpowiednio ubrani ruszamy koło godziny 12.00, jedziemy do Olkusza. Skręciliśmy z trasy krajowej 94 na drogę wojewódzką 773 – spokojna, kręta, wręcz idealna do delektowania się turystyczną, wolną jazdą motocyklem droga. Dodam, że jestem turystą motocyklowym – uwielbiam „połykać” kilometry podziwiając otoczenie i okolicę, przez którą jadę. Wjechaliśmy do miejscowości Sułoszowa – decyzja mogła być jedna: jedziemy wolniej. Niedziela, żniwa, piękna pogoda. Ryzyko ogromne – dziecko na drodze za zakrętem, kombajn wyjeżdżający z bocznej drogi, pola, bramy czy wczorajszy weselnik… Utrzymujemy prędkość w granicach 50 km/h – bezpiecznie, zatrzymanie możliwe praktycznie natychmiast. Mijamy wracających z Ojcowa wielu motocyklistów – obowiązkowo lewa w górę (motocyklowe pozdrowienie) Jest super. Nagle na lewym łagodnym łuku…
Przytomność odzyskałem gdy nadlatywał śmigłowiec. Pierwsza myśl, pierwsze słowa, wręcz krzyk: „GDZIE JEST MŁODY, GDZIE JEST MÓJ SYN!?” Ratownik, który udzielał mi pomocy powiedział: „Leż spokojnie – nic mu nie jest. Jak Ty leżałeś nieprzytomny – on kierował akcją ratunkową. Dzielnego masz chłopaka”… Słyszę głos Syna – ma dopiero 14 lat - mówi, że nic mu nie jest, że ma „tylko” złamaną prawą rękę powyżej nadgarstka. Mówi, że jest dobrze i dzwoni do mamy. Powie jej co się stało. Właśnie, co się stało? Co ze mną? Lewa noga – działa, prawa noga – działa… uff – kręgosłup cały. Głowa ok – ratownik może zdjąć mi kask. Prawa ręka – działa, lewa – niestety nie działa. Pierwsza myśl – połamana. Poskładają, zrośnie się i będzie dobrze. Telefon do szefa z krótką informacją – „Tomek, miałem wypadek. Zabierają mnie śmigłem do szpitala. Będę dzwonił.” Zaczęło boleć, bardzo boleć… Lewy bark i kręgosłup między łopatkami. W szpitalu po pierwszych prześwietleniach i tomografii okazało się, że kręgosłup złamany w trzech miejscach, złamane trzy żebra, bardzo poważne uszkodzenie barku i splotu barkowego, stłuczenie klatki piersiowej i krew w płucach… Po za kręgosłupem i żebrami wszystkie kości i rdzeń kręgowy całe, ale i tak nie jest dobrze… W głowie wciąż tylko jedno pytanie: co się stało? Nikt jeszcze mi na to pytanie nie odpowiedział. Krzysiek (mój Syn) pojechał do szpitala w Olkuszu. Dzwoni żona, powiedziałem jej gdzie jestem, co wiem, wypytałem o Młodego. Powiedziała mi, że jedzie do mnie i powie mi co się stało. Wszystkiego dowiedziała się od Krzyśka, który dokładnie pamięta całe zdarzenie.
Nadjechał z tyłu, z ogromną prędkością… Nawet nie hamował – trafił w lewą stronę tylnego koła naszego motocykla. Prędkość miał tak dużą, że w konfrontacji jadących w tym samym kierunku dwustukilkukilogramowej Hondy Transalp i ponad tonowego VW Golfa II ten drugi przewraca się na bok… Dlaczego? Dlaczego nie hamował – byliśmy widoczni, dobrze ubrani, pogoda była piękna, warunki drogowe idealne. Odpowiedź na to pytanie okazała się bardzo prosta:
Kierowca miał:
- około 25 lat
- 3,86 promila alkoholu we krwi!!!
Kierowca nie miał:
- uprawnień do kierowania pojazdem – prawa jazdy
- ubezpieczenia OC
- do tego jeszcze przed wypadkiem był poszukiwany przez Policję


Pierwsza doba w szpitalu to istny koszmar. Ból nie do zniesienia – i to nie tylko ten fizyczny. W głowie milion myśli… Czy zrobiłem wszystko, żeby tego uniknąć? Może ja jestem czemuś winien, mogłem zabić swoje dziecko, zabić siebie… Co poszło nie tak? Jednym słowem dramat, łzy i strach co będzie dalej, co z pracą – przecież tyle jest do zrobienia… Druga doba to więcej szczegółów o stanie zdrowia – kręgosłup ok., niestety lewa ręka będzie wymagała bardzo długiej rehabilitacji. W wyniku wypadku uszkodzony został splot barkowy, a co za tym idzie nerwy odpowiadające za motorykę kończyny. W tej chwili ręka jest zupełnie bezwładna ale jestem dobrej myśli – będzie dobrze. Trzeba wziąć się w garść i wracać do rzeczywistości... Dziękuję Wszystkim za wsparcie, ciepłe słowo i pomoc. Bez Was poddał bym się...

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:13
autor: rrosiak
kuzi4, aż żal czytać ;-(
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:14
autor: Konto usunięte
Zdrowia :!:

ciary mnie przeszły

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:14
autor: Chloru
kuzi4, nie wierzę. :o Trzymaj się!

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:17
autor: Alan, Alan, Alan!
kuzi4, trzymaj się!

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:17
autor: citan
kuzi4, trzymaj się.

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:18
autor: zofija
kuzi4, przyjm wyrazy współczucia i życzenia jak najszybszego powrotu do zdrowia i pełnej sprawności.
kuzi4 pisze:W głowie milion myśli… Czy zrobiłem wszystko, żeby tego uniknąć? Może ja jestem czemuś winien, mogłem zabić swoje dziecko, zabić siebie… Co poszło nie tak?
Nie pozwól sobie się obwiniać za to co się stało.
Winny jest ten pijany gnój z Golfa i mam nadzieję, że pójdzie za to siedzieć na długo :!:

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:19
autor: esilon
kuzi4, współczuję i życze powrotu do zdrowia, trzymaj się

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:20
autor: Alan, Alan, Alan!
kuzi4, a czy przydałaby się jakaś pomoc?

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:21
autor: Konto usunięte
a i uściskaj małolata- szacunek dla niego !
bez kitu mozna powiedzieć że MA JAJA, inni w jego wieku dostali by histerii lub przestali działać
ps:
moje dziecko nie wiem jak by się zachowało?
ale chciał bym aby było to zachowanie podobne

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:21
autor: vibowit
Kuzi, trzymam kciuki by rehabilitacja szła szybko i bez komplikacji.

Szok.

Tapatalknięto...

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:22
autor: kuzi4
W środę wyszedłem ze szpitala. Teraz ciężka praca nad komunuikacją głowa-ręka. Nie dam gnojowi satysfakcji i na ogłoszenie wyroku w przyszłym roku pojadę na motocyklu :evilgrin: Trzeba być twardym nie mientkim :thumb:

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:30
autor: kuzi4
Alan, Alan, Alan! pisze:kuzi4, a czy przydałaby się jakaś pomoc?
Póki co ogarniam wszystko, ale uwierzcie, że jak będę potrzebował jakiejkolwiek pomocy to wiem, że tutaj ją znajdę. Być może będę potrzebował informacji z zakresu prawa pracy - jeżeli ktoś kuma temat bardziej niż z neta ;-) to proszę o PW. Pozdrawiam, Marcin.
P.S. Najważniejsze, że GTk nie stoi "na kołkach" - jedną ręką też daję radę - powoli, ale daję :evilgrin:

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:37
autor: Konto usunięte
kuzi4 pisze:W środę wyszedłem ze szpitala. Teraz ciężka praca nad komunuikacją głowa-ręka. Nie dam gnojowi satysfakcji i na ogłoszenie wyroku w przyszłym roku pojadę na motocyklu :evilgrin: Trzeba być twardym nie mientkim :thumb:
Kuzi ja bym przemyślał to czy musisz MU cokolwiek udowadniać

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:40
autor: Chloru
kuzi4 pisze:W środę wyszedłem ze szpitala. Teraz ciężka praca nad komunuikacją głowa-ręka. Nie dam gnojowi satysfakcji i na ogłoszenie wyroku w przyszłym roku pojadę na motocyklu :evilgrin: Trzeba być twardym nie mientkim :thumb:

Szacun :thumb:

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:47
autor: Azrael
kuzi4, jakby cokolwiek bylo trzeba to pamiętaj że ekipa forumowa potrafi naprawdę zewrzeć szyki w takich sytuacjach. Wyrazy.

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:50
autor: kuzi4
Konto usunięte pisze:
kuzi4 pisze:W środę wyszedłem ze szpitala. Teraz ciężka praca nad komunikacją głowa-ręka. Nie dam gnojowi satysfakcji i na ogłoszenie wyroku w przyszłym roku pojadę na motocyklu :evilgrin: Trzeba być twardym nie mientkim :thumb:
Kuzi ja bym przemyślał to czy musisz MU cokolwiek udowadniać
Jemu muszę udowodnić tylko jedno, tylko to, że jego miejsce jest w pierdlu, że musi zapłacić za to co zrobił :x

Cała reszta to mój cel - bez pośpiechu i konsekwentnie. Nie pisałem o tym wyżej, ale Młody powiedział mi po wypadku, że ta menda jak wygramoliła się z Golfa to śmiał się z nas rzucając hasła typu "Dobrze wam tak skurwysyny"... Więc moim celem jest złapać go zdrową, lewą ręką za kark i powiedzieć mu prosto w oczy - "dobrze ci tak skurwysynu". Wniosek z tego jest prosty: cel=całkowity powrót do zdrowia :-)

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:52
autor: danikl
kuzi4, Walcz !. Udowodnij Sobie i jemu. Powodzenia

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:57
autor: barbie
kuzi4 pisze:Nie pisałem o tym wyżej, ale Młody powiedział mi po wypadku, że ta menda jak wygramoliła się z Golfa to śmiał się z nas rzucając hasła typu "Dobrze wam tak skurwysyny"...
:o
masakra
kuzi4, szacun dla młodego i nie trać wiary, że uda się w pełni wrócić do zdrowia. Jak coś, to my też pojedziemy na ten wyrok i zrobimy porządek ;-)

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 11:59
autor: Konto usunięte
kuzi4 pisze:
Konto usunięte pisze:
kuzi4 pisze:W środę wyszedłem ze szpitala. Teraz ciężka praca nad komunikacją głowa-ręka. Nie dam gnojowi satysfakcji i na ogłoszenie wyroku w przyszłym roku pojadę na motocyklu :evilgrin: Trzeba być twardym nie mientkim :thumb:
Kuzi ja bym przemyślał to czy musisz MU cokolwiek udowadniać
Jemu muszę udowodnić tylko jedno, tylko to, że jego miejsce jest w pierdlu, że musi zapłacić za to co zrobił :x

Cała reszta to mój cel - bez pośpiechu i konsekwentnie. Nie pisałem o tym wyżej, ale Młody powiedział mi po wypadku, że ta menda jak wygramoliła się z Golfa to śmiał się z nas rzucając hasła typu "Dobrze wam tak skurwysyny"... Więc moim celem jest złapać go zdrową, lewą ręką za kark i powiedzieć mu prosto w oczy - "dobrze ci tak skurwysynu". Wniosek z tego jest prosty: cel=całkowity powrót do zdrowia :-)
ok to odczytuję i popieram
ale nad jazdą motorem bym się zastanowił a łapanie typa za kark - odradzam
grzywna i można mieć sprawę- nie ma chyba takiej potrzeby
ps:
twój banan na twarzy podczas odczytywania wyroku będzie dla tego ch. najlepszą karą !

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 12:15
autor: kuzi4
Konto usunięte pisze:ok to odczytuję i popieram
ale nad jazdą motorem bym się zastanowił a łapanie typa za kark - odradzam
grzywna i można mieć sprawę- nie ma chyba takiej potrzeby
ps:
twój banan na twarzy podczas odczytywania wyroku będzie dla tego ch. najlepszą karą !
Tak, tak... Nie bierz tak dosłownie tego co piszę ;-) Ja z natury "gówna" nie dotykam, bo śmierdzi jeszcze bardziej :-)

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 12:29
autor: So What!
kuzi4, wstrząsająca historia :o
Trzymam kciuki za Twój szybki powrót do zdrowia!
Dobrze, że chociaż dziecku nic się nie stało!

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 12:31
autor: vicu
kuzi4, szok. Szybkiego powrotu do zdrowia i dużo siły i cierpliwości podczas rehabilitacji. Trzymaj się!

Sent from my Legend

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 13:02
autor: sOObaryna
kuzi4, jestem w szoku :o :-(
zycze szybkiego powrotu do zdrowia i duzo sily :!: ja trzymam za to kciuki :!:

Re: MOJA KRÓTKA HISTORIA czyli jak sekunda zmienia wszystko...

: 4 paź 2011, o 13:04
autor: rafalm
kuzi4 pilnuj sprawy karnej. Na pierwszym przesłuchaniu /swoim/ zadeklaruj, że będziesz korzystał przed sądem z praw oskarżyciela posiłkowego i że wnosisz o naprawienie szkody. Adhezyjnego powództwa nie składaj, bo rzadko przechodzi w sprawach karnych. Jak się uda to wnoś do prokuratora o zabezpieczenie swoich roszczeń o naprawienie szkody i zadośćuczynienie. Może palant jakiś tam majątek ma.
Pokrzywdzonym jest także Twój syn. Więc wnioski trzeba "zdublować". Będzie przesłuchiwany z psychologiem-oblig.

Jeżeli okaże się, że ma jeszcze sądowy zakaz prowadzienia pojazdów, to kutasina niezłą kumulację trafi.