Witek pisze:
Dla mnie durne. Przecież wyrażamy swoje zdanie, od tego jest forum, nie? Mnie się nie podobało i gdyby to było w moim aucie to bym traktował jak wroga numer dwa. Co, nie mogę? Mogę. Nic nie pisałem o inżynierach.
Blablabla. Wszystko da się zrobić i oprogramować tak, aby nie szkodziło. Tylko trzeba chcieć. To, że współczesny silnik wytrzymuje np. 250kkm, wynika nie z tego, że dołożono doń start-stop, tylko z tego, że nauczono się projektować urządzenia tak, aby znakomita większość wyprodukowanych egzemplarzy bezproblemowo wytrzymała te 250kkm. Nie opłaca się robić rzeczy trwałych, bo nie sprzedawałyby się nowe egzemplarze, nie byłoby z tego kasy dla producenta i pracy dla iluś milionów osób pracujących w automotive industry.
Zresztą gdyby nie ekofaszyzm, to ciekawe czy takie systemy w ogóle by się pojawiły?
Pierwsze próby ze start-stopem miały miejsce gdzieś w okolicach kryzysu energetycznego. Tu jest po prostu spora kasa do urwania.
gebolp pisze:
Deklarowana trwałość rozrusznika 300000, pompy wysokiego ciśnienia 410000 rozruchów, ani słowa o zapewnieniu smarowania/chłodzenia turbosprężarki.
Niech pomyślę. Kiedy używa się start-stop... W mieście, gdzie bardzo rzadko idzie się pełną łychą przed długi czas, za to dużo stoi? I jaki jest problem w oprogramowaniu go tak, aby uwzględniał:
- temperaturę płynu chłodzącego i oleju,
- długość postoju,
- charakter pracy silnika przed planowaną przerwą,
- i jeszcze fafnaście innych mniej lub bardziej istotnych parametrów?
A jeśli uznano, że silnik ma wytrzymać tyle, ile wytrzymuje, to znaczy że albo projektant dał dupala, albo tak właśnie miało być. W tym drugim przypadku możemy tylko winić nowoczesną ekonomię. Możemy winić do woli, ale kijem Wisły nie zawrócimy.
Azrael pisze:
ale to nic dziwnego, coraz lepiej umieją koncerny robić auta :)
Jakby nadal robili auta pokroju W123/W124, to ani koncerny, ani Wy nie mielibyście z tego profitu, prawda? ;)
r.