burat pisze:
Godlik, no własnie lecę na 2 tygonie 14 listopada do 29tego , jak by ktoś miał jakieś sugestie co w tym czasie można zobaczyć gdzieś to będę bardzo wdzięczny , albo listę must see
No to lecimy z listą
Do wyboru, do koloru. Niestety większość wiąże się z opłatą (w wielu przypadkach niemałą, no ale to nie jest tanie miasto...). Do tego prawie wszędzie trzeba przejść drobiazgową kontrolę, jak na lotniskach.
9/11 memorial (koniecznie!), w miejscu zburzonych wież WTC. Robi niesamowite wrażenie.
Tuż obok jest WTC One. Jak ja byłem, to się jeszcze budował, teraz pewnie można wejść i na bank jest jakiś taras widokowy
Empire State Building - fajny widok na miasto z 86. piętra. Za dodatkową opłatą można wjechać na 102. piętro, ot tak żeby się pochwalić na FB ;) ale moim zdaniem nie warto.
Rockefeller Center i Top of the Rock - jak już się było na Empire można sobie darować
Muzea:
MET - The Metropolitan Museum of Art - Picasso, Van Gogh, Monet, itd... Nie jestem jakimś wielkim fanem sztuki, ale to naprawdę robi wrażenie.
MoMA - Museum of Modern Art - mój numer 1
Muzeum Guggenheima - sam budynek fajny, ale dwa powyższe zrobiły na mnie dużo większe wrażenie
Muzeum Sztuki Naturalnej - tu byłem podczas drugiej wizyty w NYC, zabiera sporo czasu, ale też robi duże wrażenie i pięknie uświadamia jak maciupeńką część historii świata stanowimy.
Statua Wolności - byłem na tej wyspie, ale sama Statua była w remoncie, więc zbyt wiele się nie naoglądałem - można sobie darować i obejrzeć z brzegu Manhattanu.
Jeżeli nastawiasz się na zwiedzanie 'must see', warto kupić CityPass, w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej niż kupowanie pojedynczych biletów
http://www.citypass.com/new-york-comparison
Z innych rzeczy:
off-off Broadway - małe teatry w okolicach Broadway'u, ja byłem na Chicago i było niesamowicie
Mecz baseballa na Yankee Stadium - zasady kompletnie niezrozumiałe, ale fajna impreza
NBA!!! w Madison Square Garden - dużo tańsze bilety można wyhaczyć na portalach typu stubhub
http://www.stubhub.com/
Do tego żarcie!!! Nie ma chyba kuchni świata, której by nie było w NYC. I te wypasione amerykańskie śniadania...
A jak już kompletnie nie ma co robić
to można np. pójść do kina, gdzie tuż przed seansem składa się zamówienie na żarcie, które później kelnerzy przynoszą w trakcie filmu po ciemku (płaci się też po ciemku). Albo wsiąść w pociąg i pojechać wzdłuż rzeki Hudson do Poughkeepsie (nigdy nie zapomnę tej nazwy...). I wrócić.
Ale w NYC można też mieć niesamowitą frajdę prawie za darmo, bo najfajniejsze jest po prostu łażenie po mieście i jeżdżenie metrem. Wystarczy kilka stacji i wysiadamy w innej części świata - Chinatown, tuż obok Little Italy, Chelsea (gorąco polecam High Line, czyli ścieżkę widokową zbudowaną nad ziemią wzdłuż starej linii metra). The Bronx, Harlem i mój ulubiony Brooklyn. No i oczywiście Greenpoint (to też część Brooklynu), gdzie dla niektórych 'miejscowych' Polaków-Nowojorczyków czas zatrzymał się gdzieś w latach 80.
Polecam podróż linią metra nr 7. Jedzie w większości trasy nad ziemią, więc wsiadasz na Manhattanie, jedziesz na koniec do Queens i wracasz. A przy okazji oglądasz.
Metrem dojedziesz też na plażę na Coney Island (tu królują Rosjanie i charakterystyczne biało-czerwono-niebieskie torby - kto był kiedyś na bazarze w Białymstoku ten będzie wiedział o czym mówię
). Jest tam fajny rollercoaster (Coney Island Cyclone), jak z niego zszedłem to miałem nogi jak z waty i podobno byłem blady jak trup. Ale już wiem jak musi się czuć człowiek, wyrzucony przez okno (poważnie!).
Oczywiście Times Square nocą, spacer po Brooklyn Bridge, Central Parku, wzdłuż 5th Ave, odwiedzenie Grand Central Terminal, itd.
Do tego sporo miejsc na zakupy - można kupić naprawdę fajne (i tanie) ciuchy. I oczywiście elektronikę, ale tylko w B&H - wielki sklep prowadzony przez ortodoksyjnych Żydów - warto tam zajrzeć z samej ciekawości.
A, jeszcze jedno mi się przypomniało - na Brooklynie poszliśmy kiedyś w niedzielę posłuchać gospel do ichniejszego Kościoła - niezapomniane wrażenie.