Strona 1 z 1

Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 27 mar 2012, o 18:00
autor: WiS
Szanowni zaturbieni i wolnossący,
pewien mój sympatyczny kolega postanowił wziąć udział w konkursie na najlepszy artykuł podróżniczy, z tekstem o pobycie w Iraku.
Do zakończenia jeszcze kilka dni - jesli się Wam spodoba i zechcecie wesprzec swoim głosem, będę wdzięczny w imieniu Autora (a porządny facet jest).
Link do czytania/głosowania:
http://www.poznaj-swiat.pl/artykul,nowy ... fratem,452

Głosować można codziennie (co 24 godziny) na 3 różne teksty.

8-)

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 27 mar 2012, o 23:23
autor: Konto usunięte
Bardzo fajny artykuł. Szkoda że taki krótki i się nagle kończy. Będzie gdzieś ciąg dalszy?

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 19:42
autor: Gal
"Na Zachodzie bez zmian".
I wygląda na to, że nic się nie zmieniło.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 19:59
autor: WiS
Gal pisze: wygląda na to, że nic się nie zmieniło
W sensie, że wojskowi, czy że autorzy...?
Konto usunięte pisze: i się nagle kończy.
Szyici zajumali mu baterie z laptopa :mrgreen:
Konto usunięte pisze: Będzie gdzieś ciąg dalszy?
Spytam 8-)

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 20:19
autor: Gal
WiS pisze: Gal napisał(a):
wygląda na to, że nic się nie zmieniło

W sensie, że wojskowi, czy że autorzy...?
Że wojna.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 20:24
autor: WiS
A to, zdaniem niektórych, od Aleksandra i Sun Tzu jest mniej więcej to samo.
Ja nie byłbym taki pewien... ale to chyba na inną okazję i wątek ;-)

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 20:33
autor: Gal
WiS pisze:A to, zdaniem niektórych, od Aleksandra i Sun Tzu jest mniej więcej to samo.
Ja nie byłbym taki pewien... ale to chyba na inną okazję i wątek ;-)
E tam.
Wątek żyje albo umiera. Jak umiera to z kretesem. Ja żyje to jest szansa.

A z tą wojną, to niezupełnie "tak samo od Sun Tzu" (chyba on był wcześniej :roll: ). Na początku wojna to lody z polewą czekoladową, chwała bohaterom i inne debilizmy. "Na Zachodzie bez zmian" to była pewna (literacka) cezura w publicznym postrzeganiu wojny, coś jak "Kolumbowie" w Polsce.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 20:48
autor: FUX
Se jeszcze Na zachodzie bez zmian można poczytać... ;-)

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 22:16
autor: WiS
Gal, a to w jednym zdaniu masz dwie kompletnie inne rzeczy: 1) czym wojna jest, 2) jak ją postrzegają odbiorcy literatury.

Ad.1, to "od Aleksandra i Sun Tzu" była mniej więcej tym samym... czyli zawodami, kto wyrżnie więcej siły żywej wroga. Aż do naszych czasów, kiedy przestało to być takie oczywiste i zasadnicze. No krótko mówiąc, szkoła parczewska jest w tym temacie - i sochaczewska, i jakoś nie mogą uzgodnić stanowiska.
Ad 2., przełom faktycznie zaczał się nieco wczesniej - wtedy, gdy po okresie względnej stabilizacji i "niedotkliwości" wojen w Europie, nagle rodzące się nowoczesne media (wysokonakladowe gazety, z typografią pozwalającą w miarę dokładnie reprodukować rysunki i - potem - zdjęcia) pokazały rodzącej się masowej opinii publicznej okropieństwo wojny autriacko-francusko-piemonckiej i krymskiej.
Czyli w połowie XIX wieku.
I światowa natomiast, czyli baza dla tworczości Remarque, była szokująca z dodatkowego powodu: po raz pierwszy masowo oderwano cywilow od ich cywilnych zajęć, dorobkiewiczostwa, miłostek, domków z ogródkami etc. - i na cztery lata zapakowano w zawszone i zaszczurzone okopy. I kazano umierać na gwizdek sierżanta.
Takiej wojny, na szczeście, już nie ma.
Dzisiejsza wojna (jak w późnym średniowieczu) znów jest głównie sprawą zawodowców. Cywile natomiast (rzadko) miewają pecha, gdy znajdą się w pobliżu...

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 22:50
autor: Gal
WiS pisze:Gal, a to w jednym zdaniu masz dwie kompletnie inne rzeczy: 1) czym wojna jest, 2) jak ją postrzegają odbiorcy literatury.

Ad.1, to "od Aleksandra i Sun Tzu" była mniej więcej tym samym... czyli zawodami, kto wyrżnie więcej siły żywej wroga. Aż do naszych czasów, kiedy przestało to być takie oczywiste i zasadnicze. No krótko mówiąc, szkoła parczewska jest w tym temacie - i sochaczewska, i jakoś nie mogą uzgodnić stanowiska.
Ad 2., przełom faktycznie zaczał się nieco wczesniej - wtedy, gdy po okresie względnej stabilizacji i "niedotkliwości" wojen w Europie, nagle rodzące się nowoczesne media (wysokonakladowe gazety, z typografią pozwalającą w miarę dokładnie reprodukować rysunki i - potem - zdjęcia) pokazały rodzącej się masowej opinii publicznej okropieństwo wojny autriacko-francusko-piemonckiej i krymskiej.
Czyli w połowie XIX wieku.
I światowa natomiast, czyli baza dla tworczości Remarque, była szokująca z dodatkowego powodu: po raz pierwszy masowo oderwano cywilow od ich cywilnych zajęć, dorobkiewiczostwa, miłostek, domków z ogródkami etc. - i na cztery lata zapakowano w zawszone i zaszczurzone okopy. I kazano umierać na gwizdek sierżanta.
Takiej wojny, na szczeście, już nie ma.
Dzisiejsza wojna (jak w późnym średniowieczu) znów jest głównie sprawą zawodowców. Cywile natomiast (rzadko) miewają pecha, gdy znajdą się w pobliżu...
Prawdę mówiąc g. znam się na wojnie; nigdy na żadnej nie byłem, a na szkoleniu wojskowym byłem z pielęgniarkami (i nie narzekałem).
Ale ja pisałem o tekście Twojego kolegi, czyli o literaturze. To jest wypisz wymaluj XXI-szo wieczna wersja (z uwzględnieniem wszelkich proporcji) Remarque'a; braterstwo w okopach, bezsens życia potem.
Czy "profesjonalizm" dzisiejszy versus "przymus" wczorajszy czyni jakąś różnicę? Wygląda na to, że żadną; braterstwo w okopach, bezsens życia potem.
Wojna to niedobra Pani...

I tu, Remarque był pierwszy. Gazety pokazywały okrutne obrazki, on pokazywał pokiereszowanych ludzi.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 23:16
autor: WiS
Gal pisze: na szkoleniu wojskowym byłem z pielęgniarkami (i nie narzekałem).
Wcale się nie dziwię :mrgreen:
Gal pisze: ja pisałem o tekście Twojego kolegi, czyli o literaturze.
No toteż najpierw pytałem, czy "w sensie, że wojna, czy że autorzy".
Co do reszty i w tym kontekście, wlaściwie zgoda...
Gal pisze: Remarque był pierwszy.
Nie pamiętam chronologii, ale chyba choćby nasz Broniewski był o włos szybszy ze swoim "Mannlicherem", "Soldat inconnu", i tak dalej. Ale Broniewskiemu te żołnierskie reminiscencje szybko przykryło co innego... a szkoda.
Natomiast Remarque stał się z tym epatowaniem wojennymi przezyciami najbardziej znany... a ja go po prostu jakoś nie lubię. Dlatego kombinuję.
Bo Czuldę dla odmiany lubie, o ;-)

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 23:54
autor: damaz
a ja lubię Goya(ę).
co do wojny.
a w zasadzie nie lubię. zrobił ze mnie pacyfistę. w sumie.w naszym "tu i teraz" to nie jest dobre.
najbardziej pouczyło mnie, że on rysował rysunki pokazujące wojnę, w której Polacy byli... najeźdźcami. tak jak teraz u Arabów.
najpierw byłem epatowany Samosierrą, a potem.. Goya. dysonans poznawczy. albo inne spojrzenie.
w każdym razie zadziałało. oficjalne i monoźródlane źródła muszą być sprawdzane. :evilgrin:


ojjj warto obejrzeć te rysunki.



P.S.
na szkoleniu wojskowym nie byłem, ale na wojnie (baaaaaardzo lokalnej) kiedyś byłem. nie ma to, jak zebrać kilkunastu chłopa ze sprzętem i zrobić "wjazd".

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 28 mar 2012, o 23:55
autor: Kruszyn
damaz pisze: nie ma to, jak zebrać kilkunastu chłopa ze sprzętem i zrobić "wjazd".
no to pewnie dziewczyny krzyczały ze strachu :giggle:

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 00:06
autor: WiS
damaz pisze: wojnę, w której Polacy byli... najeźdźcami. tak jak teraz u Arabów
Eeetam.
Jak już chcesz w ten sposób, to najeźdźcami byliśmy w wielu naszych wojnach. Gdy Krzywousty pacyfikował Pomorze, a Chrobry grody czerwieńskie.
Z Batorym pod Smoleńskiem i z Chodkiewiczem pod Chocimiem. Że o tłumieniu powstań kozackich nie wspomnę.
Normalka - w tej zabawie pod zbiorczą nazwą "historia", z grubsza jest tak, że albo się dziobie, albio dziobią ciebie.
A że w szkołach zawsze uczyli, uczą i uczyć będą uproszczonej wizji "ku pokrzepieniu serc"... to przecież nie tylko u nas.
damaz pisze: warto obejrzeć te rysunki.
To prawda.
Jak każdy przekaz, który uczy, że wojna to nie błyszczące epolety i heroiczne czyny, tylko brud, smród, flaki na piasku i nierozwiązywalne dylematy moralne.
Tak apropo, i w nawiązaniu do rzeczy wczesniej sugerowanej.
Przez tysiąclecia, zanim ktoś został Wodzem decydującym o wojnie i pokoju, z reguły bywał żołnierzem i oficerem liniowym. I cały ten upiorny charakter wojny znal z autopsji. Dziś Wodzami wysokiej rangi zostają ludzie, którzy wojnę znają z obrazków na monitorze kompa (nawet jesli są czterogwiazdkowymi generałami).
Wojna, polegająca dla wielu na odpalaniu rakiet i sterowaniu dronami z bezpiecznej bazy, w której pracuje się od-do, i z której jedzie się do domku z ogródkiem i do dzieci, po drodze kupując coś w supermarkecie, to nie to samo co własnoręczne grzebanie kumpli z plutonu.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 00:09
autor: damaz
Kruszyn pisze:no to pewnie dziewczyny krzyczały ze strachu :giggle:
za J. Tuwim:
błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 00:14
autor: Kruszyn
damaz pisze: błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa.
damaz, nie wal focha :giggle: jak to mówią siła złego na jednego , partyzantkę uprawiałeś :giggle:

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 00:34
autor: damaz
teraz będzie PW do Kruszyna...
Kruszyn pisze: damaz, nie wal focha :giggle: jak to mówią siła złego na jednego , partyzantkę uprawiałeś :giggle:
eghmmm...
no to od jajka, albo - de facto - odwrotnie:
ja wiem jak wyglądam i jak się zachowuję. ale...
ja się wychowałem na Pradze. nie koniecznie Tej Pradze, ale w czasach mojej... aktywności (że tak ujmę).. Chodecka i "Za Żelazną Bramą" były znacznie bardziej... no, tego... bardziej były. Ja byłem wonczas praga tzw. "2". okolice zoo, nie Stalowa i inne...(chociaż się znalim)...
Ja nie jestem jakąś legendą gdziebądź, ale wiem (wiedziałem) o co chodziło w tym wszystkim. i wiem, gdzie Grochów jest.
i co to "wjazd" jest. organoleptycznie, chociaż nie powinienem tego słowa znać.

see you later, aligator.
:mrgreen:

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 00:45
autor: Kruszyn
damaz, wygląd i dzielnia o niczym nie świadczy ;-) Ważne było gdzie i z kim :-) Pewnie za kierowcę robiłeś albo na gwizdku stałeś :-p
Żartuję nie nerwujsia bo kwiaty jeszcze drogie :giggle:

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 29 mar 2012, o 13:16
autor: inquiz
damaz pisze: najbardziej pouczyło mnie, że on rysował rysunki pokazujące wojnę, w której Polacy byli... najeźdźcami. tak jak teraz u Arabów.
najpierw byłem epatowany Samosierrą,
gdzieś czytałem że długo później hiszpańskie matki straszyły dzieci diabłami od Skrzetuskiego.

ale to też oznacza że każdy naród ma swoją historię i nie da się zrobić jednej wspólnej interpretacji. i pomysły o wspólnym polsko - niemieckim podręczniku nie wypalą bo po obu stronach Odry co rozsądniejsi rodzice będą musieli nauczyć właściwej wersji swoje dzieci.

WiS, kolega dobrze pisze, daj znać jak będzie dalszy ciąg, mój głos ma.

Re: Świt nad Eufratem, czyli kumpel w potrzebie ;-)

: 11 kwie 2012, o 00:09
autor: WiS
Dla porządku odnotuję, że kolega zajął trzecie miejsce - co i tak oznacza (skromną) gratyfikację i sporą satysfakcję - dzięki wielkie wszystkim, którzy w tym dopomogli 8-)
Co do ciągu dalszego, będziem autora molestować ;-)