Szwajcaria czy Skandynawia to kawiorowy model tego, o czym piszę - ale de facto to samo działa dziś na wschodzie; tym np. Hezbollah dał rok temu ostrą nauczkę Izraelowi w Libanie.
Tam nałożyło się kilka elementów, które u nas występują w doktrynie i w praktyce szczątkowo, albo wcale:
- świetne rozpoznanie, czyli po prostu wywiad frontowy (wiedziano zawczasu jaki jest plan izraelskiej operacji, gdzie będą punkty dowodzenia, jakie trasy marszu, jakie kody na punktach kierowania ruchem, etc.)
- staranne przygotowanie inżynieryjne terenu (pułapki, zapory, przemyślnie rozmiesczone stałe stanowiska ogniowe),
- brak ciągłej linii frontu, tylko właśnie walka izolowanych grup stacjonarnych i mobilnych, co de facto "rozciąga" front niebotycznie i zmusza armię regularną do angażowania nieproporcjonalnie dużych sił do ochrony tyłów (które przestały być nagle tyłami),
- brak skrupułów (wyrzutnie ręcznych pocisków ppanc jeździły np. jako karetki).
To jest lekcja jak mały i biedniejszy może upokorzyć dużego i cięzkozbrojnego. Do tego właśnie warto szkolić rezerwistów; w przeciwieństwie do sytuacji z najemnymi profesjonalistami, nie trzeba się w dodatku bać o ich morale, gdy bronią swojej gminy lub mszczą swoich bliskich (pardon za cynizm, ale to po prostu prawda, uwzględniana w naukach wojskowych).
Rezerwistów (nie mylić z powszechnym poborem!) trzeba też ponadto szkolić (inaczej, niż to co wyżej - i odrębnie!) dla armii regularnej - jednostek zmechanizowanych, pancernych, artylerii, marynarki, a nawet lotnictwa... Dziś Amerykanie, mając na karku dwie i pół wojny naraz, zaczynają mieć poważny problem z brakiem ludzi... Do Iraku jeździ już Gwardia Narodowa, zwinięto kontyngenty w Korei...
Rezerwista jest o tyle lepszy od czynnego zawodowca, że przede wszytskim potrafi ("dobrze zorganizowany i dowodzony"!) PRAWIE to samo, a w czasie pokoju nie żre i nie mieszka na koszt państwa, tylko na swój. Dlatego mądre armie palnują bardzo dużą proporcję rezerwy do służby stałej.
A my mamy idiotycznątradycję... W II RP przez cały czas 40 pułków kawalerii, broni drogiej w utzrymaniu jak cholera, stało w pełnych stanach bojowych.
W przeciwieństwie do saperów i wojsk motorowych, gdzie szkolenie rezerw okresowo przerywano, a baony kadrowano.
No, ale kawaleria tak pięknie defilowała...
minimus pisze:
W każdym razie o wiele więcej ich było niż koalicji.
Irak to pryszcz

Gdy ja zaczynałem studiować te kwestie, starsi ludzie zza katedr jeszcze opowiadali dowcip o chińskim planie natarcia: "milion na lewe skrzydło, milion na prawe, a oba czołgi - środkiem!"
ky pisze:
ja sądzę, że WiS-owi chodziło
Ciągle zapominam, że to jest forum i że tu trzeba dokładnie, dużymi literami i najlepiej "od Adama i Ewy"
